tag:blogger.com,1999:blog-62848597703173982362024-03-13T17:05:05.551+01:00Fabryka dygresjiEmilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.comBlogger182125tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-75408038278648812642016-07-26T01:04:00.001+02:002016-07-26T01:04:55.387+02:00Teraz zapraszam tutaj<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.fabrykadygresji.pl/"><span style="font-size: x-large;">www.fabrykadygresji.pl</span></a></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-67791303847673923842016-07-24T23:46:00.001+02:002016-07-24T23:46:13.344+02:00Wisława Szymborska - Ludzie na moście<span style="font-size: large;">Nie lubię poezji, to nie jest moja działka, trochę się rozmijamy, wolę prozę - mówiłam jeszcze chwilę temu. Wreszcie opuściło mnie jednak zaćmienie umysłu i teraz mogę Wam z całą pewnością powiedzieć, że ten, kto nie obcuje z liryką ma naprawdę bardzo ograniczone horyzonty myślowe. A żeby dodatkowo Was podjudzić do czytania poezji, kochani Polacy - jeżeli nie znacie twórczości naszych sztandarowych artystów, to nie jesteście godni trzymania jakichkolwiek insygniów związanych z naszą ojczyzną. Nawet biało-czerwonego szalika na meczu Euro. Dlatego dzisiaj o <b>Wisławie Szymborskiej</b> i <b><i><a href="http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,8064,Ludzie-na-moscie" target="_blank">Ludziach na moście</a></i></b>. </span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://www.instagram.com/emiliateofila/" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" target="_blank"><img border="0" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-iEDA4WmCJd4/V5Uz5TEcsII/AAAAAAAACpo/8UxCGjKKGDIXm9E6Ys9hAnDxsAnZFRhNQCLcB/s640/szymborska.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Inst: <a href="https://www.instagram.com/emiliateofila/" target="_blank">@emiliateofila</a></td></tr>
</tbody></table>
Dawno już chciałam podjąć się zrecenzowania tomiku poetyckiego, ale uważałam, że brak mi do tego kompetencji. Moje pióro może i niektórzy określają jako lekkie, ja sama niestety nie mogę się z tym zgodzić. Piszę nierzadko wulgarnie i dobitnie, delikatności mam tyle, co kobyła ciągnąca brony po polu. Poza tym poezją interesuję się od niedawna, trochę łyknęłam na studiach, więcej już z piosenek Grabaża i strony Świetlickiego na FB. Szkoda, bo wydawnictwo, w którym pracuję, wydaje naprawdę niesamowite zbiorki poetyckie, które zrecenzowałabym z miłą chęcią, gdyby nie ten brak wiary we własne siły.<br />
<br />
Na szczęście pani Menadżer z wydawnictwa <a href="http://www.znak.com.pl/" target="_blank">Znak</a> gdzieś tam wyszperała <i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/" target="_blank">Fabrykę dygresji</a></i> i uznała, że podeśle mi dwa tomiki. Pewnie nikt inny nie chciał się podjąć recenzji, bądźmy realistami. Ale z drugiej strony... Nie piszę przecież stricte recenzji, tylko opisuję swoje odczucia związane z lekturą danej książki. Może właśnie tak powinno się robić z poezją?<br />
<br />
Jednym z tomików przesłanym przez panią Menadżer były <i><b>Ludzie na moście</b></i> <b>Wisławy Szymborskiej</b>, która chyba największą poetką polską była, jest i będzie. Czy ktoś się z tym nie zgadza? Lubię być wyprowadzana z błędu, więc dajcie znać w komentarzu, dobrze?<br />
<br />
Tomik rozpoczyna się od utworu <i>Trema</i>, w którym <i>ja liryczne</i> (czyli podmiot liryczny, to są synonimy tak jakby, maturzyści, przygotowujcie się do egzaminu czytając mojego bloga, dużo zyskacie!) porusza istotny temat wyższości poetów nad pisarzami albo pisarzy nad poezją. I tutaj się zatrzymamy, bo to bardzo ważny utwór, który dotyka mnie osobiście.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://www.instagram.com/caroline_ratliff/" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" target="_blank"><img border="0" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-2wXe28GNlkM/V5U1xhCNDxI/AAAAAAAACp0/zcOGglTJNGE-l7cIxxtm4geQFJslbEeHQCLcB/s640/szymborska2.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://www.instagram.com/caroline_ratliff/" target="_blank">Inst: caroline_ratliff</a></td></tr>
</tbody></table>
Słyszę bardzo często, że polska literatura jest do dupy, bo mało jest dobrych pisarzy.<br />
Nieprawda. Jeżeli ktokolwiek tak twierdzi, to znaczy, że nie ma rozeznania w literaturze polskiej. Ale o tym troszkę później. Postaram się Wam jeszcze w tym tygodniu udowodnić, że świat polskiej twórczości literackiej jest o wiele barwniejszy niż sama tęcza, a może nawet i katalog Duluxa.<br />
Słyszę również, że o ile książki czytać warto, to prozę, bo dostarcza rozrywki. A poeci piszą tylko i wyłącznie dla innych poetów.<br />
Jeszcze większa nieprawda.<br />
Czytać warto cokolwiek. Książki kontrowersyjne warto czytać, takie <i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/06/charlotte-roche-wilgotne-miejsca.html" target="_blank">Wilgotne miejsca</a> </i>na przykład. Mądre książki, czyli podręcznik do historii literatury oświeceniowej warto czytać. I nawet <i>Pięćdziesiąt twarzy Greya</i> warto czytać, albo i, o co pewnie mnie nie podejrzewacie, książki Katarzyny Michalak. Ponieważ oprócz rozrywki lektury doświadczają nam emocji, wiedzy oraz potrafią zmienić perspektywę. Z <i>Wilgotnych miejsc</i>, oprócz tego, że trzeba myć cipkę, dowiecie się, jak bardzo potrafią nas skrzywić i skrzywdzić właśni rodzice, całkowicie nieświadomie. Z podręcznika do HLP Klimowicza wyniesiecie praktyczne wskazówki co do życia po ukończeniu studiów. A dwa ostatnie przytoczone przeze mnie przykłady to rewelacyjne wzorce do nienaśladowania.<br />
Jednak to, czego nie słyszę, albo słyszę zdecydowanie za rzadko, to to, że przede wszystkim warto czytać poezję.<br />
Liryka bowiem nie jest ani gorsza, ani lepsza od epiki. Ktoś może bardziej woleć erotyki Leśmiana niż podręcznik Kamasutry, a kto inny poważać bardziej Orbitowskiego niż Świetlickiego. Można się o to kłócić, można sobie nawet dawać za to po mordzie, w końcu przeważnie o gustach winno się dyskutować, ale nie wolno umniejszać znaczenia żadnego z gatunków literackich.<br />
Poezja po prostu sprawia wrażenie bardziej wymagającej.<br />Taka dygresja, prowadząca wszak do konkluzji, bo tak naprawdę nie o to, nie o to zupełnie w <i>Tremie</i> Szymborskiej chodzi. A o co? Dowiecie się, gdy przeczytacie. Albo i nie, w końcu poezję można interpretować, jak się chce i nie dajcie sobie w szkole wmówić, że jest inaczej.<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Być albo nie być, oto jest pytanie.</span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jakie pytanie, odpowiedz kochanie.</span></div>
<br />
To fragment już z innego wiersza, <i>Dzieci epoki</i>. Fantastyczne jest to, że nawet jeśli nie porywa mnie każdy utwór Szymborskiej z <i><b>Ludzi na moście</b></i>, to w znacznej większości przypadków trafiają się fragmenty aż proszące o zapisanie. Na ścianie, w zeszycie, sercu.<br />
<br />
Lektura tego konkretnego tomiku nie jest rzeczą na raz. Zresztą, tak to jest z poezją, że wraca się do niej. Co miesiąc, rok lub dziesięć, żeby zobaczyć, czy zrozumiało się więcej, niż poprzednim razem. Będę wracać do książki, bo czytając poszczególne utwory, zaczynam zastanawiać się intensywnie nad tym, co zostawię po sobie dla świata, kiedy z niego odejdę. Emocje płynące spomiędzy wersów są związane z przemijaniem. Szymborska w <i><b>Ludziach na moście</b></i> często pisze o śmierci i sprawach raczej poważnych, więc zbiór nie nadaje się na prezent dla osoby, która raczej chodzi z głową w chmurach. A może? Może właśnie warto ściągnąć ją na ziemię?<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><span style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><a href="https://www.instagram.com/serena__giorgi/" target="_blank"><img border="0" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-07FZ77kUnCU/V5U2uGbyUlI/AAAAAAAACp8/9wURkFKSSFkmXKDipIwJenGDxmnxn6QvQCLcB/s640/szym.jpg" width="640" /></a></span></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://www.instagram.com/serena__giorgi/" target="_blank">Inst: serena__giorgi</a></td></tr>
</tbody></table>
Poezja Szymborskiej nie jest bowiem stereotypowymi lirykami skleconymi w fazie skrajnego uniesienia, spowodowanego silnymi emocjami czy psychodelikami. O dziwo, poetka udowadnia wciąż z zaświatów dzięki swojemu wiekuistemu exegi monumentum, że tworzyć wiersze można, stąpając twardo po ziemi zamiast fruwania w obłokach, jedząc czarny chleb zamiast płatków kwiatów, pijąc czarną kawę zamiast upajania się tylko i wyłącznie nieszczęśliwą miłością.<br />
<br />
Literatura to życie.<br />Nieważne, czy proza czy poezja.<br />
<br />
A samo wydanie książki jest po prostu przepiękne. Twarda oprawa, cudowna kolorystyka wnętrza - w ogóle, cała seria, w skład której wchodzą tomiki takie jak choćby <i>Tutaj </i>czy <i>Koniec i początek</i>, została opublikowana przez Znak na fantastycznie wysokim poziomie, na jaki zasłużyła <b>Wisława Szymborska</b>. Dodatkowo wydanie zostało wzbogacone o skany oryginałów wierszy, więc można zobaczyć, gdzie pojawiały się skreślenia i co zmieniło się przy publikacji. Niesamowicie cenne doświadczenie.<br />
<br />
Na koniec chciałabym Was poprosić o przysługę. Nie dla mnie, dla Was samych. Na chociaż pięć kupionych/przeczytanych książek beletrystycznych lub jakichś poradnikowych czy tam reportażowych, co wolicie, zaopatrzcie się choć w jeden tomik poetycki i spędźcie nad nim trochę czasu. Pokontemplujcie. To Was na pewno uszlachetni. <br /><br />Możecie zacząć od lektury Ludzi na morzu. Polecam z czystym sercem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">9/10 </span></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-70770364214450118782016-07-17T22:54:00.000+02:002016-07-17T22:54:33.037+02:00Feuchtgebiete - Wilgotne miejscaKurczaki, ale mi się ten film podobał! Ale wiem, że spora część Was zakrzyknęłaby zgodnie: fuuuuu! Takich filmów nie powinno się robić!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-g9A8gt_dA6c/V4vvx7Ja9PI/AAAAAAAACoI/iwvAorot4dEQLXYSYK76PuNkJtnzLp8DgCLcB/s1600/wilgotne.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://3.bp.blogspot.com/-g9A8gt_dA6c/V4vvx7Ja9PI/AAAAAAAACoI/iwvAorot4dEQLXYSYK76PuNkJtnzLp8DgCLcB/s640/wilgotne.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Zimny uważa, że film jako film jest całkiem spoko, ale jako ekranizacja niestety nie spełniła jego oczekiwań. A ja Wam powiem, że <i><b>Wilgotne miejsca</b></i> w reżyserii Davida Wnenda przerosły moje oczekiwania. Zresztą, najpierw zachęcam do zapoznania się z <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/06/charlotte-roche-wilgotne-miejsca.html" target="_blank">recenzją książki <i><b>Wilgotne miejsca</b></i> autorstwa Charlotte Roche</a>, a najlepiej do przeczytania powieści. Kto już to zrobił, może czytać ze spokojnym sumieniem.<br />
<br />
Nastoletnia Helen czerpie niesamowitą przyjemność z obcowania ze swoim ciałem. Sprawdza, jakim warzywem najlepiej się masturbować i para się produkcją tamponów handmade. Daleka jest natomiast od dbania o higienę intymną. Stąd bierze się jej problem, kiedy depilując miejsca intymne rani swoje hemoroidy, po czym trafia do szpitala. Tam, leżąc w sterylnym środowisku, marzy o trzech rzeczach. O tym, by zasiać trochę chaosu i brudu wokół siebie. O przystojnym, przeuroczym pielęgniarzu Robinie. I po trzecie, najważniejsze, by jej skłóceni rodzice wreszcie wrócili do siebie.<br />
<br />
Uważam, że dzieło jest bardzo dobrze skomponowane. Zaczyna się od pełnej czarnego humoru komedii, a kończy na rodzinnym dramacie z elementami romansu. Pełno retrospekcji oraz scen z wyobrażeniami głównej bohaterki. Kadry są pięknie skomponowane i intensywnie nasycone barwami. Oczywiste w filmie obrzydliwości wcale nie są takie straszne, choć na pewno film zszokuje większość odbiorców. W książce jednak są opisane bardziej bezpardonowo. A może to ja mam bogatszą wyobraźnię w kwestii świństw, kto wie? Akcja nie galopuje, więc można skupić się na relacjach między bohaterami i zastanowić, o co tak naprawdę chodzi w fabule, bo nie jest to wcale oczywiste.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-xoVjk_DGCqA/V4vv-3yg59I/AAAAAAAACoM/GJhMeh8at9YiW2E2ysgtmIcb2ZiPWG90wCLcB/s1600/Wilgotne-Miejsca-2013.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-xoVjk_DGCqA/V4vv-3yg59I/AAAAAAAACoM/GJhMeh8at9YiW2E2ysgtmIcb2ZiPWG90wCLcB/s640/Wilgotne-Miejsca-2013.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Na wyjątkową uwagę zasługuje w tym filmie rewelacyjna warstwa muzyczna oraz gra aktorska Carli Juri jako Helen. Bez niej <i><b>Wilgotne miejsca</b></i> nie byłyby z pewnością tak wspaniałe.<br />
<br />
A dlaczego uważam, że film jest lepszy od powieści?<br />
Po pierwsze, Helen w filmie wydaje się mniej pusta niż w książce. Jest o wiele bardziej zainteresowana światem, miła i zdecydowana. Generalnie: mniej głupia.<br />
Po drugie, rozbudowany został tu wątek rodzinny, więcej uwagi zostało poświęcone matce i ojcu głównej bohaterki. To mnie dziwi, bo Zimny mówił mi zupełnie co innego. To zadziwiające, jak bardzo różnią się nasze spojrzenia w kwestii tych dwóch dzieł. Jestem ciekawa, kto z Was oglądał i czytał <i><b>Wilgotne miejsca</b></i>. Koniecznie dajcie znać, jak Wam się w ogóle podobało i gdzie Waszym zdaniem wątkowi temu poświęcono więcej uwagi.<br />
Po trzecie, obraz przypomina momentami moją ukochaną <i>Amelię</i> Jean-Pierre'a Jeuneta. Nic dodać, nic ująć.<br />
<br />
Koniecznie obejrzyjcie ten film, ponieważ pokazuje, jak wielki wpływ ma na nas dom rodzinny. Do czego potrafimy się posunąć, by uzyskać namiastkę miłości. I że nie powinniśmy się wstydzić ani własnych uczuć, ani popędów, ani ciał. No bo po co, ja się pytam?<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">9/10</span></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-21304116909161482192016-06-29T23:55:00.001+02:002016-06-30T00:06:22.658+02:00Słowa bolą bardziejPostanowiłam się przed Wami obnażyć. Nie dlatego, że jestem ekshibicjonistką, choć niewątpliwie momentami mam takie zapędy. Nie chcę zrobić sobie dobrze, tylko wytłumaczyć co niektórym, jak ważne jest myślenie o tym, co mówimy bądź piszemy. Słowa są bowiem bardzo niebezpiecznym narzędziem. W końcu, jak głosi japońskie powiedzenie, <i>bardziej boli od języka niż od miecza</i>.<br />
<div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-kgYjzAzQeSY/V3RCeH1vadI/AAAAAAAACnE/gk-ATHFP2oUnrJidjqDVQQqrBAdz7C6kgCLcB/s1600/abzdug.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-kgYjzAzQeSY/V3RCeH1vadI/AAAAAAAACnE/gk-ATHFP2oUnrJidjqDVQQqrBAdz7C6kgCLcB/s640/abzdug.jpg" width="478" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jako dzieciak byłam przesadnie wrażliwa. Może artyści tak mają, miło to sobie wmawiać. A może wina rodziców, że trzymali mnie pod kloszem i póki nie skończyłam sześciu lat, póty mój kontakt z rówieśnikami był w zasadzie zerowy. Trochę mi to zostało do dziś, że wolę jednak towarzystwo nieco ode mnie starszych. I że wciąż mam problemy z przyjmowaniem krytyki oraz wykazuję przesadną emocjonalność, z czym czasem sobie po prostu nie radzę, ale pracuję nad tym. Podejrzewam, iż większość osób, które poznałam w przeciągu dwóch ostatnich lat, w życiu by mnie nie podejrzewało o takie defekty na psychice.</div>
<div>
<a name='more'></a></div>
<div>
Kiedy poszłam do zerówki, miałam jedną koleżankę i wolałam zdecydowanie towarzystwo chłopaków. To również pozostało mi do dziś. Już w wieku sześciu lat uznałam, że dziewczyny za dużo gadają. Pamiętam to doskonale, bo zapisałam to w pamiętniku, który wówczas prowadziłam. Wtedy po raz pierwszy spotkałam się ze zjawiskiem obgadywania. Moje koleżanki z grupy za plecami nie wyrażały się o mnie w najmilszy sposób, a ich zdanie przyczyniło się do tego, że i Ania, którą wówczas miałam za swoją przyjaciółkę do końca życia, odwróciła się ode mnie.<br />
<span style="font-size: large;">Przez kilka dni skazana byłam wyłącznie na chłopaków, bo żadna dziewczynka nie chciała się ze mną bawić.</span><br />
Na początku zrobiło mi się przykro. Z zerówkowej liderki w jednej chwili stałam się wyrzutkiem. Dzieci jednak szybko zapominają. Po jakimś czasie wszystko wróciło do normy i znów chodziłam z Anią w parze na spacery. </div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-X47Cqtf8ipg/V3Q9spG0IKI/AAAAAAAACmc/HdhZZtsfzKw7b8yeBT_8wHjuuO6qfIYZACLcB/s1600/teresa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-X47Cqtf8ipg/V3Q9spG0IKI/AAAAAAAACmc/HdhZZtsfzKw7b8yeBT_8wHjuuO6qfIYZACLcB/s1600/teresa.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
W podstawówce było dużo gorzej. </div>
<div>
Miałam okropne kompleksy i często płakałam, bo odczuwałam intensywne pragnienie przynależenia do dziewczęcej bandy. Nie chciałam, żeby moja sympatia do męskiej płci znów budziła takie kontrowersje. Odrzucenie to najgorsze, z czym kiedykolwiek się spotkałam. Ale dziewczynki w mojej szkole były zdecydowanie bardziej bezlitosne niż chłopcy. Nawet te, które uważałam za swoje przyjaciółki.<br />
Miałam specyficzne poczucie humoru. Często zdarzały mi się napady głupawek. Najczęściej można było spotkać mnie albo zaśmiewającą się do rozpuku, albo czkającą po takim właśnie ataku. Lubiłam żartować, ale zabawy językiem w podstawówce nie trafiały do każdego. No i przede wszystkim uwielbiałam nonsensy, absurdy, za innych postrzegane po prostu jako głupoty, nad którymi nie warto się zastanawiać. </div>
<div>
<span style="font-size: large;">Dlatego to, co słyszałam bardzo często z ust moich koleżanek, to zdawkowe "głupia jesteś". </span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Było mi bardzo przykro. Płakałam. Nie rozumiałam, dlatego śmieszne historyjki, które opowiadam, nie trafiają do moich rówieśniczek. Spisywałam je w formie opowiadań i pokazywałam nauczycielce. Wydawała się zachwycona, ale czy nie kłamała? Zachęcała do wysyłania opowiadań na konkursy, ale czy pani na pewno się znała? Może chciała mnie tylko pocieszyć? Skoro inni mówili, że głupie jest to, co mówię, i głupia jestem ja sama?</div>
<div>
</div>
<div>
Ciężko było się przełamać do tego, by pokazywać publicznie swoje teksty, ale na szczęście w końcu nastała era Internetu i anonimowych blogów w sieci... Tam wreszcie się wyjaśniło, że nie jestem taka głupia, ale wstyd, który wówczas czułam, pozostał we mnie na bardzo długo. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
W gimnazjum doszło do mnie, że kolejna dziewczyna, którą miałam za swoją przyjaciółkę, powiedziała swojej siostrze, że mam dupę jak trzydrzwiowa szafa. Kolejne przepłakane dni i noce. </div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-KAsaF6lq3_g/V3RBNqKrqII/AAAAAAAACmw/k3izSiAZdf4S8nrK08_zJbNn8dwlYAMIQCLcB/s1600/psycho.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-KAsaF6lq3_g/V3RBNqKrqII/AAAAAAAACmw/k3izSiAZdf4S8nrK08_zJbNn8dwlYAMIQCLcB/s1600/psycho.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przed pójściem do liceum powzięłam ważną decyzję w moim życiu. </div>
<div>
<span style="font-size: large;">Słowa innych już nigdy mnie nie zranią. Nie będę płakać przez to, co ktoś powiedział na mój temat. Nie dam zrobić z siebie popychadła, nie jestem szarą myszką. </span><br />
Mam fajnego bloga z opowiadaniami, lubią mnie w sieci, w liceum poznam wreszcie nowych ludzi, którzy zobaczą mnie taką, jaka jestem, jeżeli tylko im na to pozwolę. Będą mnie lubić i chłopacy, i dziewczyny. Zostanę popularną, super dziewczyną, bo na to zasługuję.</div>
<div>
I wiecie co?</div>
<div>
Tak właśnie się stało. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jak widzicie, nie byłam jakoś specjalnie gnojona. Nigdy nikt nie wyzwał mnie od grubasów, oprócz mojej kochanej Zuzi, którą poznałam już na studiach, i za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Nikt nie powiedział, że jestem ofiarą losu. I nie wydaje mi się, żeby mówienie o tym, iż jestem głupia, było faktycznie wymierzone w mój intelekt. Wynikało po prostu z nieświadomości, z tego, że takie były czasy i podobne teksty uchodziły za w pewien sposób modne. Zdarzały się gorsze sytuacje. Kogoś wyzywano od opóźnionego w rozwoju, innych od ciot i pedałów, przemoc słowna w szkołach jest przecież na porządku dziennym zarówno dziś, jak i te dziesięć, piętnaście lat temu. A jednak dotkliwie cierpiałam. Przez brak pomyślunku innych ludzi, ich niedojrzałość emocjonalną i niezrozumienie. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Teraz uważam, że to była całkiem niezła szkoła życia. Dzięki takim doświadczeniom jestem silniejsza, nie tracę tak łatwo panowania nad sobą i nie uważam się za ósmy cud świata, bo nabrałam dystansu do otoczenia i samej siebie. Częściej robię głupie rzeczy niż mówię. Teraz tak jest, ponieważ ataki słowne innych ludzi pod moim adresem niestety wbiły mi się w pewnym momencie w psychikę tak bardzo, że kiedy nabrałam więcej pewności siebie, sama stwierdziłam, że mogę być wilkiem zamiast owieczką. </div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-eJNozOFod5g/V3RDH572hQI/AAAAAAAACnM/nBSTpv5Zi54SXxCz5z0QV38hA1Oy4mh1gCLcB/s1600/rebel.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-eJNozOFod5g/V3RDH572hQI/AAAAAAAACnM/nBSTpv5Zi54SXxCz5z0QV38hA1Oy4mh1gCLcB/s1600/rebel.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
I gadałam okropne rzeczy, nie bacząc na konsekwencje,<br />
<span style="font-size: large;">no bo skoro wszyscy tak robią, to czemu ja nie mogę?</span><br />
Kiedy zdawałam sobie sprawę, że znowu coś chlapnęłam i kogoś skrzywdziłam, zasłaniałam się argumentem: nie pomyślałam. Przepraszam. Sorry. Ale nie zawsze działało.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
To równie ważna lekcja. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wciąż uczę się, jak rozmawiać z ludźmi. Teraz niekoniecznie po to, by nie sprawiać im przykrości, ale słowem trafiać do celu. Dzięki konkretnym zabiegom trafiać bezbłędnie do celu. Osiągać to, czego chcę. Wysławiać się na odpowiednim poziomie... W końcu pani z wydawnictwa nie przystoi walić kurwami na lewo i prawo.<br />
<br />
JEDNAKŻE. </div>
<div>
Nie zapominam, kim jestem i kim nie chcę być. </div>
<div>
Przede wszystkim <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2015/05/nie-sztuka-byc-autorem.html" target="_blank">jestem pisarką. No dobra, autorką. Ach, te dylematy</a>.</div>
<div>
I nie chcę być mdłą osobą, która nie potrafi przyjąć konkretnego stanowiska w danej kwestii, by komuś nie podpaść, która boli się zakląć, gdy ma na to ewidentną ochotę, która jedno mówi, a inne myśli. Nie. Nie i koniec. To nie ja.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dlatego, choć bywa trudno, staram się mieć mózg zawsze włączony, albo przynajmniej pod ręką, by móc z niego skorzystać w razie potrzeby.<span style="font-size: large;"> </span><br />
<span style="font-size: large;">Pamiętać, że każdy z nas ma inny poziom wrażliwości.</span><br />
Tak jak niektórzy uwielbiają, gdy tarmosi się ich we włosach (och, och, tak, tak!), tak inni zupełnie nie czerpią z tych pieszczot przyjemności (reasumując: dziwni ludzie). Część osób nie rozwinęła w sobie umiejętności wyłapywania ironii, a jeszcze inna grupa nie ma do siebie dystansu, bo zwyczajnie nie miała okazji go nabrać i nie jest to niczyja wina. Tak się potoczyło ich życie. </div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-VpLQ6_scYTw/V3RDfFrj6UI/AAAAAAAACnY/9g6sxQ01KZ4lH-mdWbA0A2caShce3cS_QCLcB/s1600/d%25C5%25BCent.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-VpLQ6_scYTw/V3RDfFrj6UI/AAAAAAAACnY/9g6sxQ01KZ4lH-mdWbA0A2caShce3cS_QCLcB/s1600/d%25C5%25BCent.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jeżeli uważamy się za osoby inteligentne, powinniśmy zawsze o tym pamiętać. Zaznaczę, że inteligencja nie oznacza bycia biegłym w rozwiązywaniu zadań z fizyki, wysokiej średniej, a czasem wręcz przeciwnie. <a href="http://dziecisawazne.pl/8-inteligencji-wedlug-prof-h-gardnera/" target="_blank">To szereg umiejętności, jakie można w sobie rozwijać, nawet, jeśli któregoś rodzaju inteligencji mamy w sobie mniej, ale o tym może poczytajcie tymczasem tu,</a> a ja napiszę o tym kiedy indziej. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
No to <a href="http://fajferek.pl/o-co-chodzi-z-blogerkami-plus-size/" target="_blank">co z tym wpisem Fajferka</a> i zeszłoroczną aferą*, która wydarzyła się w moim życiu <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2015/08/hejt-na-vlogerki-ksiazkowe.html" target="_blank">po publikacji tej notki</a>? </div>
<div>
<span style="font-size: large;">Nie mamy prawa obrażać innych ludzi. </span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Ale mamy prawo do nonkonformizmu, które obecnie bywa przejawem bohaterstwa.</span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Nie mamy prawa do szerzenia chamstwa.</span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Ale mamy prawo do wyboru stylu, w jakim chcemy tworzyć.</span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Nie mamy prawa do tego, by mówić innym, co mają robić.</span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Ale mamy prawo do tego, by mówić innym, jak warto żyć, by uchronić ich zdrowie.</span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Nie mamy prawa do wytykania palcami tych gorszych od nas.</span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Ale nie uważamy, żeby byli od nas gorsi. </span><br />
Wszyscy na dobrą sprawę jesteśmy tacy sami. Mamy w sobie tyle dobrego, ile złego. Jedni wpierdalają czipsy i są grubi, ale jednocześnie mądrzy i uprzejmi. Inni piją szejki ze szpinakiem i są chudzi, ale kurwują na prawo i lewo oraz dają się przyłapać w Decathlonie na kradzieży skakanek. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nic nie jest czarno-białe. To uproszczenie. Złudzenie optyczne. </div>
<div>
Medal ma nie tylko dwie strony, awers i rewers. Nie żyjemy w kreskówkowym świecie, tylko trójwymiarowym. Medal ma także grubość, a może i wspomniana trójwymiarowość jest tylko złudzeniem. Co z czasem? Może emocje, jakie nami targają, to kolejny wymiar, o którym nawet Hawkingowi się nie śniło?</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-lHQMAIcZruU/V3RB-nyBfaI/AAAAAAAACm4/oDm5_vNKXNUNq_zO17qbi54QwgGvE_pDQCLcB/s1600/words.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-lHQMAIcZruU/V3RB-nyBfaI/AAAAAAAACm4/oDm5_vNKXNUNq_zO17qbi54QwgGvE_pDQCLcB/s1600/words.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
Te same słowa mogą najpierw zaboleć, a potem zmotywować.</div>
<div>
Jesteśmy na korytarzu w akademiku, Zuzia, Ćpunczyk i ja. Ciężko mi się podnieść z kucków.</div>
<div>
- No tak, grubasy tak mają... - komentuję sytuację, kiedy udaje już mi się stanąć z jękiem na nogi.</div>
<div>
- Jak ja nie lubię, kiedy dziewczyny tak do siebie mówią. Wiadomo, że tylko po to, żeby od razu ktoś zaprzeczył - mówi Ćpunczyk. - Nie jesteś gruba - dodaje automatycznie.</div>
<div>
- Weź przestań, po co to zrobiłeś? Co ty, ślepy jesteś? - Zuzia na to. - Po co ją demotywujesz? Wiszą jej te wałki, czyli jest grubasem, dobrze, że to widzi. Zaraz idziemy ćwiczyć. Jak nie będzie grubasem, sama zobaczy. Zobaczysz, Emka, nie? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zaczynam widzieć. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Można i w drugą stronę.</div>
<div>
Klepmy się nieustannie po główkach. Mówmy sobie, jacy wspaniali jesteśmy codziennie, a to, że rozpinamy guzik od spodni, bo znowu wpakowaliśmy w siebie o siedem pączków za dużo, jest przecież wyjątkiem od reguły! (Bo przez dwa dni w tygodniu udaje nam się zjeść tylko o sześć pączków za dużo). Weźmy się za ręce i zatańczmy w kółku graniastym tłuścioszków, o ile będziemy mieli siłę dźwignąć się z kanapy. </div>
<div>
<span style="font-size: large;">Halo, mówienie, że masz kilka kilogramów za dużo, że jesteś okrągła zamiast spasiona, nie do wszystkich dociera. </span><br />
Głaszcząc po głowie nie jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, tylko hipokrytami, którym należy się wywózka na taczce i wysiadka na kupie gnoju. W ten sposób można skrzywdzić, nie uratować.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-VBhabKrcpaA/V3RAx8X2EkI/AAAAAAAACmo/h7J78ZoypSMtc3Ye6NUoQ4nblfpT_faygCLcB/s1600/killthem.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-VBhabKrcpaA/V3RAx8X2EkI/AAAAAAAACmo/h7J78ZoypSMtc3Ye6NUoQ4nblfpT_faygCLcB/s1600/killthem.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mogłabym naprawdę jeszcze sporo napisać w tej kwestii, serio. Ale czy ma to sens?</div>
<div>
Czy nie lepiej położyć się spać, żeby jutro wstać o szóstej, iść na przebieżkę, a potem nie mieć wyrzutów sumienia, że znowu się nie poćwiczyło, a napoleonka za dobrze weszła? </div>
<div>
Bo ja lubię się ruszać, i lubię napoleonki. Jedno nie wyklucza drugiego. </div>
<div>
To samo, że można być jednocześnie subtelnym, jak i przejawiać bogactwo słowne w zakresie wulgaryzmów. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
__________________________</div>
<div>
* Ponieważ nie chcę wyjawiać szczegółów z życia osobistego innych osób, niestety nie napiszę Wam na blogu, o co chodzi. Historia jest wszak niewątpliwie warta przekazu w swojej absurdalności, więc jeśli będziemy się kiedykolwiek widzieć, dajcie znać, chętnie podzielę się z Wami kilkoma spostrzeżeniami na temat vlogerek książkowych. ;) </div>
<div>
<br /></div>
</div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-32819158405692577282016-06-27T00:04:00.000+02:002016-06-27T00:04:19.179+02:00Katarzyna Maniszewska - Podróżnik bez powodu. Łut szczęścia<i>Kobiety często mówią mi, [...] że chętnie też by tak podróżowały, ale nie mogą, bo są kobietami. Mężczyźnie jest łatwiej, a dla kobiety to po prostu niemożliwe.</i><br />
Takie słowa witają nas w prologu zatytułowanym Intro (dlaczego właśnie Intro - o tym nieco później). Zapraszam do przeczytania recenzji książki idealnej na początek wakacji.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://www.instagram.com/emiliateofila/" target="_blank"><img border="0" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-j27xeZFOh3k/V3BOuiN4GuI/AAAAAAAAClo/zZa8796Byy0XMHbn8yFlruEb2_fOwgx0ACLcB/s640/kasia.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<i><span style="font-size: large;">- Podróżujesz sama?</span></i><br />
<i><span style="font-size: large;">- Tak.</span></i><br />
<i><span style="font-size: large;">- Ale wszystko z tobą w porządku?</span></i><br />
<i><br /></i>
Z takimi pytaniami bardzo często spotyka się Katarzyna Maniszewska, doktor nauk humanistycznych, absolwentka germanistyki i dziennikarstwa na UW, lecz przede wszystkim podróżniczka. Podróżniczka, która - uściślijmy - podróżuje samotnie z plecakiem, bez konkretnego planu, za to z tytułowym łutem szczęścia. <i><b>Podróżnik bez powodu</b></i> jest zapisem jej najciekawszych perypetii z m.in. Borneo, Wietnamu, Indonezji, Sulawesi czy Wyspy Wielkanocnej.<br />
<br />
Wracając do prologu, a w zasadzie intra... W książce Kasi Maniszewskiej najciekawszą rzeczą a propos formy jest konstrukcja rozdziałów. Ponieważ każdy rozdział rozpoczyna cytat z piosenki, którą podróżniczka dopasowała do miejsc, jakie odwiedziła, a na końcu spotkamy się z Sountrackiem, jest to lektura zupełnie wyjątkowa. Rozdziały najlepiej czytać, kierując się sugestią autorki, zatem w akompaniamencie proponowanych przez nią rockowych kawałków. Wśród nich można znaleźć chociażby <i>What A Wonderful World</i> Louisa Armstronga czy <i>All You Need Is Love</i> Beatlesów, zatem <i>P<b>odróżnik bez powodu</b></i> poszerza horyzonty nie tylko poprzez spostrzeżenia autorki na temat miejsc geograficznych i spotkanych tam osób. To również fantastyczna szkoła pierwszorzędnego rocka. To zaproszenie do poznawania - świata i samego siebie - najpierw poprzez tekst, później za pośrednictwem muzyki, a ostatecznie... Cóż, coraz częściej ludzie pytają mnie, czy nie mam ochoty rzucić pracy, spakować plecak i ruszyć przed siebie. W końcu pracuję w wydawnictwie podróżniczym. Cóż, muszę przyznać, że po lekturze takich książek, jak <i><b><a href="http://www.sorus.pl/ksiazka/podroznik-bez-powodu-lut-szczescia/" target="_blank"><span id="goog_611620055"></span>Podróżnik bez powodu. Łut szczęścia</a><span id="goog_611620056"></span></b></i> takie pragnienie momentami znów się we mnie budzi.<br />
<br />
Kolejna rzecz, która bardzo mi się w książce podoba, to osobiste przemyślenia autorki, które ujmuje w formie dobitnych sformułowań. Prostota i sposób przekazu bezbłędnie trafiają do czytelnika i zostają w jego myślach na dłużej, zmuszając do refleksji nad ekologią, polityką czy relacjami międzyludzkimi. Na wyróżnienie zasługują też świetnie opisane widoki. Czytając, czułam się, jakby czas się zatrzymał, jakbym znalazła się we wnętrzu najpiękniejszych pocztówek z odległych zakątków świata. Tylko w takiej pocztówce 5D.<br />
<br />
<i><span style="font-size: large;">Widok złotych punkcików migoczących w ciemnościach nocy, wśród dźwięków lasu - szelestów, świstów, skrzeczenia żab, cykania świerszczy - sprawił, że czułam się, jakbym wylądowała w Nibylandii.</span></i><br />
<i><br /></i>
I nie wiem już sama, co jest najlepsze. Obecność celnych ripost związanych z poczuciem humoru, czy sama główna bohaterka, jawiąca się niczym superhero podczas zwiedzania pełnych nietoperzy jaskiń czy zderzenia z, wydawać by się mogło, absurdalnymi wierzeniami natiwów. Nie potrafię się zdecydować.<br />
<br />
Książka wydana jest po prostu przepięknie. Na bogato, można powiedzieć. Stylowy papier kredowy, który pieści palce, przewracając kolejne strony lektury. Edytorsko - bezbłędnie. A okładka... Na pierwszy rzut zachwyca, ale ma w sobie coś niepokojącego. Nad lazurową zatoką unoszą się ciemne, burzowe chmury, które wydają się być tak ciężkimi, że zaraz mogą spaść na pierwszoplanową łódeczkę. Zdecydowanie forma książki zachęca do zapoznania się z jej treścią. Ale trudno się dziwić. W końcu<i> Łut szczęścia</i> ukazał się na początku bieżącego roku nakładem<a href="http://sorus.pl/" target="_blank"> najlepszego wydawnictwa na świecie</a>.<br />
<br />
Dzieło Kasi Maniszewskiej należy przeczytać jeszcze z jednego powodu. Zerknijcie poniżej.<br />
<br />
<i><span style="font-size: large;">Moje podróżowanie takie właśnie jest - bez powodu, a często i bez konkretnego celu. Znajomi mawiają, że i bez pomyślunku... Ale do samotnej wyprawy nie są one potrzebne. Niezbędne są natomiast: determinacja, otwartość i odrobina pieniędzy. Przy czym to ostatnie naprawdę nie jest najważniejsze.</span></i><br />
<i><br /></i>
To tylko potwierdza, że życie jest podróżą, a dzięki lekturze można podbudować nie tylko swoje podrożnicze skille, ale przede wszystkim właśnie te życiowe. Zyskać bądź utwierdzić się w przekonaniu, że dzięki ryzykowaniu można naprawdę wiele zyskać i nie ma sensu tkwić wiecznie w jednym punkcie, a bycie uprzejmym zawsze popłaca.<br />
Polecam bardzo, bardzo.<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">8/10</span><br />
<br /></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-2722083014337411832016-06-25T12:48:00.000+02:002016-06-25T12:48:16.421+02:00Grubasie, przestań śmierdziećGrubasy śmierdzą. Czy to mit? Stereotyp? Duby smalone? Czy w ogóle można kogokolwiek nazywać grubasem albo tłuściochem? Jeżeli chcesz poznać odpowiedź na to pytanie, poczekaj i przeczytaj wstępniak, może wówczas obrzucisz mnie mniejszą porcją gówna.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-OfC4aE1QdRE/V25bn2BQdFI/AAAAAAAACk0/czECnpnf_DkVjRPmT1rbe6NzFZRsXvR9ACLcB/s1600/run.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-OfC4aE1QdRE/V25bn2BQdFI/AAAAAAAACk0/czECnpnf_DkVjRPmT1rbe6NzFZRsXvR9ACLcB/s1600/run.jpg" /></a></div>
<br />
Po zeszłorocznej <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2015/08/hejt-na-vlogerki-ksiazkowe.html" target="_blank">akcji, która zebrała niemal krwawe żniwo, kiedy postanowiłam napisać o problemie nadwagi wśród pewnego zakątka vlogowego światka</a>, wiem już, że należy być delikatnym w doborze słów, by nikogo nie urazić. Nie to mam na celu. Chcę, by moje teksty dotarły do Was, poruszyły czulszą strunę i przyczyniły się do polepszenia sytuacji na świecie. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że całym światem nie zatrzęsę tak, by zmienił się w Nibylandię (która też przecież nie była idealna - piraci!), ale może moje doświadczenia podziałają na Was choć troszkę motywująco? A jako że to moje doświadczenia, to choć od roku mocno pracuję nad trzymaniem języka za zębami i byciem bardziej subtelną, mój sposób ekspresji raczej się nie zmienił. W związku z tym, kiedy mówię do siebie w myślach, nie nazywam siebie słodką laleczką czy misiem lubisiem. Najczęściej po prostu walę do siebie z grubej rury: ty głupia, głupia, głupia żałosna dziewczynko, coś ty znowu nabroiła. I równie często: Emilka, ty wstrętny grubasie, weź się za siebie.<br />
<br />
Jeżeli zatem należycie do tej wrażliwej części społeczeństwa, nie czytajcie dalej. To tekst bez cenzury, tylko dla niewybrednych czytelników.<br />
<br />
Według mnie grubasy śmierdzą. Dosłownie i w przenośni. Wiem po sobie.<br />
Chodzi o prysznic, a w zasadzie jego brak. Więcej tłuszczu przekłada się na większe zmęczenie. Większe zmęczenie z kolei prowadzi do zwiększonego wydzielania potu przez organizm. Pot uwielbiają bakterie, przez których działanie bierze się ten smród przypominający zapach lejsów o smaku zielonej cebulki. Ponieważ grubasy pożerają paskudztwa, czyli nałogowo wpieprzają czisy z maka, wylizują ostatnie smużki nutelli ze słoików, i tak dalej, żołądek nie jest w stanie tego świństwa szybko strawić, więc czasami grubasom nawet wali z ust.<br />
Byłam w tamtym miejscu. Jedną nogą.<br />
Najgorsze, że wejście pod prysznic przepełniało mnie lękiem. Musiałam wtedy patrzeć na obwisłe worki, które utworzyły się w miejscu ramion, na czerwone kreski pomiędzy fałdami tłuszczu, jakie miałam zamiast brzucha oraz męczyć się, by precyzyjnie trafić maszynką do miejsc intymnych. Często woda lejąca się ze słuchawki mieszała się z moimi łzami.<br />
Śmierdziało więc ode mnie też beznadzieją.<br />
<br />
(Boże, jakie to smutne, zaraz znowu się poryczę).<br />
<br />
Ale wyszłam stamtąd. Nie było lekko, potrzebowałam pomocy, sama nie miałam w sobie tyle siły. Nie, nie płaciłam za dietetyka czy trenera osobistego. Pomogły mi przyjaźń i internet. A później już sama wiedziałam, czego chcę. Odnalezienie wewnętrznej motywacji przyszło dopiero później, więc nie przejmujcie się, że ochota na ćwiczenia Wam mija, kiedy przez pół doby nie macie do czynienia z motywującymi memami. Na wszystko przyjdzie czas.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-dY7yuocjP7I/V25gwED3imI/AAAAAAAAClE/38p2ey_fxNYu-RRJPnR7oMqVVDaYKGJ2QCLcB/s1600/run2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-dY7yuocjP7I/V25gwED3imI/AAAAAAAAClE/38p2ey_fxNYu-RRJPnR7oMqVVDaYKGJ2QCLcB/s1600/run2.jpg" /></a></div>
<br />
Dlaczego ja w ogóle o tym piszę?<br />
Bo zaraz idę robić wygibasy z matą i ciężarkami.<br />
Bo wczoraj rozmawiałam z Zimnym, który zaczął ćwiczyć, zdrowiej jeść i cieszę się jego szczęściem.<br />
Bo nadwaga to coraz poważniejszy problem i <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2015/07/czy-mam-depresje.html" target="_blank">prawie zawsze wychodzi z syfu, jaki mamy w naszych głowach</a>. Prawda jest taka, że nie będziemy wyglądali idealnie, póki nie uporządkujemy swoich spraw, póki nie zrobi nam się lepiej na umyśle. Ale z drugiej strony,<br />
<span style="font-size: large;">regularne ćwiczenia naprawdę mogą pomóc usystematyzować pewne rzeczy i pomóc w psychicznym stanięciu na nogi</span>.<br />
<br />
Bądźcie piękni, bądźcie zdrowi.<br />
Ale nie wierzcie w to, co mówią, że zmiana diety jest łatwa, że od razu później czujesz się lepiej i masz więcej energii, że ćwiczenia to sama przyjemność.<br />
Pamiętam, że w prawdziwego doła wpadłam ponad rok temu, kiedy widziałam, jak Zuzia wykonuje wszystkie ćwiczenia z naszej playlisty, a ja po trzech powtórzeniach mam ochotę wyskoczyć przez okno i uciec, czego oczywiście nie zrobię, bo nie mam na to zupełnie siły. Pamiętam, jakim cierpieniem było wpychanie w siebie śniadania zaraz po wstaniu zamiast nasycenia się papierosem. Jak źle się czułam, kiedy zamiast cziperków i fryteczek z majonkiem zaczynałam faszerować się brokułami. Naprawdę bolał mnie żołądek. I czułam potężny stres, no bo co, jeśli to nie podziała?<br />
<br />
Ale słuchajcie, spróbujcie, dobra? Co Wam szkodzi trochę się przemęczyć? Są wakacje, rzućcie te lapki i tablety w cholerę, nie musicie spędzać przed nimi całego dnia. Pot po ćwiczeniach śmierdzi o wiele mniej niż pot wstydu. Nawet, jeśli jesteście w miarę szczupli, to nie oznacza, że nie macie się ruszać, jasne? Zbudowanie kilku mięśni też jest w miarę spoko. (Byle nie przesadzać).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-HAjt4K4Khik/V25hMVNiDII/AAAAAAAAClU/2cbID67TP5kZEjx4GvT2PeOjI2WxVEk1wCLcB/s1600/f5c6ead234653466425b5d93088dd138.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-HAjt4K4Khik/V25hMVNiDII/AAAAAAAAClU/2cbID67TP5kZEjx4GvT2PeOjI2WxVEk1wCLcB/s1600/f5c6ead234653466425b5d93088dd138.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Piszę tu do nas wszystkich, tych, którzy piszą i czytają na potęgę, a do tego starają się coś ugrać w sołszal midia. Siedzimy na dupach większą część doby. Za dziesięć lat będziemy krzyżówkami wielbłądów i ciężarówek (bo duże opony, łapiecie, nie?), więc pomyślcie o tym, by może jednak zachować atrakcyjność na później. By lepiej się czuć.<br />
<br />
Kocham literaturę.<br />
<span style="font-size: large;">Czytam nałogowo, ale nie wyobrażam sobie przedłożyć lektury nad akcję we własnym życiu. Tak samo jestem uzależniona od rozwijania fabuły w rzeczywistości, jak i na kartkach Worda. </span><br />
Nie chcę być w przyszłości stereotypową pisarką, która wygląda albo jak niedożywiona wiewiórka, albo czarna wrona, która musi wystąpić w <i>Tańcu z gwiazdami</i>, by nauczyć się na nowo żyć. Z góry przepraszam za niezbyt zawoalowany prztyczek w stronę bestsellerowych polskich twórczyń prozy kobiecej. Kimże ja jestem, by krytykować, jak kto wygląda?<br />
<br />
Nikim. Szczerze powiedziawszy, nikt nie ma do tego prawa. Ale mogę krytykować samą siebie. Mogę i robię to. Wiem, że to, jak wyglądam, nie odzwierciedla mojego wnętrza i pragnę, by inni ludzie, poza tymi najbliższymi, również nie musieli używać rentgena, by przedrzeć się przez kotary tłuszczu i dostrzec piękno, które gdzieś tam we mnie jest.<br />
<br />
Jak w każdym człowieku, o czym jestem przekonana.<br />
<br />
Napiszcie proszę, czy Wy też mieliście problemy ze zdrowym trybem życia i dlaczego. Czy w ogóle się tym przejmujecie i jak w ogóle wygląda to w środowisku osób prowadzących bloga. Wesprzyjmy się.<br />
<br />
Ale żeby nie popadać ze skrajności w skrajność - przestroga od Taco.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/DyJIz7vDUnA/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/DyJIz7vDUnA?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-66460232469349078412016-06-21T00:19:00.001+02:002016-06-21T00:19:12.454+02:00Charlotte Roche - Wilgotne miejscaNie wiem, jaki klej wąchała<b> Charlotte Roche</b> podczas pisania <i><b>Wilgotnych miejsc</b></i>, ale zdecydowanie wolę zaciągać się inną substancją. Nie chcę wiedzieć, jaka była inspiracja niemieckiej pisarki do stworzenia swojego debiutu literackiego. Wiem za to, że książka zdecydowanie warta jest przeczytania. Co wrażliwsi - uzbrójcie się w kacmiskę albo strestorebkę. Zaczniemy od spoilerów.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://www.instagram.com/emiliateofila/" target="_blank"><img border="0" height="629" src="https://scontent-waw1-1.cdninstagram.com/t51.2885-15/e35/13422798_1334388153244995_1154068840_n.jpg?ig_cache_key=MTI3NTM0MzM4NjE0MTM0NTY1Nw%3D%3D.2" width="640" /></a></div>
<br />
Helen ma kalafior na tyłku. Nie, nie łazi z warzywem wepchniętym w majtki. Pomiędzy pośladkami wyrosło jej niezłe paskudztwo. No cóż, wszyscy jesteśmy ludźmi i nasze ciała mają pełno mankamentów. Niemniej, Helen niekoniecznie przykłada się do dbania o swój organizm. Wręcz przeciwnie. Jak sama mówi, higienę ma w głębokim poważaniu. Dlatego w publicznej toalecie czyści deskę klozetową wnętrzem własnych ud, a by nie zmarnować niestrawionych narkotyków, postanawia wypić zwrócone płyny żołądkowe z wiadra, na spółę ze swoją przyjaciółką.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
Pewnego razu Helen ląduje w szpitalu, ponieważ zacięła się przy depilacji miejsc intymnych i wdało się zakażenie. Nudząc się w szpitalnym łóżku, zaczyna analizować swoją sytuację. Wraca wspomnieniami do swoich schadzek z chłopakami, hodowli drzewek awokado i smutnych chwil związanych z rodziną. Bo właśnie swoją rodzinę Helen kocha najbardziej. Pragnie, by jej rozwiedzeni rodzice znów byli ze sobą i jest w stanie dotkliwie się skrzywdzić, by z powrotem zeswatać ojca z matką.<br />
<br />
Spośród wszystkich tych wenerycznych okropności, o jakich pisze <b>Charlotte Roche</b> w <b><i>Wilgotnych miejscach</i></b>, wyłania się portret młodej dziewczyny, okrutnie samotnej i skłóconej ze światem, bardzo wrażliwej i zmysłowej. Helen co prawda nie przypadła mi do gustu, ale nie dlatego, że podrzuca do wind zużyte tampony własnej roboty lub nosi w pochwie pestki owoców. Cóż, sama jestem zdziwiona, powinno to chyba u mnie wywołać większe odczucie wstrętu, ale ja zamiast opieprzyć Helen, chciałam po prostu ją przytulić. I powiedzieć, że ma bardzo artystyczną duszę, więc niech się w końcu otrząśnie i weźmie do roboty, bo marnuje swoje życie.<br />
<br />
Z drugiej strony, nie każdy doznał w swoim życiu takiej traumy, jak właśnie bohaterka <b>Wilgotnych miejsc</b>. To, co wydarzyło się w jej domu, kiedy była dzieckiem, wstrząsnęło mnie o wiele bardziej niż wszystkie opisy jej rany pooperacyjnej razem wzięte. Dzięki temu (oraz niedawnej rozmowie z Zimnym, który zresztą pożyczył mi tę ważną lekturę) uświadomiłam sobie, że wszyscy, mniej lub bardziej, jesteśmy w pewnym sensie ofiarą wychowania naszych rodziców. Pomijając głębokie urazy, które zostały nam zadane z premedytacją, co - mimo upływu lat - może zostać nigdy niewybaczone, nawet pozorne drobiazgi zostają w naszej jaźni przez całe lata... Bycie rodzicem nagle wydaje mi się być niesamowicie skomplikowanym wyzwaniem. Jak to się dzieje, że przez tyle tysięcy lat udało nam się nie wyginąć, a w dodatku jest nas ponad siedem miliardów na tym padole łez? I czy w związku z tym wszyscy jesteśmy w pewien sposób skrzywieni - normalni zwyczajnie nie istnieją? Jak sądzicie?<br />
<br />
Wracając do <b><i>Wilgotnych miejsc</i></b>.<br />
To pierwsza książka, która porusza temat kobiecej intymności i higieny, na jaką udało mi się trafić. Nikt wcześniej chyba nie przedstawił tego tematu w formie beletrystycznej. Słyszeliście o czymś podobnym? Mniejsza, ponieważ na pewno nikt wcześniej nie zrobił tego tak dobitnie i obrazowo. Początkowe sceny faktycznie były drastyczne, jednak później przyzwyczaiłam się do hobby Helen, którym była nieustanna zabawa z jej ciałem. Może nawet za bardzo, gdyż straciłam w pewnym momencie zainteresowanie lekturą. Akcja nie jest porywająca i skupia się tak naprawdę tylko wobec nieustannych prób Helen do ponownego połączenia rodziców. Na szczęście książka nie jest długa, a finał można nawet pozytywnie zinterpretować. Prosty język, jaki został zastosowany przez autorkę, tylko przyspiesza lekturę.<br />
<br />
Moje wnioski po przeczytaniu tej powieści?<br />
1. To bardzo smutne, że czasem jesteśmy tak złaknieni odrobiny miłości, iż gotowi jesteśmy zadać sobie największy ból, by poczuć jej namiastkę.<br />
2. Rodzice są tak samo największym oparciem, jak i najgorszymi oprawcami dla swoich dzieci.<br />
3. Dziewczyny - myjcie cipki.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">8/10</span></div>
<br />
A kto z Was widział ekranizację <i><b>Wilgotnych miejsc</b></i>?Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-73702935676647999042016-06-19T00:37:00.000+02:002016-06-19T09:33:08.484+02:00Wypiorę Ci mózg tym postem, oby!<div style="text-align: center;">
Dawno temu wymyśliłam, że będę pisarką. A teraz nawet bloga przestałam pisać. Zaraz sprawdzimy, czy wciąż potrafię to robić. Koniecznie dajcie znać, jak mi poszło.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-T64VgX56mf8/V2XKmlkveeI/AAAAAAAACj0/ALaur5yYSFsImt62A1nn2PQCsUAPUsxGgCLcB/s1600/bc93c1dafe3b9f4ba0268170221cdb74.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-T64VgX56mf8/V2XKmlkveeI/AAAAAAAACj0/ALaur5yYSFsImt62A1nn2PQCsUAPUsxGgCLcB/s1600/bc93c1dafe3b9f4ba0268170221cdb74.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Dzisiaj notka o częściowym odnajdywaniu szczęścia, czyli o tym, jak być sobą. To moje refleksje z całego dnia, podczas którego miałam czytać i pisać, a skończyłam na oglądaniu YouTube'a.</span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mój współlokator (uwielbiam tak zaczynać opowieści) postanowił robić pranie. Nie wiem, jaki jest Wasz stosunek do prac domowych i takich niby obligatoryjnych obowiązków jak sprzątanie, ale pranie robić warto, potwierdzone info. I tak jak nie bardzo przepadam za myciem naczyń, odkurzam raz na ruski rok, a każdą czynność związaną z systematycznym utrzymywaniem ładu w najbliższym otoczeniu odwlekam w nieskończoność, tak pranie uwielbiam robić. Odnajduję w tym zajęciu spokój, pewną celowość. Bez czystych ubrań nie będę się czuła ładnie, a muszę czuć się ładnie, żeby wierzyć, że naprawdę jestem ładna, co wpływa bardzo na moją wydajność. No wiecie, takie pitu-pitu, bo tak naprawdę chodzi o to, że nastawia się pralkę i ona sama pierze przez godzinę i jedenaście minut. I w tym czasie można zrobić wszystko. Na przykład koktajl, który zostanie skonsumowany podczas oglądania najnowszego odcinka <i>Gry o tron</i>. Albo napisać recenzję książki na bloga. Albo zdrzemnąć się. Cokolwiek.</div>
<div>
<br />
<a name='more'></a></div>
<div>
To tylko <a href="https://www.facebook.com/Wydawnictwo-Dygresje-108262982929895/?fref=ts" target="_blank">dygresja</a>, przepraszam, już wracam do meritum.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Każdy, kto samodzielnie robi pranie, bo na przykład nie mieszka już z rodzicami, wie, że kiedy pranie się skończy, należy je wyjąć i rozwiesić na suszarce. Jeśli zrobi się to w odpowiedni sposób, to znaczy starannie, nawet później nie trzeba prasować. (Prasowanie, mówiąc w skrócie, jest już chujowe, chyba że prasuje się ciuchy ukochanej osoby - wtedy troszkę mniej). Ale jeśli nie wyjmiesz prania przez kilka godzin, bo na przykład będziesz pić piwko z kumplem przez dwie i pół godziny, a później wypadniesz do pubu, żeby spotkać się ze znajomymi i porobić nie wiadomo co, nie wiadomo po co (nie wiadomo co, nie wiadomo po co - to pogardliwe określenie rozrywki), wówczas będziesz miał problem. Ponieważ Twoje pranie będzie jebać jak pleśniejące trampki, kiedy wreszcie otworzysz pralkę i rozwiesisz swoje szmaty w korytarzu, skąd paraliżujący smród docierać będzie do każdego kąta w sześciopokojowym mieszkaniu. </div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-GsWld-yGgOs/V2XKwqDx46I/AAAAAAAACj8/ZW4QVtaaOJsyl-xdiC1tsp5rj89yNArNACLcB/s1600/68a6b2344bf92c04c185c40de3cadd54.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-GsWld-yGgOs/V2XKwqDx46I/AAAAAAAACj8/ZW4QVtaaOJsyl-xdiC1tsp5rj89yNArNACLcB/s1600/68a6b2344bf92c04c185c40de3cadd54.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mój współlokator nie przejmuje się podłym czynem, którego dokonał. Spakował manatki i z samego rana pojechał na wieczór kawalerski do Warszawki. A ja, po piątkowym wieczorze, zakończonym rozmową z kierowcą Ubera o Kazimierzu Nowaku (<a href="https://www.facebook.com/Kazimierz-Nowak-243054059165376/?fref=ts" target="_blank">lajkować dziada!</a>) gdzieś koło trzeciej nad ranem, nie od razu zrozumiałam, co tak paskudnie śmierdzi. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kiedy wychodziłam z mojej słodkiej jamki (pokoju zabałaganionego, ale nie brudnego, to różnica, utrzymuję higienę osobistą i przestrzeni wokół mnie na poziomie średnio wysokim), by kupić truskawki na kaca, w drodze do drzwi z mieszkania zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem tak nie cuchnie moje wnętrze. Dusza w sensie. Bądź co bądź, do świętych nie należę. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ale nie, to było zatęchłe pranie. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dlaczego ja w ogóle opisuję Wam tę historię?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po pierwsze, jestem rozgoryczona. Kiedy ma się kaca, bardzo źle znosi się wszelakie zapachy, a co dopiero takie. </div>
<div>
Po drugie, kiedy mój współlokator wróci, będzie w opałach. Dlatego, że spuszczę mu łomot, ale mniejsza o to. Ważniejsze jest to, że będzie mu śmierdzieć pościel i będzie w niej musiał spać. Albo i gorzej: będzie musiał powtórnie zrobić pranie, co może kłócić się z planami praniowymi pozostałych współlokatorów. (Już się kłóci z moimi, nie ma to jak niedzielne pranko). </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Reasumując, </div>
<div>
<span style="font-size: large;">chwila zapomnienia albo krótkotrwały brak pomyślunku skutkuje katastrofalnymi, długotrwałymi konsekwencjami. I to nie tylko w życiu głównego winowajcy, ale również osób, które znajdują się względnie blisko niego, choć na to zupełnie nie zasłużyły*.</span></div>
<div>
(Ponieważ są chodzącymi po ziemi aniołami, serio, serio. Serio. Przynajmniej ci, którzy mieszkają z nami na Łazarskim Rejonie). </div>
<div>
A gdyby tak nie iść na tę imprezkę i wywiesić pranie w odpowiednim momencie? </div>
<div>
<br />
Pewnie nie zmotywowałabym się do pisania na blogu.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-IissaCkiNH0/V2XLhCXz_rI/AAAAAAAACkI/G8-geKs_cronmb0iEvh5hadizy9FLzdXgCLcB/s1600/LEindryerfb2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-IissaCkiNH0/V2XLhCXz_rI/AAAAAAAACkI/G8-geKs_cronmb0iEvh5hadizy9FLzdXgCLcB/s1600/LEindryerfb2.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Drugie dno tej współczesnej paraboli z Ewangelii wg Bohara** mówi </div>
<div>
<span style="font-size: large;">o podejmowaniu słusznych decyzji w porę, by nie doznać krzywdy w przyszłości. </span></div>
<div>
Być może jesteście teraz w takim momencie, że chodzicie do liceum i nie wiecie, z czego za rok zdawać maturę. Albo właśnie zdaliście maturę, ale nie macie zielonego pojęcia, po co. Albo jeszcze chodzicie sobie na studia i zdajecie sobie sprawę z tego, że robicie to tylko dla uzyskania papieru. I nagle dostajecie palpitacji serca albo popadacie w nastrój okołodepresyjny, bo nie wiecie, co dalej i po co. Myślicie, że nie macie żadnego talentu, że nie jesteście stworzeni konkretnie do jakiejś czynności, więc co teraz, i czy coś w ogóle. Tak to już ma wyglądać do końca życia? Wrzucanie do pralki ciuchów, by mieć w co się ubrać do pracy, którą wybrało się na drodze przypadku, siedzieć w niej osiem godzin, potem piwko z kumplami albo aerobik z kumpelkami, co kto woli, i byle szybko zahaczyć jakiegoś partnera/partnerkę, bo jak się nudzić, to lepiej z kimś? Tylko dlatego, że kiedy miało się naście lat, nie zastanowiłeś się, jak chciałbyś, by wyglądało Twoje życie, bo z góry założyłeś, że i tak nie będzie wyglądało dokładnie tak, jak chcesz? Bo nie wiedziałeś, że to odpowiedni momenty, by podjąć decyzję i w ogóle nie byłeś świadomy, że taką decyzję warto już teraz podjąć?</div>
<div>
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Życie jest popierdolone i nie ulega to żadnej wątpliwości. Często czujemy się jak pranie w bębnie, kiedy maszyna ustawiona jest na 900 obrotów.</span> </div>
<div>
Pamiętam, jak to było, kiedy chodziliśmy do liceum i wybieraliśmy przedmioty do matury, co miało zadecydować o tym, jakimi osobami będziemy w przyszłości. Prawnikami. Tłumaczami. Nauczycielami. Dietetykami. Sprzedawcami. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
I, heh, pisarzami. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Serio, stary?</div>
<div>
Czy gdybym zdawała na maturze rozszerzoną matmę, zostałabym inżynierem zamiast autorką? Czy gdybym poszła na studia związane z konstrukcją maszyn, nie miałabym szansy na napisanie książki? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Nie studia i nie liceum decydują o tym, kim będziesz, gdy dorośniesz. To nie są te momenty. </span></div>
<div>
<span style="font-size: large;">Ten moment jest dużo wcześniej. Kiedy zaczynasz rozumieć, że świat jest dużo większy niż Twoje podwórko między blokami na osiedlu.</span> </div>
<div>
Kiedy zaczynasz rozumieć, że zawody to nie tylko pani za kasą w pobliskim spożywczaku, która maca Ci czipsy przed sprzedażą, by sprawdzić, czy w środku jest kapsel z pokemonem ani twój tata, operator wtryskarek. Kiedy otwierasz oczy i widzisz na plakacie na przystanku panią ze śnieżnobiałym uśmiechem i dociera do ciebie, że stanie przed obiektywem to też może być praca, choć początkowo tak trudno w to uwierzyć.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-w_N5wk_5pQk/V2XL4KEzy7I/AAAAAAAACkU/_IPFGLKm-bg42kMuSNfbejsa8kpK9yVmwCLcB/s1600/finntowels1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-w_N5wk_5pQk/V2XL4KEzy7I/AAAAAAAACkU/_IPFGLKm-bg42kMuSNfbejsa8kpK9yVmwCLcB/s1600/finntowels1.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przypomnij sobie, co chciałeś robić za dzieciaka. O czym marzyłeś. Na wspomnienia na szczęście nigdy nie jest za późno.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Może chciałaś być aktorką, a może pragnąłeś śpiewać? </div>
<div>
A może chciałeś pisać? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jeśli wstawiło się pranie, nie można po prostu otworzyć drzwiczek i wyjąć ciuchów. Woda się wyleje. Zamek się popsuje. Pokopie nas prąd. Skutki będą opłakane. Ktoś za nas nastawił pranie w tym życiu. Zdecydował, że musimy prędzej czy później podjąć decyzję. Ale na szczęście mamy ich nieskończoną ilość. Ważne tylko, by odpowiedzieć sobie na pytanie: czy jesteśmy szczęśliwi, wykonując to, czym aktualnie się zajmujemy? I jeśli nie, zajmijmy się wreszcie czym innym. Ponieważ lepiej szybciej niż za późno. Nikt nie chce żyć w smrodzie niespełnienia i braku samorealizacji. To Twój obowiązek wobec samego siebie i całego Wszechświata, czy tego chcesz, czy nie. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
A jeśli krzywo rozwiesi mi się pranie? Bo może nie mam talentu do jego wieszania? Niech już lepiej poleży w tej pralce i poczeka na lepsze czasy... Na pewno przyjdzie któryś z moich współlokatorów i je za mnie rozwiesi...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Co za bullshit. </div>
<div>
Umiesz liczyć, licz na siebie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Strach przed nieznanym jest rzeczą naturalną. Wiara we własne możliwości - również. Ale rozejrzyj się. Wystarczy rozwiesić pranie kilka razy, by wreszcie nauczyć się to robić perfekcyjnie. To samo z wszystkimi innymi czynnościami. Na przykład z robieniem kariery.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-IFzHAl0cx_c/V2XM50Cja_I/AAAAAAAACkk/S3aPrkIXehIXUgbYAtADS58kNEQlnAfSwCLcB/s1600/fa3d9530d603987df5bcc6e90ea38ef8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-IFzHAl0cx_c/V2XM50Cja_I/AAAAAAAACkk/S3aPrkIXehIXUgbYAtADS58kNEQlnAfSwCLcB/s1600/fa3d9530d603987df5bcc6e90ea38ef8.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Widać było to już w szkole. Jedni musieli się napracować, by mieć piątkę z fizyki. Rozwiązywali dziesiątki zadań i ostatecznie udawało im się przygotować do sprawdzianów. Inni (ja na przykład) - ostro kombinowali. Zapisywali się chociażby do chóru, prowadzonego przez nauczycielkę fizyki i zamiast odrabiać zadania domowe, jeździli na występy. Może to nie do końca fair, ale tak samo jak z tymi utalentowanymi, którzy po prostu łapią, że prędkość to nie szybkość, w związku z czym nie muszą poświęcić prawie nic a nic, by rozwiązać bezbłędnie wszystkie zadania na teście. Tylko że nie o to chodzi, kto do czego ma predyspozycje, tylko jak się przykłada do realizowania swoich założeń. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nawet głuchy może nauczyć się śpiewać. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Skoro już dotarło do Ciebie, że jesteś nieszczęśliwy, zmień to.</div>
<div>
A skoro uważasz, że robisz to, co kochasz, napisz o tym w komentarzu. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
I najważniejsze: wyjmij pranie na czas, zwłaszcza, jeśli mieszkasz z szóstką innych ludzi, z których jedna cierpi od przedawkowania poważnych, emocjonalnych, twórczych dyskusji. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
_______________________________________________________________</div>
<div>
* Przeczytajcie to na głos. Jak to strasznie brzmi! Też macie takie wrażenie?</div>
<div>
** Tak bowiem zwie się mój współlokator.</div>
</div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-76445458420923845342016-05-27T14:38:00.000+02:002016-05-27T14:47:04.398+02:00Caitlin Moran - Dziewczyna, którą nigdy nie byłam<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Kiedy czytam tekst o czternastolatce, której losy tak idealnie zbiegają się z moimi perypetiami sprzed kilku lat, zastanawiam się, czy jestem tak niedojrzała emocjonalnie, czy po prostu każda kobieta musi zmierzyć się z podobnymi problemami. A ponieważ każda z nas boi się momentami życia, czuje, że większość spraw ją przerasta, ale jednocześnie wciąż pozostaje wojowniczką... Odpowiedź nasuwa się sama. </span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-v1-cc8Nkd1k/V0g-v2iN-dI/AAAAAAAAChk/rQa45oqQ8q8P5AIPWp6d1t53eJ5JPhBgQCLcB/s1600/SDC18050.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-v1-cc8Nkd1k/V0g-v2iN-dI/AAAAAAAAChk/rQa45oqQ8q8P5AIPWp6d1t53eJ5JPhBgQCLcB/s640/SDC18050.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
Johanna pochodzi z wielodzietnej rodziny. Jej ojciec jest rencistą, marzącym o zrobieniu kariery w rockowym bandzie, ale wszelkie jego starania kończą się fiaskiem. Matka zajmuje się praktycznie tylko rodzeniem i wychowywaniem dzieci. Johanna, najstarsza z rodzeństwa, nie licząc nastoletniego, wyalienowanego Krissiego, pomaga w domu, jak tylko może. Niestety, pewnego razu, z powodu swojego długiego języka, naraża rodzinę na kłopoty finansowe. Wówczas postanawia wziąć się w garść i zarobić pieniądze. Nie jest to łatwe zadanie, gdy ma się czternaście lat i nadwagę, ale Johanna nie poddaje się. Robi to, co sprawia jej największą frajdę, czyli pisze i słucha muzyki. Po wielu pracowitych miesiącach odzywa się do niej londyńskie czasopismo muzyczne... Zaczyna się wielka kariera, spotkania ze sławami, a także alkoholem i narkotykami...<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<i><b>Dziewczyna, którą nigdy nie byłam</b></i> nie jest wybitnym dziełem literackim. Czytelnik nie spotka się z zadziwiającymi konstrukcjami językowymi, które zaspokoją jego wysublimowane gusta. Nie jest to jednak błaha opowiastka, jak choćby <i>Pamiętnik księżniczki</i>. Książeczki Meg Cabot nie mogą konkurować z opowieścią <b>Caitlin Moran</b>. Tworzona przez nią proza ma w sobie mądrość, błyskotliwość, życiowość oraz poczucie humoru. Od lektury nie można się oderwać, a czyta się szybko. Czasem z uśmiechem na ustach, czasem z zatrwożeniem, ale przede wszystkim z wielką empatią, bo przecież Johanna, główna bohaterka, to właśnie w większej lub mniejszej mierze osoba, która trzyma <i><b>Dziewczynę, którą nigdy nie byłam</b></i>.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>Strach dał mi solidną nauczkę: nigdy więcej nie powiem nikomu, jak mi źle. Nigdy nie przyznam się do słabości. To wcale nie pomaga. To tylko pogarsza sprawę.</i></span><br />
<br />
Taki cytat pojawia się na samym początku utworu. To przemyślenia Johanny, która zwierzyła się ze swojego cierpienia bliskiej, jak wówczas myślała, osobie. Niestety, wywołało to nieprzewidywane konsekwencje. Może to zabrzmieć jako antyrada. Jednak to cenna wskazówka, ponieważ uczy, że w dzisiejszym świecie faktycznie warto uważać na słowa i analizować swoje odczucia. Ale to tylko jedna z lekcji, jakich udziela <b>Caitlin Moran</b>.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-BK1SiI9VR0Y/V0g_Hq3UPNI/AAAAAAAACho/w1IGTgoRgaUId7DV1vsp33HWJncxjVKMQCLcB/s1600/SDC18052.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://4.bp.blogspot.com/-BK1SiI9VR0Y/V0g_Hq3UPNI/AAAAAAAACho/w1IGTgoRgaUId7DV1vsp33HWJncxjVKMQCLcB/s640/SDC18052.JPG" width="640" /></a>Autorka przedstawia w fabularnej osnowie swoje własne doświadczenia. Tak jak Johanna, nie skończyła szkoły, a stała się światłą osobą dzięki wielogodzinnym pobytom w bibliotece niemal każdego dnia. W bardzo młodym wieku wygrała konkurs literacki, a później rozpoczęła pracę w popularnym magazynie. Zarówno pisarka, jak i jej bohaterka, pokazują, że warto żyć na swój sposób i tak naprawdę niewiele potrzeba nam do szczęścia. Wystarczy konsekwentnie podążać drogą ku spełnieniu własnych marzeń, robić to, co się lubi oraz pamiętać o byciu dobrym człowiekiem. Recepta prosta i może dla większości banalna, ale warto, naprawdę warto czytać takie książki, by przypominać sobie o tym każdego dnia na nowo. Czasem, jak w przypadku Johanny, bardzo łatwo się zapomnieć.<br />
<span style="font-size: large;"><i><br /></i></span>
<span style="font-size: large;"><i>Nigdy więcej nie pozwól, byś czuła się tak źle. Nigdy nie wracaj do tego miejsca, gdzie pomóc może już tylko nóż. Żyj łagodnie i bądź miła. Nie rób rzeczy, po których chcesz wyrządzić sobie krzywdę. Cokolwiek robisz, każdego dnia, pamiętaj o tym - a potem trzymaj się od tego z daleka.</i></span><br />
<br />
Oprócz przezabawnych wpadek Johanny, jej usilnych starań polegających na zarabianiu pieniędzy, by wspomóc rodzinę a także pogoni za marzeniami, jesteśmy świadkami fascynującej historii miłosnej dwojga młodych ludzi. W <i><b>Dziewczynie, którą nigdy nie byłam</b></i> dotkniemy także samotności, bólu istnienia oraz niedopasowania. A także poczujemy się jak pisarze. Bo dla mnie książka to istny creme de la creme, gdy traktuje o pisaniu. Na koniec jeden z przemiłych cytatów, dotyczących tego fachu.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>Pisanie książki jest gorsze niż poród - poród w piekle - po którym się umiera, a potem zostaje przywróconym do życia tylko po to, by urodzić jeszcze jedno dziecko, które tym razem wychodzi oczami - chociaż w oczach nie ma dziur i dziecko nie ma jak stamtąd się wydostać. A może jeszcze gorsze.</i></span><br />
<br />
Tym przemiłym akcentem chcę polecić Wam rewelacyjną <i><b>Dziewczynę, którą nigdy nie byłam</b></i>. Mam nadzieję, że pochłoniecie lekturę tak szybko, jak ja i losy Johanny zostaną w Waszych głowach na długo.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">8/10</span></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-24754028457228702982016-05-07T14:13:00.002+02:002016-05-07T14:13:22.647+02:00Nie rezygnuj z ludzi, nawet, jeśli jesteś pisarzem<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Poznań jest taki dziwny, kiedy kroczy się nim samotnie. Poznań to dla mnie głównie ludzie i ściany budynków pomiędzy nimi, nie odwrotnie. Ale czego się spodziewać w sobotę o ósmej rano w pobliżu Rynku Łazarskiego?</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-BNcAbsLdGqk/Vy3bmN1k0eI/AAAAAAAAChI/5rBybtOsezo4gHeEObMZcmxclyPvN8_JwCLcB/s1600/c766105a056298d04bc643a2fbf6aef0.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-BNcAbsLdGqk/Vy3bmN1k0eI/AAAAAAAAChI/5rBybtOsezo4gHeEObMZcmxclyPvN8_JwCLcB/s1600/c766105a056298d04bc643a2fbf6aef0.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wchodzę do tramwaju i myślę nutami starego dobrego Myslovitz. A na następnym przystanku dołączają Cyganie. Jedna z kobiet siada nieopodal mnie z córką na rękach. Dziewczynka zaczyna płakać, a ja patrzę się na obie jak zahipnotyzowana. Cyganka również na mnie patrzy. I tak sobie jedziemy na Most Dworcowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawiam się, o co może chodzić. Zerkam na nią, bo jest piękna. Bycie matką wcale nie ogranicza jej intensywnej kobiecości, która wypełnia przestrzeń pomiędzy nami. Być może moja kobiecość próbuje walczyć o terytorium i konflikt ten przejawia się w naszych spojrzeniach?</div>
<div style="text-align: justify;">
Z drugiej strony, ile się słyszy, że Cyganie wiedzą więcej od przeciętnych śmiertelników, a ja ostatnio wmówiłam sobie, że odziedziczyłam zdolności jasnowidzenia i powtarzałam to sobie tak często, iż chyba naprawdę w to uwierzyłam. Może Cyganka mnie przejrzała i ta wymiana spojrzeń to forma porozumienia? A może chciała mi coś powiedzieć? Nigdy nie będziesz miała dzieci, na przykład, nieszczęśliwa dziewczyno? Nie doczekasz się takiej ślicznej córeczki jak moja, bo karma wywinie ci niezłe kokodżambo?</div>
<div style="text-align: justify;">
Pomyślałabym, że przecież to przypadkowe spojrzenie i pewnie bezcelowe, ale kiedy wyszłam z tramwaju, miałam już gotową fabułę opowiadania z Cyganką w roli głównej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby coś napisać, trzeba zamknąć drzwi od pokoju i umysł na wszystko, co nie wiąże się bezpośrednio z tekstem. Pisarz musi być samotny, przynajmniej w trakcie procesu tworzenia. Jego jedynym towarzystwem przez długie miesiące będą bohaterowie. Im więcej zetknięć z prawdziwymi ludzi, tym mniej tych wyimaginowanych. Ale jeśli trafia się na martwy punkt, fabuła nie chce posunąć się do przodu, a twórcę trafia szlag, najszybciej inspirację można zyskać dzięki wyjściu na ulicę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Strzępy rozmów, kolorowy trampek zawieszony na sieci trakcyjnej, nowa piosenka Wombatsów wyciekająca ze słuchawek przechodzącego obok studenta, gwałtowna gestykulacja pary na przystanku... I jesteś już dalej o jedną metaforę i sześć epitetów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy lepiej napisać sto książek i nie być uczestnikiem własnego życia, za to po śmierci przejść do historii, czy z własnego życia uczynić świetny materiał na wybitne dzieło literackie i ograniczyć się do kilku ledwie publikacji?</div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętam, że kłóciło się o to wielu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętam, że mówili, iż nie da się pogodzić jednego z drugim.</div>
<div style="text-align: justify;">
A potem przypominam sobie o Jacku Kerouacu i o Charlesie Bukowskim. I nawet o Lenie Dunham.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam czasem takie myśli, że będę poważanym pisarzem (albo chociaż bestsellerowym), a nie będę miała z kim pójść na galę wręczenia jakiejś nagrody. Albo zamiast opowiadać bliskiemu o nowych pomysłach, samotność skaże mnie na googlowanie własnego imienia i nazwiska w Google, bo nic innego nagle nie będzie do roboty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Literatura to życie, a ludzie są jego częścią. Nie zamykaj drzwi na zbyt długo. Kiedyś możesz zapomnieć, jak się je otwiera.</div>
<br />Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-18464257075298992382016-04-17T15:14:00.001+02:002016-04-17T15:14:05.463+02:00Jakim typem pisarza jesteś? 10 typów pisarzy! <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-83ul_R39Ae0/VxOLqQ3ou4I/AAAAAAAACfM/-9mSqAE00RwOszrvhqa5XkTglxYp6iLqwCLcB/s1600/howl-6009.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://2.bp.blogspot.com/-83ul_R39Ae0/VxOLqQ3ou4I/AAAAAAAACfM/-9mSqAE00RwOszrvhqa5XkTglxYp6iLqwCLcB/s640/howl-6009.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Amator</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Od tego wszystko się zaczyna. Od amatorszczyzny. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Pisarz amator wygląda zupełnie przeciętnie. Jest osobnikiem dokładnie takim, jak Ty czy ja, bo w zasadzie może być Tobą albo mną. W dzieciństwie, w jakiś dziwny sposób (może przez wypadnięcie z ramion matki i uderzenie głową w podłogę?) w umyśle małego przyszłego amatora zrodziło się abstrakcyjne przeświadczenie, że osoba, która napisała książkę, jaką matka czyta mu do poduszki, musi być bardzo fajna. </div>
<div style="text-align: justify;">
W czasie chodzenia do szkoły przyszły pisarz amator często się zwiesza na lekcjach. Słowa nauczycielki do niego nie docierają, bo osobnik wyobraża sobie właśnie, że zaprasza na dyskotekę klasową najładniejszą dziewczynę w klasie. Oczywiście tego nie zrobi, bo jest zbyt nieśmiały, więc po powrocie do domu opisze to zdarzenie na drugiej stronie sprawdzianu, który miał poprawić w zeszycie. Będą z tego kłopoty. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak jak i z tego, że często podkoloryzuje i hiperbolizuje różne wydarzenia, przez co jego prawdomówność w najbliższym środowisku oceniana jest jako wątpliwa. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to nic, bo pisarz amator nie potrzebuje prawdziwych przyjaciół. Wystarczą mu jego marzenia o byciu Pisarzem pro (o tym dalej) i komentujący jego fan-fiction publikowane na blogu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-n-UIIEKel4w/VxOC74XlQqI/AAAAAAAACd0/oid-FWX31UkZuU4Ec5P9-EdXodEZToXQQCLcB/s1600/emilka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-n-UIIEKel4w/VxOC74XlQqI/AAAAAAAACd0/oid-FWX31UkZuU4Ec5P9-EdXodEZToXQQCLcB/s640/emilka.jpg" width="426" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wklejam swoje zdjęcie w tym miejscu z fałszywej skromności.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Pisarka</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest kobietą, którą trudno odróżnić od typowej nauczycielki języka polskiego, bibliotekarki lub nawet księgowej. Szczerze mówiąc, wysoce prawdopodobne, że jest polonistką, bibliotekarką albo księgową. Nie jest zbyt zadbana, bo woli poświęcić czas pisaniu i czytaniu zamiast stosować maskę nabłyszczającą na włosy, pomalować paznokcie czy wyskubać brwi. Z tego powodu najczęściej również ma kilka(naście) kilogramów nadwagi. Siedzi na tyłku przed laptopem i pisze o szczęśliwych związkach, zamiast ubrać adidasy, przebiec się po parku i w tym czasie spotkać atrakcyjnego mężczyznę. Wierzy w miłość aż po grób. W pewnym sensie wciąż ma dwanaście lat. W swoich książkach powiela nieprawdziwe idee czerpane z romantycznych komedii, więc odpowiada za nieprzygotowanie do życia wielu, wielu młodych kobiet, wciąż łudzących się, że są księżniczkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-CqfnplYHKHo/VxODXabiObI/AAAAAAAACd4/mR0icffOEEI6DtapXvpovqGtg9BqWolPgCLcB/s1600/kasiamichalak.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-CqfnplYHKHo/VxODXabiObI/AAAAAAAACd4/mR0icffOEEI6DtapXvpovqGtg9BqWolPgCLcB/s640/kasiamichalak.JPG" width="604" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wklejam zdjęcie pani Kasi Michalak, tak dla jaj, bo ja przecież jej żadnej książki jeszcze nie przeczytałam.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Dekadent</span></div>
<div style="text-align: justify;">
To albo młody pisarz, albo taki po czterdziestce, który wykazuje syndrom Piotrusia Pana i uważa, że życie boli, więc trzeba je spędzić na imprezowaniu, wtedy nie przestanie boleć, ale przynajmniej będzie można zgromadzić więcej materiału do opisania w powieści. </div>
<div style="text-align: justify;">
Często bywa pod wpływem - alkoholu, trawki, kwasów, pięknych i złych kobiet, które tak naprawdę nie są złe, ale czasami po prostu mają dosyć. Gdzie można najczęściej go spotkać w środku tygodnia? Zawsze w mieście. Tam mieszka. Żywi się bowiem spalinami i nieszczęśliwymi historiami sąsiadów. W nocy natkniesz się na niego w kałuży wymiocin pod speluną na prawo od ratusza, biorąc go za najzwyklejszego w świecie żula. A za dnia spotkasz go na uczelni, kiedy podczas egzaminu buchać będzie Ci w twarz odorem wczorajszego wieczoru. Tak, to Twój wykładowca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-Rnqlfa3XzEM/VxOD1jMIM6I/AAAAAAAACd8/c8rJaeL8FPkfP0rJXxQDSljda3W-H8zbQCLcB/s1600/%25C5%259Bwietlicki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="352" src="https://4.bp.blogspot.com/-Rnqlfa3XzEM/VxOD1jMIM6I/AAAAAAAACd8/c8rJaeL8FPkfP0rJXxQDSljda3W-H8zbQCLcB/s640/%25C5%259Bwietlicki.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A to pan Marcin Świetlicki, który z powyższym opisem nie ma i nie może mieć zupełnie nic wspólnego, bo jest poetą, nie pisarzem. I nigdy niestety mnie bezpośrednio niczego nie uczył, choć w jego utworach czai się mądrość przeogromna.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Reportażysta</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest przystojny bojownikiem. Walczy z systemem. Przynajmniej tak się wydaje. Jeździ w końcu w odległe rejony świata, by pomóc biednym ludziom, których spotkała tragedia. Im tragedia większa, tym lepiej. Będzie o czym pisać, bo na tym właśnie polega jego pomoc. Nie na dokarmianiu biednych afrykańskich dzieci, nie na budowaniu szkół w Nepalu. Na opisywaniu w kraju tego, co dzieje się za granicą. Taka to pomoc, niezwykle istotna... Reportażysta jest więc całkowicie bezinteresownym twórcą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę tylko leniwym, bo zamiast wymyślać bohaterów, po prostu do swoich książek bierze ludzi z rzeczywistości, a jego teksty to najczęściej zapis rozmów albo skany dokumentów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Xkc_1nqle0A/VxOEtdJf4yI/AAAAAAAACeE/odEqN_8RetYESxmGS9JOhJaf6nhSFFw0ACLcB/s1600/kapuscinski.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="352" src="https://1.bp.blogspot.com/-Xkc_1nqle0A/VxOEtdJf4yI/AAAAAAAACeE/odEqN_8RetYESxmGS9JOhJaf6nhSFFw0ACLcB/s640/kapuscinski.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ryszard Kapuściński, dostojny i przystojny; takich już nie produkują.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Kryminalista</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Zazwyczaj szykowanie ubrany. Na jego butach nigdy nie uświadczysz choćby mikroskopijnych rozmiarów plamki błota albo kociego włosa. Kryminalista, czyli twórca kryminałów, wie bowiem doskonale dwie rzeczy. To, że trzeba być pedantem, by rozwiązać zagadkę. I że jak Cię widzą, tak Cię piszą, choć pozory mylą. </div>
<div style="text-align: justify;">
Często pracuje z policją. Jeśli ma kontakty i sporo hajsu, bo jest na przykład właścicielem firmy obuwniczej, zdarza mu się nawet pojawić na miejscu zbrodni, by poczuć klimat. Brak funduszy i koneksji jednak nie przeszkodzi mu w stworzeniu świetnej intrygi. W telewizji przecież wciąż emitują "Ojca Mateusza". </div>
<div style="text-align: justify;">
I czasem tylko, kiedy smaruje kromkę chleba masłem, zbyt długo zapatrzy się najpierw na nóż, a później na własną żonę, która od rana krzyczy na niego, żeby skończył się bawić w to pisanie książek i zajął czymś poważnym, na przykład sadzeniem iglaków... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-jcQodq6NBXM/VxOFJcROvrI/AAAAAAAACeM/nGuOwuOKKoUToOkPqgK-gbdGpL39IGIXwCLcB/s1600/palasz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-jcQodq6NBXM/VxOFJcROvrI/AAAAAAAACeM/nGuOwuOKKoUToOkPqgK-gbdGpL39IGIXwCLcB/s1600/palasz.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przejrzałam Cię, Nik. ;) (Zdjęcie Nikodema Pałasza wstawiam, bo jest jedynym znanym mi twórcą kryminałów, nie licząc Katarzyny Puzyńskiej z Instagrama i Katarzyny Bondy z Googli...). </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Fantasta</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Jego ostatnią formą ewolucyjną jest George R. R. Martin. Ubiera się trochę jak metal i ma ogromny brzuch. Przez całe życie próbował błysnąć poczuciem humoru, ale wszyscy mieli go w głębokim poważaniu, więc swoje żarty wkłada w usta swoich bohaterów. I wtedy te same teksty stają się nagle faktycznie bardzo zabawne - potwierdzają to czytelnicy, w większości podobni do fantasty. Jak więc nie wierzyć w magię? </div>
<div style="text-align: justify;">
Zawsze brakowało mu też odwagi do wyrwania najładniejszej dziewczyny w szkole. A może i wiedział, że nawet by na niego nie spojrzała, bo takie dziewczyny przede wszystkim cenią liczbę lajków na fejsie i centymetry w bicepsie? Czymże mógłby jej zaimponować? No przecież nie intelektem... Dlatego w swoich wielotomowych sagach pisze o kobietach jednocześnie mądrych i pięknych. Bo wierzy w magię. I wierzy, że jeśli powtórzy w swojej twórczości milion razy ten motyw, czary się zadzieją i na Ziemi pojawi się wreszcie kobieta tyleż samo inteligentna, co i śliczna... Niestety, jest tak skupiony na swojej misji, że nie widzi, iż jego najlepsza przyjaciółka, gothka, jest właśnie taką kobietą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-XcQkEEZAVxM/VxOF0qmoyNI/AAAAAAAACeQ/OmNqYeJgEc4IEvyiZ-ySXOxheZ9ReKRcwCLcB/s1600/rowling3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="https://4.bp.blogspot.com/-XcQkEEZAVxM/VxOF0qmoyNI/AAAAAAAACeQ/OmNqYeJgEc4IEvyiZ-ySXOxheZ9ReKRcwCLcB/s640/rowling3.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Łatwo zapomnieć, że i 7 książek J. K. Rowling należy do gatunku fantastyki...</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Podglądacz</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Mówi się, że każdy pisarz czerpie inspirację ze swojego życia. Jedni bardziej, inni mniej. No więc podglądacz - zdecydowanie bardziej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jego książki są tylko pozornie powieścią historyczną czy fragmentem literatury współczesnej. To nie przypadek, że każdy, kto skosztuje stworzonej przez niego lektury, stwierdzi, że opisywane postaci są jak żywe. Teraz wyjawię Wam prawdę i będzie ona równie nieprzewidywalna, co i straszna, więc przygotujcie się: podglądacz podgląda. Ludzi. Ze swojego otoczenia. Spisuje to, co powiedzą, w aplikacji w telefonie. Ogląda ich zdjęcia na fejsie, gdy zapomni, jaki mają kolor oczu, a trzeba przecież w książce zawrzeć jakiś opis postaci. I najgorsze: przekręca fakty. W tak obrzydliwy sposób, że zupełnie nie wiadomo, czy efemeryczna Beatrycze z piątego rozdziału jego ostatniej książki to Ty, kobieta z klasą, która załamała mu serce, czy pieprznięta Aldona z zakładu fryzjerskiego naprzeciwko. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-TRfTw5LV_Ws/VxOGUnzeddI/AAAAAAAACeY/9PdtRx-Ujtkk7Ay-OcVjodM0tW7yjU-hQCLcB/s1600/ignac.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-TRfTw5LV_Ws/VxOGUnzeddI/AAAAAAAACeY/9PdtRx-Ujtkk7Ay-OcVjodM0tW7yjU-hQCLcB/s1600/ignac.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ignacy Karpowicz i jego debiutancka powieść pt. <i><a href="http://www.sorus.pl/ksiazka/piromani/" target="_blank">Piromani</a></i>, he, he. Nie mam zielonego pojęcia, jak często może kogokolwiek podglądać, ale zdjęcie nie jest zamieszczone tutaj w stu procentach przez przypadek.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Grafoman</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, to też pisarz! Z jego twórczością można się zetknąć na forach literackich, stronach udostępniających darmowe e-booki, a nawet w księgarniach - takie mamy czasy. Grafoman żyje w przeświadczeniu, że jest najlepszym pisarzem na świecie i jednocześnie najbardziej niedocenionym. Jego najczęstszym powiedzonkiem jest: "Rowling też nie od razu wydała Harry'ego Pottera". Najbardziej tragiczne w jego postaci jest jednak to, że gdyby zamiast na trąbieniu na lewo i prawo, jaką to nie jest ofiarą rynku wydawniczego, a wziął do rąk książkę, choćby raz na pół roku, i ją przeczytał, mógłby wreszcie nauczyć się pisać. Mógłby. Ale tego nie zrobi. Taki to już typ.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-nOHkLIwNtP8/VxOG5U8xzoI/AAAAAAAACec/IZFzqRQdObMJLVvykBe2CrAmnPKMsmPlwCLcB/s1600/E.L._James_5524.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="384" src="https://1.bp.blogspot.com/-nOHkLIwNtP8/VxOG5U8xzoI/AAAAAAAACec/IZFzqRQdObMJLVvykBe2CrAmnPKMsmPlwCLcB/s640/E.L._James_5524.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zdjęcie pisarki z zagranicy, E. L. James - bo na mnie nie nakrzyczy, że umieściłam je w tym miejscu, a inni by mogli.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Pisarz pro</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Wydał już co najmniej jedną książkę. Jest w trakcie pisania kolejnych, bo zawsze coś pisze bądź czyta. Literatura dla niego nie jest tylko literaturą. To jego śniadanie i kolacja, to jego powietrze, to jego najmilsza kochanka, to zdradziecka szuja, przez którą popada w depresję, to jego życie. W swoim artystycznym mieszkaniu ma pokaźną bibliotekę, wśród których można znaleźć dzieła Prousta czy Joyce'a. Pisarz pro czyta te książki, a później zadręcza się nad swoją stylową, odrestaurowaną maszyną do pisania, że nigdy nie będzie tak doskonały jak jego mistrzowie. Później jednak, podczas spotkań autorskich, przeciera szkła swoich okularów w rogowych oprawkach i własnym oczom nie wierzy. Otóż w sali zjawiło się kilku gości, chcących posłuchać tego, co ma do powiedzenia. Oto właśnie pisarz pro! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-C6sj0dqsWWM/VxOHUqU-G5I/AAAAAAAACek/oZjuHyCNSi0Ch-Rec8HeTrTRpsIj4aN_wCLcB/s1600/wojtaszczyk.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-C6sj0dqsWWM/VxOHUqU-G5I/AAAAAAAACek/oZjuHyCNSi0Ch-Rec8HeTrTRpsIj4aN_wCLcB/s640/wojtaszczyk.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A to Kuba Wojtaszczyk, jak widać, ma okulary w rogowych oprawkach. To jeden z dwóch powodów, dla których wkleiłam jego zdjęcie w tym miejscu. Drugiego nie wyjawię, domyślcie się. Tak czy siak, przy okazji zajrzyjcie do recenzji najnowszej książki <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/03/kuba-wojtaszczyk-kiedy-zdarza-sie.html" target="_blank">Wojtaszczyka pt. <i>Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć</i></a>. </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Bóg Pisania czyli Mistrz</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie spotkasz go na ulicy. W ogóle go nie spotkasz. Najczęściej jest z zagranicy (ponieważ nigdy nie doceniamy naszych rodzimych twórców). Żyje w swojej wielkiej rezydencji, którą wybudował za milionowe przychody ze sprzedaży swoich bestsellerowych książek, począwszy od <i>Świata według Garpa</i>, a na <i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/02/john-irving-aleja-tajemnic.html" target="_blank">Alei Tajemnic</a> </i>póki co kończąc. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-vYzf60Kr_G4/VruV0UkJatI/AAAAAAAACQY/S8hyYmLmuq4R55uOzg7MBZxbPb9K9vtqwCKgB/s1600/irv.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-vYzf60Kr_G4/VruV0UkJatI/AAAAAAAACQY/S8hyYmLmuq4R55uOzg7MBZxbPb9K9vtqwCKgB/s640/irv.jpg" width="634" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podpis chyba nie jest wymagany. </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Jak można się domyśleć, już nieco bardziej serio (ale też nie do końca), grafoman nie bardzo różni się od pisarza pro. Nie chodzi mi tu ani o styl bycia, ani o to, co dana osoba myśli na swój temat. Istnieją wybitni twórcy, poważani w pewnych kręgach, których charakteryzuje rewelacyjny warsztat literacki. Wszystko, co wyjdzie spod ich pióra, jest po prostu piękne. Stworzone przez nich konstrukcje zdaniowe, bogate metafory, oryginalne porównania, są tak dobre, że można godzinami rozwodzić się z zachwytem o ich dziełach. Ale co z tego, jeżeli całe życie spędzili tylko i wyłącznie na dopieszczaniu swoich tekstów? Jeżeli niewiele przeżyli i mają jeszcze mniej do przekazania? Z doświadczenia wiem, że są osoby w pewien sposób upośledzone pod względem pisania. Trudno im wyrazić siebie na papierze, ale ich historie bez wątpienia warte są opowiedzenia. To znowu nie są stricte grafomani. Bardziej już przypominają dyslektyków... Niemniej, stworzona przeze mnie dziś notka z klasyfikacją pisarzy przypomniała mi, jak bardzo życie nie jest czarno-białe, jak mało w nim rzeczy oczywistych. I że jakiekolwiek próby szufladkowania najczęściej są bezsensowne. No bo sortować można sztućce w szufladzie, a nie ludzi. W ogóle, zadziwiona jestem po raz kolejny, jak łatwo przychodzi wypisywanie a) bzdur, b) bzdurnych negatywów o ludziach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak jeśli widzicie się w którejś z prezentowanych przeze mnie kategorii - dajcie znać, pośmiejemy się. Sama zastanawiam się, ile we mnie podglądacza, ile z pisarki, a ile mam jeszcze z pozostałych typów... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i można by wyróżnić jeszcze jeden typ. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">11 typ pisarza - Karol Mroziński</span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-EBnEo8-vyAs/VxOJv13QUeI/AAAAAAAACe0/pTtmb1D5tsAWM6ftQxJqySAr18U76k3ZQCLcB/s1600/Mrozinski10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://4.bp.blogspot.com/-EBnEo8-vyAs/VxOJv13QUeI/AAAAAAAACe0/pTtmb1D5tsAWM6ftQxJqySAr18U76k3ZQCLcB/s640/Mrozinski10.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption"><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Facet, który mówi, że w polskiej literaturze nie dzieje się nic ciekawego i utrzymuje, że sam za wiele nie czyta. Ktoś, kto opublikował książkę zebraną z krótkich opowiadań, jakie ukazywały się na jego Facebooku. I ktoś, kto według mnie jest bardzo dobrym pisarzem, bo w trafny sposób potrafi poruszyć konkretne problemy, skrytykować pustą modę, jaka aktualnie panuje w pokoleniu dwudziestolatków, a przy okazji obśmiać siebie i innych. <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/02/karol-mrozinski-razzmatazz.html">Obczajcie <i>Razzmatazz </i>koniecznie</a>.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Może można by wyróżnić jeszcze wcale niejeden typ pisarza... Ale po co?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</td></tr>
</tbody></table>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-61317635776930390882016-04-11T19:34:00.001+02:002016-04-11T19:34:54.217+02:00Jak się rodzi grafomania?<div style="text-align: justify;">
Nie mam Wam nic mądrego do zakomunikowania. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnie dni uczyniły ze mnie antonim literackiej klaczy rozpłodowej. Wypadałoby jednak zacząć wreszcie się gzić z papierem, to w końcu najdłuższy związek w moim życiu i nie ma przeciwwskazań, żeby nie wycisnąć z niego jeszcze jednego bacha. A jakie jest najlepsze lekarstwo na brak aktywności? Podjęcie aktywności - Emilka Coelho. Stwierdziłam więc, że napiszę Wam, co się ostatnio działo, bo w moim życiu jestem zdecydowanie swoją ulubioną bohaterką. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-4gID0mdDZAs/Vwve0TPwqiI/AAAAAAAACdc/GItFTprq-3oT-CgokpWQvuHE1bbk0snIw/s1600/shit.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-4gID0mdDZAs/Vwve0TPwqiI/AAAAAAAACdc/GItFTprq-3oT-CgokpWQvuHE1bbk0snIw/s1600/shit.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Statystyki. </div>
<div style="text-align: justify;">
Spadły mi statystyki na blogu, wzrosły w endomondo. Paradoks, który przekłada się na więcej obserwatorów na instagramie i centymetrów w talii. Oznacza to nieprawidłowość, która zapewne przez całkiem sporą grupę ludzi w moim wieku skwitowana zostałaby przeciągłym skowytem układającym się w słowa: za co?!, Ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że nie lubimy się z moją karmą, dobrze znam odpowiedź na to pytanie, więc oto rzeczę, iż: <i>z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion. </i>Nie będę się kurczowo trzymać tych statystyk jak tonący brzytwy, bo to są cyfry, a ja jestem humanistka. Mi ludzi potrzeba, nie liczb. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ludzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ludzie mnie, kurwa, znowu opuszczają.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po którymś tam pożegnaniu w trakcie prowadzenia Fa<i>bryki dygresji</i> dotarło do mnie, że zabiegi polegające na usilnym trzymaniu ludzi w zasięgu wzroku są sprowadzaniem ich do rangi przedmiotów. Ciekawych, ale przedmiotów, sama przecież używałam określenia kolekcja, gdy przychodziło do mówienia o moich bliskich. <i>Sic!</i>, strasznie to chore. Na szczęście jest znowu wiosna i można jako-tako posprzątać w głowie. (Czyli, jak zwykle, trupy do szafy a dogorywający pod dywan, ale na zewnątrz wszystko lśni jak w nowojorskiej galerii sztuki użytkowej). To sprzątam. I kiedy się żegnam, nie myślę już o utracie, tylko o wzbogaceniu. Tego żegnanego i tego, który kiedyś, w końcu, a może już za pół roku, będzie witanym. A teraz wyczekuję. Im bardziej wyczekuję, tym bardziej kocham. Przypominam sobie, że przeżywanie osobno też jednoczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mój pierwszy chłopak. Wcale go nie spotkałam, tak tego nie można nazwać, to było przypadkowe minięcie, w związku z czym utwierdziłam się w przekonaniu, że ten nasz tak zwany związek też był przypadkowym minięciem. Przystając obok niego, minęłam się z samą sobą. I tak jak wtedy, tak i niedawno, pobiegłam dalej. Natalia Przybysz wyśpiewała soundtrack do filmu o moim życiu. Ekranizację wyreżyseruje córka Wesa Andersona i Lilly Wachowski, której biologiczną matką zostanie Lena Dunham. Tak będzie. Gdy już dobiegnę. Byle nie za szybko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I co jeszcze, zapytacie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko, odpowiem, wszystko. </div>
<div style="text-align: justify;">
I jeszcze więcej śmiechu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drzewa w kwiatach, wiatr we włosach, zapalenie w oskrzelach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Coraz cieplejsze, coraz dłuższe dni, coraz głupsze sposoby na podryw na stałej już trasie Meskalina-Dragon, coraz więcej ludzi, którzy mówią, że są inni, a nie chcą zobaczyć, że są tacy sami. I że ktoś ma prawo zwyczajnie nie być oczarowany, bo ma w życiu inne priorytety. (Jeśli kiedyś się spotkamy i będziecie chcieli poznać historię o najbardziej nieudolnym podrywie od czasów upadku Bizancjum, rzućcie hasło: czy w Poznaniu pada?). </div>
<div style="text-align: justify;">
Szybkie kalkulacje, czy coś się opłaci, tylko po to, by puknąć się w głowę, bo nie o to w życiu chodzi. Szybkie zjazdy i powroty, tam, donikąd, do siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I to ogromne chcenie. Chceniem jestem aż do bólu.</div>
<div style="text-align: justify;">
I na chceniu się kończy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Boże, dzięki, że uczyniłeś mi pisarką. Jak nie w życiu, to na papierze. </div>
<div style="text-align: justify;">
(Chyba tak się właśnie rodzi grafomania).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tak jak śpiewak musi się rozśpiewać, skrzypaczka dostroić instrument i rozgrzać nadgarstek, tak pisarz musi się rozpisać, by móc tworzyć cuda-wianki. </div>
<div style="text-align: justify;">
Działa. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zostawiłabym Was z Natalią P., ale ile można, dlatego, bardzo proszę, dobry cover z ładnym niemieckim panem na gitarze. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/VI4ssGtfdxw/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/VI4ssGtfdxw?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-58417860390602142202016-03-27T20:12:00.000+02:002016-03-27T20:12:15.972+02:00Kuba Wojtaszczyk - Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzećNa Święta, zamiast żółtego kurczaka, otrzymacie ode mnie recenzję książki w żółtej okładce. <i>Close enough</i>, jakby to pewnie powiedział Evan, jeden z bohaterów <i><b>Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć</b></i> autorstwa <b>Kuby Wojtaszczyka</b>. Uwaga! Jeżeli nie lubicie recenzji książek zawierających elementy interpretacyjne utworu i elementy zbliżone do spoilerów, choć takimi zdecydowanie nie będące, omińcie tym razem Fabrykę dygresji. Brzydkie słówka też się pojawią, ale chyba się już przyzwyczailiście, prawda?<div>
<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-FOX4XqjfY9Q/VvghyJJsS_I/AAAAAAAACV0/2UrfzXrULEA50i7a78uBMce2krtTPXBwQ/s1600/Kiedy-zdarza-sie-przemoc-lubie-patrzec.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-FOX4XqjfY9Q/VvghyJJsS_I/AAAAAAAACV0/2UrfzXrULEA50i7a78uBMce2krtTPXBwQ/s640/Kiedy-zdarza-sie-przemoc-lubie-patrzec.jpg" width="406" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie znacie <b>Kuby Wojtaszczyka</b>? Nic dziwnego, że twierdzicie, iż we współczesnej literaturze polskiej nie dzieje się nic ciekawego. Wojtaszczyk, pisarz młodego pokolenia, udowadnia, że owszem, dzieje się, i to całkiem sporo. Jego debiut, <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2015/05/kuba-wojtaszczyk-portret-trumienny.html" target="_blank"><b><i>Portret trumienny</i></b>,</a> wzbudził we mnie ogromną sympatię i po czasie śmiem twierdzić, że był to debiut w zasadzie doskonały. Mówi się, że drugą książką trudno powtórzyć sukces pierwszej. Czy Wojtaszczykowi się to udało? W sensie medialnym - na pewno. O <i><b>Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć</b></i> usłyszałam już na długo przed premierą. A jak literacko? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Akcja książki rozpoczyna się wraz z opublikowaniem w Głosie Wielkopolskim wiadomości o zamordowaniu masy chomików w twórczym akcie desperacji. Ich truchła upchano w pleksiglasowych trumienkach, umieszczonych w piwnicy przy ulicy Głogowskiej w Poznaniu, bo właśnie w tym mieście toczą się wydarzenia. Skandaliczny czyn popełniony przez bezrobotnego absolwenta Uniwersytetu Artystycznego dzieli poznańskie społeczeństwo na dwa obozy. Jedni uważają, że to zbrodnia, a przestępca powinien jak najszybciej dostać się za kratki. Drudzy zaś są zdania, iż czyn ma wyższy wymiar i interpretują go jako krzyk rozpaczy człowieka, mającego przed sobą niegdyś świetlaną przyszłość, teraz zaś, z powodu niedostatecznej pomocy ze strony władz miasta, jedynie brak perspektyw. Martwe chomiki, które mnie osobiście śmieszą trochę mniej niż żywe chomiki, stają się więc pretekstem do rozmowy o rzeczach zaskakująco poważnych i wcale nieśmiesznych. Na szczęście Wojtaszczyk umiejętnie ubiera temat we właściwy sobie absurd oraz ironię, tak, by nie zmęczyć czytelnika i dzięki solidnej porcji rozrywki skłonić go do poważniejszych refleksji. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Bohaterami Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć, są Evan, rzeźbiarz, aktualnie pracownik kwiaciarni mieszczącej się przy Rynku Jeżyckim, w jednej drugiej Polak, w jednej drugiej Anglik, jego współlokatorka Weronika, stereotypowa filolożka polska i Witold, wynajmujący kwatery dwójce pozostałych. Każdy z trójki współlokatorów jest niezrównoważony, ale ten ostatni zdecydowanie najbardziej, od początku do końca. Typowi mieszkańcy Poznania, bym rzekła, bo tak to miasto właśnie działa na ludzi; psychopatów utwierdza w swojej psychozie, a nawet najprawilniejszego człowieka potrafi sprowadzić na manowce. Choć to już moja zupełnie prywatna refleksja, zbudowana w drodze zdobytych przeze mnie kolorowych doświadczeń. Poznań u Wojtaszczyka jest inny; lśni również feerią barw, a w zasadzie całą tęczą. Zdarzają się tu czyny straszne, w końcu przemoc: morderstwo, złamana noga, morderstwo, morderstwo... Ale są one wynikiem bezsilności i spowodowane niezrozumieniem, nie zaś bestialstwem samym w sobie. Ale o tym za chwilę. Poznań w <b><i>Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć</i></b>, jest przerysowaną stolicą hipsterstwa. I to tak bardzo, że Evan skazany jest na picie kolorowego likieru w knajpce, ponieważ trudno mu znaleźć miejsce, gdzie można się zwyczajnie urżnąć w środku dnia (a przecież wystarczyło podejść do Dragona... Evan i ja najwyraźniej egzystujemy w dwóch różnych światach, literackim i rzeczywistym, czasem się mieszają i trudno się połapać, co gdzie się dzieje, ale tak, to o to chyba chodzi). Całe szczęście, że i likierem można się upić!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wyeksponowanie Poznania poprzez postawienie go w takim a nie innym świetle, wydaje mi się troszkę krzywdzące, ale czy nie jest właśnie tak, że Poznań czuje się skrzywdzony i w istocie takim jest, w dodatku na własne życzenie, nieustannie porównujący się z Warszawą, która nie jest gorsza ani nie jest lepsza, tylko inna, tak po prostu? Echa tej wojny również pobrzmiewają w książce. Przez cały czas, niczym terkot koralików wczepionych w szprychy holenderskich rowerów, których koła przetaczają się po ścieżce rowerowej wytyczonej pod Collegium Maius przy Fredry. Poznańska mekka humanistów stała się w książce domem oderwanych od rzeczywistości intelektualistów i modnych hipsterów, których według mnie najlepiej wyraża Witold. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Witold Szpak, chyba główny bohater książki, bo jego przeszłość została przedstawiona przez autora najgłębiej spośród wszystkich postaci, uważa się za lepszych od innych. Z powodu czegoś, co upierdoliło mu się w głowie. Wydaje mu się, że jest częścią brytyjskiej rodziny królewskiej, ale w praktyce gówno wie o prawdziwym życiu współczesnej arystokracji. I to w jakiś sposób skojarzyło mi się ze współczesnymi hipsterami. Są grupą w jakiś sposób wyobcowaną, jak właśnie Witold. Zdarza się, że traktują z góry członków innych grup miejskich społeczności, a przecież w istocie hipsterami nie są. Oni, niestety, z tego, co wiem, nie istnieją od 1997 roku, bo wtedy właśnie świat doczesny opuścił William S. Burroughs, dla mnie ostatni prawdziwy hipster, amerykański wieszcz beat generation. Było, minęło, a ja bym tylko chciała, by choć co trzeci współczesny hipster wiedział, skąd wzięła się nazwa jego subkultury. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
W ogóle, to, co <i>Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć</i> ma wspólnego z <i>Portretem trumiennym</i>, to właśnie tą swoistą wyższość bohaterów; poczucie, że są lepsi od reszty. Nie chodzi tylko o chore rojenia Witolda, ale o Evana, który odgradza się od reszty świata, bo jest artystą. Rzeźbiarz uważa się momentami za osobę zupełnie innego pokroju niż reszta spotykanych przez niego ludzi. Cóż, artyści tak mają, nieprawdaż? Ale ludzie z Czempinia? I tłum zgromadzony podczas pogrzebu za plecami Weroniki czuje się lepszy. Ludzie z niewielkiej miejscowości kpią jakby z nieboszczyka, który wyjechał do większego miasta, by znaleźć jakieś perspektywy na rozwój lub odnalezienie prawdziwego siebie. Z kolei bojkotujący Uniwersytet Artystyczny humaniści czują wyższość nad studentami z Politechniki. I tak dalej, i tak dalej...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jakie to trafne i jakie to polskie, pomyślałam sobie podczas lektury. Może to jest nasza narodowa przywara? Podświadomie szufladkujemy ludzi w ten sposób, by samemu znaleźć się w szufladce powyżej? A może to cecha całego świata? A może tak mi się tylko wydaje?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
W każdym razie, bohaterowie nie dają się polubić. Przedstawieni są w sposób nieraz głęboko sarkastyczny i bywają przez to śmieszni. Są wyobcowani, mają się za lepszych od innych, ale przy tym, nawet gdy dokonują czynów strasznych, pozostają bardzo ludzcy i prawdziwi. Zwłaszcza dzięki niezrozumieniu i tej bezsilności, o jakiej wspomniałam wcześniej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Bo taka jest prawda, że obok prozaicznego pragnienia bycia kochanym i czucia się potrzebnym, znaczącym, bohaterowie w głównej mierze przejawiają kryzys, o jakim zaczął pisać chyba Jakub Żulczyk w <i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2015/04/jakub-zulczyk-zrob-mi-jakas-krzywde.html" target="_blank">Zrób mi jakąś krzywdę</a></i>. Kończą się studia i czas zabawy. Co zostaje? Tytuł. Papier. I praca, jeśli skończyłeś prawo, medycynę lub projektowanie maszyn. A jeśliś wybrał filologię polską, malarstwo, teatrologię czy filmoznawstwo, masz problem. Na przykład z ubezpieczeniem, jeśli nie zameldujesz się w urzędzie jako bezrobotny. Tak wygląda życie. To poezja, nie proza, a Weronika i pozostała brać studencka z Collegium Maius zupełnie nie na to była przygotowana. Co pozostaje, kiedy słowa nie działają? Agresja. A zatem na końcu musi dojść do bitwy. Tak to już chyba jest w tej naszej współczesnej polskiej mentalności literackiej. Bitwa w <i>Nocy żywych Żydów</i> Igora Ostachowicza i w <i>Nie-halo</i> Ignacego Karpowicza. Aż się zrymowało, co stanowi niepodważalny dowód, że wniosek jest jak najbardziej słuszny...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b><i>Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć</i></b>, to mądra książka o niemądrych studentach. Niemądrych, bo nie wiedzą, że żeby coś dostać, trzeba na to zasłużyć ciężką pracą. Ale to nie ich wina. Im tego nikt po prostu wcześniej nie uświadomił. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
A język powieści? Nieskomplikowany, choć bogaty. Momentami brawurowe zabawy słowem, innym razem niezwykła drobiazgowość, która nie jest za bardzo w moim guście, ale tutaj jak najbardziej pasowała. Kuba Wojtaszczyk umie pisać, więc bardzo mnie cieszy, że to robi, w odróżnieniu od tych, co pisać nie potrafią, a nikt im nie powie, żeby przestali... Chciałabym, żeby Polakom bardziej się chciało pisać i walczyć o ich debiuty literackie. I chciałabym więcej szczerości w narodzie, żeby móc chwalić i nagradzać tych, którym naprawdę się to należy, jak Wojtaszczykowi. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
A więc tak, druga książka jest tak dobra jak pierwsza... Traktuje o rzeczach ważniejszych, ale większą przyjemność sprawiła mi jednak lektura <i>Portretu trumiennego</i>. Chodzi chyba o to, że przeszłam już przez pewien etap w życiu. Bo w <i>Kiedy zdarza się przemoc</i> jest za dużo pustki. Pustki, która dotyka każdego człowieka, zastanawiającego się, w jaką stronę konkretnie pójść i kim tak naprawdę być. Każdy w życiu ma ten moment, tak samo jak bohaterowie nowej książki Wojtaszczyka, a ja na szczęście mam te gorzkie chwile za sobą i uciekam od nich jak najdalej, jak najszybciej. W dobrą stronę. (<i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=5iB2C8D5ezE" target="_blank">Czuję jak serce rwie się do ciebie...</a> </i>Nie mogę uwolnić się od Dawida Podsiadło, ratunku!). Co nie zmienia faktu, że każdy Polak, tak, każdy Polak, potwierdzam, powinien przeczytać książkę <i>Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć</i>. Dzięki temu może więcej zrozumieć. Może, nie musi. Ale warto byłoby, gdyby ta powieść trafiła na listę lektur. </div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">8/10</span></div>
</div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-77106261936958071542016-03-20T10:20:00.000+01:002016-03-20T10:20:35.678+01:00Sayed Kashua - Druga osoba liczby pojedynczej<div style="text-align: center;">
Kiedy Amir dostaje nową pracę, w której jedyne, czego się od niego wymaga, to budzenie się co dwie godziny, nie przypuszcza, jak bardzo zmieni się jego życie. Tak samo zresztą, jak i bogatego prawnika, gdy natyka się na książkę podpisaną imieniem Jonatan i odnajduje w niej liścik miłosny wykaligrafowany pismem własnej żony - ale adresowany do innego mężczyzny... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://www.filo.com.pl/scroll/scroll_drugaosoba.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://www.filo.com.pl/scroll/scroll_drugaosoba.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wydawnictwo Filo</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>W drugiej osobie liczby pojedynczej</b></i> <b>Sayeda Kashui</b> możecie znaleźć mnóstwo niespodziewanych zwrotów akcji. Losy bohaterów są ciekawe i szokujące, tak samo jak ich charaktery. Jeżeli lubicie zatem wartką akcję w powieściach skupiających się na relacjach międzyludzkich, zachęcam gorąco do lektury. Mnie jednak książka urzekła czym innym.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Sayed Kashua</b>, izraelski pisarz, będący Arabem, ukazuje czytelnikowi zupełnie inny świat. Dzięki jego trafnym obserwacjom i słownemu sportretowaniu ludności Jerozolimy oraz okolicznych wiosek, możemy przyjrzeć się ludziom żyjącym w zupełnie innych warunkach niż my. To coś innego niż suchy reportaż. Tutaj podglądamy jeżdżących rozklekotanymi autami bogatych Żydów, słyszymy rozmawiających przez telefon w najnowszych BMW pochodzących ze wsi Arabów i dowiadujemy się, dlatego ci pierwsi mają gorsze auta niż ci drudzy. Przechadzając się razem z Amirem uliczkami zwaśnionej stolicy Izraela, zaczynamy wnikać w strukturę tego miasta oraz psychikę jego mieszkańców. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książkę czytałam z niezwykłą uwagą, ponieważ jeszcze niedawno żywo wypowiadałam się za przyjęciem uchodźców do Polski. Człowiek to człowiek, myślałam sobie, jak tu nie wyciągnąć ręki do osoby potrzebującej pomocy? Z niesmakiem reagowałam na inne stanowiska zajmowane w tej sprawie przez moich znajomych. Głupi nacjonaliści, myślałam sobie. Boją się inności, kpiłam w myślach. A teraz? Cóż, przeczytałam, jak Arab podsumowuje swój naród i mam mieszane uczucia. Jakie? Nie powiem. Ale <b><i>Drugą osobę liczby pojedynczej</i></b> polecę Wam gorąco. Dlatego, że to solidny kawałek rewelacyjnej prozy współczesnej, czyta się świetnie i z ogromną ciekawością, czekając gorączkowo na to, co będzie dalej. I dlatego, żebyście mogli poznać bliżej dwoistą kulturę Izraela, a może nawet zastanowić się nad odpowiedzią na pytanie, czy należy utożsamiać się z narodem, z jakiego się wywodzimy...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Druga osoba liczby pojedynczej przede wszystkim skłania do głębokich przemyśleń i wg mnie to największa jej siła.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">7/10</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
A jeżeli macie ochotę, sięgnijcie koniecznie po wybitny zbiór opowiadań <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2015/06/leore-dayan-ludzie-wola-tonac-w-morzu.html" target="_blank"><i>Ludzie wolą tonąć w morzu</i> Leore Dayana</a> z tej samej serii<span style="font-size: large;">. </span></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-714752891280847332016-03-04T22:50:00.000+01:002016-03-04T22:57:35.090+01:00Kobieto! Daj siebie sobie, a potem mężczyźnie<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Oni są w nas zapatrzeni, ale kiedy zapominają o patrzeniu na siebie, my również przestajemy na nich patrzeć. Przypominajmy im wobec tego, jak ważni są w naszym życiu. Kochajmy siebie i ich po równo. Choć czasem jest, kurwa, ciężko. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-PUOau8vl4Es/VtoBGyP0HXI/AAAAAAAACT0/ABlCovFctgA/s1600/fa2960ba0aa84a32a3984564bc913627.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-PUOau8vl4Es/VtoBGyP0HXI/AAAAAAAACT0/ABlCovFctgA/s1600/fa2960ba0aa84a32a3984564bc913627.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obserwowałam mężczyzn wokół siebie. Widziałam ich dokładnie, wraz z ich niedoskonałościami. Lekceważące podejście do poważnych tematów; zdawkowość w kwestiach, wydawałoby się, niewątpliwie istotnych. Słyszałam ciszę, kiedy komentarz aż cisnął się na usta oraz dysonans pomiędzy tym, czego my, kobiety, tak głośno się domagamy, a tym, czego mężczyźni od nas potrzebują; o co żebrzą muśnięciami dłoni albo spojrzeniami, które im krótsze, tym bardziej intensywne. Myślałam sobie: kiedy oni się przestaną gapić albo czy kiedykolwiek dorosną, bo jako nastolatka narzekałam na to, że chłopacy w moim wieku to straszne gówniarze. Mam już dwadzieścia trzy lata i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Zachodziłam w głowę, czy są głupi, czy robią mi na złość, kiedy po raz kolejny zignorowali moją prośbę. Rzucałam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć długimi nocami, bo zastanawiałam się, jaka mam być, żeby im dogodzić. Grzeczne są dla nich za nudne, emanujące seksualnością to najczęściej dziwki, te, które potrafią się odszczeknąć, są zarozumiałymi babsztylami, a te małomówne nic sobą nie reprezentują... </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-ALRw-B0673I/VtoBZdvJ0JI/AAAAAAAACT4/8ouBnSN_XnY/s1600/b4161f451f20fdba72ab60aba64059bc.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-ALRw-B0673I/VtoBZdvJ0JI/AAAAAAAACT4/8ouBnSN_XnY/s1600/b4161f451f20fdba72ab60aba64059bc.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po tych wieloletnich, trwających od dzieciństwa obserwacjach, kiedy uświadomiłam sobie, że jestem dziewczynką i to coś zupełnie innego od bycia chłopcem, otworzyłam oczy. Tym razem naprawdę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zobaczyłam, że nie zawsze, kiedy na czymś bardzo mi zależy, jest to warte mojego tak głębokiego zaangażowania. Nerwy często udaje mi się odłożyć na bok i pamiętać o tym, że mam prawo, takie samo prawo jak mężczyzna, by odkurzyć jutro, a nie dzisiaj, skoro jestem wycieńczona fizycznie i psychicznie, na półce dobra książka, a lodówce uchowała się jeszcze resztka wina. Usłyszałam, że czasem lepiej zdecydowanie trzymać język za zębami, niż wdawać się w bezsensowne spory, które do niczego nie prowadzą. Nauczyłam się, że jeśli kobieta łaknie pieszczot, nie musi się ze swoim pragnieniem chować, a już na pewno nie przed swoim mężczyzną. Kobiety od tak długiego czasu zmuszone były wykorzystywać kartę przetargową między swoimi nogami, by coś dla siebie wywalczyć, że zapomniały, co sprawia największą przyjemność. Takie odnoszę wrażenie. I zapomniały chyba również o tym, że nie musimy wciąż walczyć z mężczyznami. Że łączy nas bycie człowiekiem; chęć bycia wysłuchanym, podtrzymanym na duchu i pocieszonym. Trzymanym za rękę w ciężkich chwilach. Mamy potrzebę wspólnego śmiania się i chwytania pięknych chwil. A jeżeli ktoś zaszufladkuję cię, dobra kobieto, jako puszczalską, bo powiedziałaś coś bądź zrobiłaś, pamiętaj, że nieważne, z ust której płci padła ta kalumnia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Bzdura pozostaje bzdurą bez względu na to, czy ma cycki, czy fiuta. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-AOL1iKYfyTQ/VtoBv_a5qdI/AAAAAAAACT8/8Xm0r0CBq7c/s1600/d434cdc409a3a86133e2b6f3e403cbbc.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-AOL1iKYfyTQ/VtoBv_a5qdI/AAAAAAAACT8/8Xm0r0CBq7c/s1600/d434cdc409a3a86133e2b6f3e403cbbc.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętam, jak bardzo samotna czułam się w gimnazjum, kiedy wszystkie koleżanki miały chłopaków. Jaka byłam na siebie zła i sfrustrowana. Zastanawiałam się, czy to przez moje gęste brwi? Albo brzydkie oprawki okularów? Niemożliwe, żeby chodziło o moje zęby, nie są chyba AŻ tak krzywe... Zagłębiałam się więc w otchłani swoich gorzkich uczuć, a nienawiść do własnej osoby narastała w zatrważającym tempie. O co chodziło? O ograniczone horyzonty. Zapatrzona w jednego chłopaka, uważałam go za cały świat, podczas gdy prawdziwy świat, reprezentowany przez innych chłopaków, co chwila dostawał kolejnego kosza, a ja nawet nie byłam tego świadoma! I wreszcie, po akcie rozpaczliwej desperacji i totalnym zaćmieniu mózgu, skompromitowałam siebie na tyle, że nie mógł się do mnie nie uśmiechnąć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I przypomniałam sobie, jaka jestem naprawdę. I jaka chcę być, i jaka mogę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">I że jeśli przestanę chcieć być jak wszyscy, stanę się o wiele szczęśliwsza.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Do tej pory często się nienawidzę, ale częściej na szczęście jestem sobą zafascynowana. To nie egoizm, nie brak skromności, ale uczciwe podejście do tematu, choć wiem, że tak to może nie brzmieć w tym momencie. Wiem, że tam, gdzie z innych emanuje smrodliwe tchórzostwo, tam ja odważnie występuję z szeregu i bohatersko staję na wysokości zadania. Z drugiej strony uciekam przed najprostszymi odpowiedziami... Kiedy indziej jestem człowiekiem niezachwianej wiary, co napędza innych do działania, lecz często chwieję się jak chorągiewka na wietrze, gdy trzeba podjąć ważką decyzję. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko sprowadza się więc do tego, że jestem nie tylko kobietą, ale przede wszystkim człowiekiem. Mam wady, tak jak mężczyźni, i mam zalety. Nie więcej i nie mniej. Tyle samo. Jeśli fascynuje mnie mężczyzna, staram się być dla niego równie fascynująca, co on dla mnie. Nie chowam się pod kocem i nie jęczę, że to się nie uda, więc lepiej skończyć wszystko zanim cokolwiek w ogóle się zaczęło, wyjechać za granicę (tudzież nie wracać). Lub wrócić właśnie. Do punktu wyjścia, tylko jeszcze bardziej pogrążonego w depresji niż przy ostatnim facecie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli pragnę bycia wysłuchaną, muszę przede wszystkim słuchać.</div>
<div style="text-align: justify;">
A jeśli zależy mi na przeżyciu wspólnie z mężczyzną wielu lat, nie mogę liczyć na to, że weźmie na siebie wszystkie moje kłopoty i udźwignie je zamiast mnie. Ponieważ on też jest tylko człowiekiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-S6LXsoiwdOE/VtoCN9aelwI/AAAAAAAACUE/7-MRakXgpXc/s1600/bb238d58a779e82b0f71058e60227fe8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-S6LXsoiwdOE/VtoCN9aelwI/AAAAAAAACUE/7-MRakXgpXc/s1600/bb238d58a779e82b0f71058e60227fe8.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niemniej, od kiedy przeczytałam <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/01/milan-kundera-nieznosna-lekkosc-bytu.html" target="_blank"><i>Nieznośną lekkość bytu</i> Milana Kundery</a>, dręczy mnie jedno zasadnicze pytanie. Dlaczego my, ludzie, zawsze chcemy coś w zamian? Dlaczego nie potrafimy kochać bezinteresownie? Dlaczego pragniemy, by kto inny poświęcał dla nas swój czas, energię i uwagę? Czemu nie potrafimy kochać po cichu, całymi sobą, bez nieustannego kalkulowania, co się opłaci, a co nie? Przecież, jeśli kochamy we właściwy sposób nas samych i staramy się, by było nam w życiu jak najlepiej, możemy zadziałać podobnie na osobę, na której nam zależy. Ale może właśnie w tym problem. Za mało robimy dla siebie. Zbyt małym uczuciem darzymy nasze wnętrza, więc chcemy, by inni robili to za nas? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Kobieto! Z okazji 8 marca apeluję do Ciebie: pokochaj siebie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli nienawidzisz się za jakieś fałdy na brzuchu, ewidentnie nie możesz przeskoczyć tematu, bo nie potrafisz mieć głęboko w dupie własnego odbicia w lustrze, zrób coś z tym. A potem się pokochaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli czujesz do siebie wstręt, bo po raz kolejny skrzywdziłaś złym słowem bliską ci osobę, idź może do psychologa albo zastanów się, na czym naprawdę polega problem. I zrób coś z tym, a potem się pokochaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero, jeśli pokochasz siebie, będziesz mogła obdarzyć prawdziwą miłością tego, którego chcesz. I on to odwzajemni. Wiecie, o co chodzi, prawda? Ludzie to nie pantofelki. Mają więcej zmysłów, nie tylko te pięć czy sześć, o których mówi się na lekcjach biologii. Czują, kto jest wart ich zainteresowania, a im większe zainteresowanie, tym bardziej lgną do takich osób. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ja się sobą interesuję bardzo, bardzo. Jeżeli Ty nie - czas najwyższy. </div>
<div style="text-align: justify;">
To Was na pewno przekona:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-RXKoOK7it8k/VtoAGSbzwOI/AAAAAAAACTs/KUai8zfXmgA/s1600/doit.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-RXKoOK7it8k/VtoAGSbzwOI/AAAAAAAACTs/KUai8zfXmgA/s1600/doit.gif" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-90035950782490509482016-02-28T15:53:00.000+01:002016-02-28T15:53:52.897+01:00Gala Twórców 2015. Na kogo głosować?<div style="text-align: justify;">
Nie na mnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Od lat mam zamiar pławienia się w glorii i chwale, bo moja strona zdobywa wreszcie tytuł Bloga Roku. Dopiero jednak pod koniec 2014 roku skupiłam się na Fabryce dygresji na tyle, by oczarować jakieś niespełna trzysta osób, które kliknęły na Facebooku „lubię to”. Rok 2015 był intensywną pracą nad tworzeniem postów i ciągłym zastanawianiem się, czym tak naprawdę ma być Fabryka dygresji. Czy to blog z recenzjami książek, przemyśleniami mądrującej się dwudziestolatki, która jednak gówno o życiu wie (to znaczy wcale tak nie uważam, jednakże wiem, że niektórzy mogą tak pomyśleć) czy poradnikiem dla pisarzy. Teraz wiem, że wszystko, co związane z literaturą, znajdzie się na blogu. Postaram się wybrać dla Was wartościowe lektury, opowiedzieć co nieco opisaniu, dać kilka wskazówek, jak urozmaicić teksty, no a przede wszystkim zmotywować do pisania. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-uxrt3C0EMdw/VtMGyRlGd_I/AAAAAAAACTA/BpnSGVp241k/s1600/Writing1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://2.bp.blogspot.com/-uxrt3C0EMdw/VtMGyRlGd_I/AAAAAAAACTA/BpnSGVp241k/s640/Writing1.jpg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wobec tego ostatecznie stwierdziłam, że rok 2016 to ten rok. Trzymajcie za mnie kciuki i oddajcie głosy w kolejnej edycji konkursu na Blog Roku. A ja przez wszystkie dwanaście miesięcy, począwszy od dzisiaj, postaram się Wam udowodnić, że warto. I coś Wam od siebie dać, inaczej będę niegodna Waszej atencji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Przejrzałam natomiast bardzo dokładnie wszystkie 32 podstrony z blogami zgłoszonymi do tegorocznego plebiscytu w kategorii Pasje i twórczość. Momentami miałam oczy jak pięć złotych, czasem rżałam ze śmiechu, innym razem kiwałam głową z wielkim uznaniem. I mam kilka przemyśleń. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po pierwsze, ludzie mają multum oryginalnych pasji, co czyni świat pięknym i różnorodnym. <i>Serce roście patrząc na te czasy!</i> Niby żyjemy w epoce komercji, pędząc w wyścigu po tzw. samorealizację i pieniądze, ale trafiają się ludzie, dla których wciąż najważniejsze jest ich hobby. A ja dzięki konkursowi Gala Twórców mogę dowiedzieć się o istnieniu bardzo dziwnych zainteresowań. Zawsze kochałam blogosferę. Poniżej pokażę Wam blogi, przy których zrobiłam wow, ale wcale nie zachęcam Was do wysyłania na nie SMS-ów. Po prostu je zobaczcie. I zróbcie, co chcecie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-q0XUTCOOet4/VtMH2I_vE9I/AAAAAAAACTI/Ls_mhunIrns/s1600/Blogging.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://2.bp.blogspot.com/-q0XUTCOOet4/VtMH2I_vE9I/AAAAAAAACTI/Ls_mhunIrns/s640/Blogging.jpg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. <a href="http://tractormania.pl/" target="_blank">Tractormania</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Magdalena Urbaniak, autorka tego bloga, jest dla mnie kompletnym ewenementem. Udowadnia, że kobieta odnajduje się rewelacyjnie zarówno w drogerii i butiku, jak i na polu. A może nawet jeszcze lepiej na polu. Magda pisze o tym, ile ciągników sprzedało się w styczniu 2016 roku, co się działo na imprezach rolniczych i wiele, wiele więcej. Mimo że żyje w mieście, jest prawdziwą pasjonatką wsi, a blog wyraża jej upodobanie w stu procentach. Bardzo podziwiam za zapał i estetykę na blogu, naprawdę. </div>
<div style="text-align: justify;">
2. <a href="http://majsterki.pl/" target="_blank">Majsterki</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejny blog, mogący wyróżnić się miłą oku szatą graficzną, tworzą trzy kobiety. Udowadniają, że majsterkowanie to nie tylko zajęcie dla panów. Zresztą, znajdźcie mi teraz mężczyznę, który potrafi położyć kafelki i wie, do czego służy kielnia... Barbara, Alicja i Sylwia to pomysłowe kobiety, nie bojące się żadnych wyzwań! Odnawianie starych mebli? Przygotowanie ścian do malowania? Żaden kłopot. Majsterki pokażą, jak zrobić to sprawnie. Jeśli w pobliżu nie będzie mojego taty, złotej rączki, to na pewno zajrzę do Majsterek. </div>
<div style="text-align: justify;">
3. <a href="http://galeriagerrego.blogspot.com/" target="_blank">Galeria Gerrego</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Bloga prowadzi kobieta, której syn walczy z autyzmem. Chłopiec przejawia talent artystyczny. Tworzy piękne ilustracje. Uważam, że to ujmujące. </div>
<div style="text-align: justify;">
4. S<a href="http://swedish-princesses.blogspot.com/" target="_blank">wedish Princesses</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie miałam zielonego pojęcia, że ktoś w Polsce może interesować się życiem rodziny królewskiej w Szwecji. Totalny szok. </div>
<div style="text-align: justify;">
5. <a href="http://furgajacaheksa.blogspot.com/" target="_blank">Furgająca Heksa</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nazwa bloga jest fenomenalna. Gorzej z wystrojem strony, ale pomysł też jest rewelacyjny. Autorka bloga przedstawia swoją inwencję na organizację tematycznych imprez.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-vONO6xDXF1U/VtMIZG-QBjI/AAAAAAAACTM/T8Jemu9X7MU/s1600/iStock_000015286795Medium.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://4.bp.blogspot.com/-vONO6xDXF1U/VtMIZG-QBjI/AAAAAAAACTM/T8Jemu9X7MU/s640/iStock_000015286795Medium.jpg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
6. <a href="http://dagatorun.blogspot.com/" target="_blank">Zuzankowo</a></div>
<div style="text-align: justify;">
W pierwszej chwili pomyślałam, że stronę prowadzi jakaś mała dziewczynka, ale to chyba nie do końca prawda... Kiedy zaczęłam przeglądać stronę, coś we mnie drgnęło. Przypomniałam sobie moje zabawy lalkami Barbie, które w pewien sposób dużo już mówiły o tym, że zostanę pisarką. Wymyślałam pokręcone historie miłosne pełne patologicznych pierwiastków, projektowałam a potem szyłam ubranka... Bawiłam się lalkami chyba aż do gimnazjum. Teraz trochę odżyła we mnie tęsknota za tamtymi czasami, tym bardziej, że Zuzia, o której traktuje blog, jest lalką totalnie odjazdową. Można wymieniać jej włosy i oczy, i wyginać ją na wszystkie strony... No, za moich czasów takich zabawek nie było. </div>
<div style="text-align: justify;">
7. <a href="http://babooshka1963.blogspot.com/" target="_blank">BaBooshka Style</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nienawidzę blogów o modzie, ponieważ uważam, że ich autorki z reguły są osobami bardzo próżnymi i zapatrzonymi w siebie. I nie było by w tym nic złego, gdyby miały do tego podstawę, niestety, nie zawsze tak jest. W pewnym wieku jednak próżność jest jak najbardziej wskazana. Autorka bloga, Marzenna Anna Walczak, udowadnia, że można dobrze czuć się we własnej skórze w każdym wieku. Chciałabym, by każda kobieta po pięćdziesiątce wyglądała tak dobrze jak Marzenna, miała w sobie tyle ikry i realizowała swoje pasje. </div>
<div style="text-align: justify;">
8. <a href="http://klatkowiec.blogspot.com/" target="_blank">Klatkowiec</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Architektura też mnie specjalnie nie fascynuje, choć przyznam, że kiedy spaceruję po moim Łazarzu, często zatrzymuję się przed rozmaitymi kamienicami i daję się oczarować ich majestatowi. Kiedy zaś przechodzę z jakimiś znajomymi przez tę część miasta, irytuję ich okrzykami: o Boże, zobacz, jaka piękna fasada, rety, a te okna, widziałaś, a te gzymsy, och, jejku...! Tym razem podobne moje westchnienia wywołał blog Klatkowca. A wiecie, kim Klatkowiec jest? POZNANIAKIEM. Nie dziwię się. Zerknijcie na jego cudowne zdjęcia, przedstawiające bajeczne elementy architektury kamienic z całej Polski. Cuda wianki. </div>
<div style="text-align: justify;">
9. <a href="http://oldkafelstory.blogspot.com/" target="_blank">Oldkafelstory</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Czasem kamienica to za dużo i wystarczy... kafelek. We Wrocławiu jest ich całkiem sporo, w różnych kolorach i kształtach. I każdy kafelek to fragment innego życia. Zresztą, sami sprawdźcie. Ja jestem zachwycona. </div>
<div style="text-align: justify;">
10. <a href="http://masturbajki.blog.pl/" target="_blank">Masturbajki</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, dobrze przeczytaliście. Nazwa mówi sama za siebie. To blog zdecydowanie dla dorosłych. I mimo że mam dowód już od kilku lat, nie zamierzam zostać stałą bywalczynią tej strony. Jestem natomiast zachwycona, a wręcz wzruszona, że komuś się chce pisać takie opowiadania. I do tego publikować, i dzielić się z ludźmi swoją pasją. Może jest troszeńkę dziwna, delikatnie wypaczona, ale to wciąż pisarstwo! (A może i grafomania, nie wiem, nie jestem w stanie jakoś zmusić się do czytania, chodzi o koncept). A tak serio: wtf, co za mindfuck. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak więc mimo wielu, wielu lat, od kiedy założyłam swój pierwszy blog, mimo tysiąca zmian, jakie przetoczyły się przez blogosferę, póki będą w niej ludzie, póty będzie dziwnie, śmiesznie i kolorowo. I inspirująco również, jak najbardziej. Jeżeli masz nieprzeciętną pasję i tkwi w Tobie nutka ekstrawertyzmu, powinieneś założyć bloga. Nie te blogi są najciekawsze, które promują jakieś produkty czy określony styl życia. Liczy się pasja. Prawdziwa pasja.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-QmEyUNZ8uag/VtMJBY2DQdI/AAAAAAAACTU/-hwEzKCa_B4/s1600/6U8A0166_original.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://3.bp.blogspot.com/-QmEyUNZ8uag/VtMJBY2DQdI/AAAAAAAACTU/-hwEzKCa_B4/s640/6U8A0166_original.jpg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po drugie, moją pasją, jak wiadomo, jest pisanie i czytanie. Ale to nie znaczy, że ignoruję zainteresowania innych. Dzięki temu odkryłam trzy perły, blogi, o jakich wcześniej nie słyszałam. Na pewno zagłosuję na któryś z nich. Są tego warte, zdecydowanie. Zostaję stałą czytelniczką.</div>
<div style="text-align: justify;">
1. <a href="http://popularcoffee.pl/">Popularcoffee.pl</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Kawa i popkultura. Czego chcieć więcej? </div>
<div style="text-align: justify;">
2. <a href="https://www.slawoslaw.pl/" target="_blank">Sławosław.pl</a></div>
<div style="text-align: justify;">
O kulturze i wierzeniach Słowian, które mnie bardzo intrygują. </div>
<div style="text-align: justify;">
3. <a href="http://www.roslinneporady.pl/" target="_blank">Roślinne porady</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla wszystkich, którzy chcą sobie przypomnieć, czym jest brukiew oraz pooglądać przepiękne, minimalistyczne fotografie. Ponieważ powracam do zdrowego trybu życia, w najbliższych dniach zamierzam nie rozstawać się z Roślinnymi poradami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po trzecie, teraz trochę o koneksjach. W Gali Twórców 2015, jeśli jesteście przede wszystkim zainteresowani kulturą filmową i literacką, powinniście zagłosować na blogi, jakie wymieniam poniżej. W tym roku do konkursu zgłosiło się całkiem sporo blogów recenzenckich, ale powiem Wam szczerze: nie wszystkie są prowadzone na wysokim poziomie. Moje ulubione to zaś:</div>
<div style="text-align: justify;">
1. <a href="http://kulturalniepogodzinach.com/" target="_blank">Kulturalnie po godzinach</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tu zawsze nacieszę swoje oko przepięknym kadrem z filmu i dowiem się, co oglądać, by potem czuć inspirację przez długie godziny pisania powieści.</div>
<div style="text-align: justify;">
2. <a href="http://recenzentka.blox.pl/html" target="_blank">Recenzentka</a></div>
<div style="text-align: justify;">
O bardzo dobrych książkach na bardzo wysokim poziomie.</div>
<div style="text-align: justify;">
3. <a href="http://bardziejlubieksiazki.pl/" target="_blank">Bardziej lubię książki niż ludz</a>i</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie podoba mi się zdecydowanie nazwa bloga, ale treści na nim są super pod względem merytorycznym, wszystko jest bardzo przejrzyste, łatwo się odnaleźć na stronie i wybór lektur pokrywa się z moim gustem.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-R7JPf8NWnAw/VtMJYMGP79I/AAAAAAAACTc/IOf8rL8a1rw/s1600/writing-great-blog-post.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://1.bp.blogspot.com/-R7JPf8NWnAw/VtMJYMGP79I/AAAAAAAACTc/IOf8rL8a1rw/s640/writing-great-blog-post.jpg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A gdyby w Gali Twórców wystartowała <a href="http://ladypasztet.com/" target="_blank">Lady Pasztet</a> i <a href="http://www.ciociaebi.pl/" target="_blank">Ciocia Ebi</a>, nie miałabym wątpliwości, by i na nie oddać głos. Dla pozostałych, którzy nie biorą udziału w tej edycji Gali Twórców, mam informację: weźmy się za siebie, za nasze blogi, za treści na nich publikowane, ich grafikę i w ogóle wszystko. Starajmy się robić to, co lubimy, naprawdę dobrze. Nie tylko dlatego, by prowadzenie bloga sprawiało nam radość, ale by dać coś naszym czytelnikom. W końcu bez nich blogowanie nie istnieje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zwracam się więc do Ciebie, mój wspaniały Czytelniku. Czy jest coś, czego chciałbyś się dowiedzieć? Daj znać, a ja przeprowadzę badania i o tym napiszę. A jeśli jest jakiś blog, który chciałbyś mi polecić, również daj znać! </div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-77309235174736966552016-02-20T21:00:00.000+01:002016-02-20T21:39:52.627+01:00Karol Mroziński - Razzmatazz<div style="text-align: center;">
Uwaga, w tej recenzji pojawia się sporo wulgaryzmów. Jeśli jesteście grzeczni i przyzwoici, nie czytajcie.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-BLQDhsjsA5M/VsjFZjkhfRI/AAAAAAAACSo/4UKnaHrXzFw/s1600/okl_razzmatazz_RGB%2B%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-BLQDhsjsA5M/VsjFZjkhfRI/AAAAAAAACSo/4UKnaHrXzFw/s1600/okl_razzmatazz_RGB%2B%25281%2529.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie pamiętam, kiedy zaczęłam obserwować Karola Mrozińskiego ani jak to się stało. Pewnego razu po prostu zaczęło mi wyrzucać jego posty na fejsie, z prędkością karabinu maszynowego. Sprawdziłam wspólnych znajomych, zobaczyłam kolegę z filologii polskiej, Wojana. Biorąc pod uwagę reputację Wojana, osoby, jakie miał w znajomych, mogły być albo absolutnie zachwycające, albo przeokrutnie spierdolone. Nigdy pomiędzy. Wówczas podjęłam decyzję o dalszym obserwowaniu Mrozińskiego i tak to już zostało. Nie żałuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie żałuję też przeczytanej książki Mrozińskiego, <i>Razzmatazz</i>, choć moja pierwsza myśl po rozwinięciu paczki od przemiłego pana z wydawnictwa brzmiała mniej więcej tak: o fak, jaka chujowa okładka, folia błysk, no jasne. Jak ja zrobię dobre zdjęcie na insta tak, żeby się lampa nie odbijała?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy pokazałam książkę mojemu staremu przyjacielowi, Zimnemu, powiedział: już go nie lubię, używa słowa palto. Nie lubię, jak we współczesnej literaturze polskiej stosuje się słowo palto. Czy ktokolwiek dzisiaj tak mówi?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jagoda zaś śmiała się już od drugiej strony. I nie mogła przestać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A kim w ogóle jest Karol Mroziński?</div>
<div style="text-align: justify;">
Czasami myślę sobie: Karol Mroziński to chory skurwysyn. Wydaje mi się, że dużo innych osób czy rzeczy tak o nim myśli. A potem sobie myślę: to mógłby być normalny chłopak, gdyby nie fakt, że dobrze pisze. Naprawdę dobrze pisze. I ma do tego poczucie humoru. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli taka odpowiedź Ci nie wystarcza, to nieistotne. Nie liczy się artysta (chociaż polecam <a href="https://www.facebook.com/bog.slonca.i.ladu.we.wszechswiecie?fref=ts" target="_blank">obserwowanie go na Facebooku TUTAJ</a>), tylko jego dzieło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Razzmatazz zaś jest dziełem. I, wbrew pozorom, nie jest to książka o niczym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teksty Mrozińskiego są o tyle bekowe, o ile literackie. To krótkie opowiadania, zbiór statusów z jego Facebooka, w których pojawia się przemoc, nie tylko słowna, patologia, miłość, latająca świnia, mnóstwo sąsiadów z Grochowa, mieszkający na balkonie koń, pies Fajfus i... Zresztą, czego tam nie ma? </div>
<div style="text-align: justify;">
Czasami jest śmiech przez łzy, czasami tylko śmiech. Krytyka naszej współczesności. Bezmyślności. Bezcelowości. I portret Warszawy. A może i całego naszego społeczeństwa. Znajdzie się tam satyra i na Grzesiaka, i na Kasię Michalak. I na Starbucksa, i na Open'era. </div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Widziałem rzeczy, którym wy ludzie nie dalibyście wiary <span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">—</span> odzywa się do mnie.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Jezus Maria <span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">—</span> mówię. <span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">—</span> Byłeś na Open'erze.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Kolejki po Redd'sa i 2KC blisko sklepu spożywczego.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Jezus Maria.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Widziałem światła tabletów i dym z e-papierosów blisko głównej sceny.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Dobry Boże.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Wszystkie te chwile zagubią się z czasem tak jak łzy na deszczu <span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">—</span> mówi cicho Igor i wypuszcza z rąk kaczkę.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Nie zagubią <span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">—</span> odpowiadam, pokazując mu telefon. <span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">—</span> Zaraz wszystko będzie na Facebooku. </span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko niby z przymrużeniem oka, z ogromnym dystansem. Takie pierdu-pierdu. Ale ile zatrważającej prawdy jest w tych tekstach...! To niby banały, ale kiedy się je przeczyta, można się przerazić. Zasmucić. Zacząć myśleć. A potem sięgnąć po flaszkę, żeby jak najszybciej przestać. I czytać dalej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Masz ładne oczy. Co sądzisz o związkach?</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Jakich związkach?</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Między kobietami i mężczyznami.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="background-color: white; font-size: x-small; line-height: 18.2px;">— </span>Sądzę, że są ekscytujące. Wiadomo, że wszystko prędzej czy później się spierdoli, ale nie wiadomo jak. Możliwości są nieskończone. </span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli ktoś z Was chciałby się dowiedzieć szczegółowo, o czym jest <i>Razzmatazz</i>, powiem: o życiu. A że życie to niezliczona ilość szczegółów, więc odpowiedź ta Wam nie do końca wystarcza, wychodzi na to, że <a href="http://harmonia.edu.pl/pl/p/RAZZMATAZZ/1093" target="_blank">musicie kupić tę książkę TUTAJ</a>. Albo wpaść na spotkanie autorskie w Poznaniu, a konkretniej w Meskalinie, które poprowadzę już 29 lutego. Tak, będzie Karol Mroziński. Tak, będzie można przy okazji kupić książkę z podpisem tego lowelasa. Wszystko będzie można przy okazji. <a href="https://www.facebook.com/events/559592040881298/" target="_blank">Zapraszam do dołączenia do wydarzenia na Facebooku. </a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">9/10</span></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-13047897349996472172016-02-19T14:33:00.000+01:002016-02-19T14:33:19.383+01:00Na co ci wydawca? <div style="text-align: justify;">
Zajęło Ci to kilka długich, miesięcy, kiedy siedziałeś udręczony przed laptopem. Nie wychodziłeś wieczorami ze znajomymi, więc objechali Ci tyłek i okrzyknęli już dawno roztopiyrzanym gupielokiem (jeśliś ze Ślunska). Nie poświęcałeś swoim dzieciom tyle uwagi, ile powinieneś, pewnie Cię za to kiedyś znienawidzą, o ile już tego nie robią. Kiedy Twoja siostra chciała wylać Ci swoje żale po rozstaniu z ukochanym, Ty ciężko harowałaś, układając plan zdarzeń, więc to Twoja wina, że wpadła w ramiona kolejnego buraka. Wszystko to jednak nieistotne, bo napisałaś, napisałeś książkę! Pędzisz więc do wydawnictw. Rozsyłasz swoje maszynopisy. Triumf świętujesz w atmosferze nerwowego obgryzania paznokci, czekając na telefon osoby, która przeczytała Twój tekst.</div>
<div style="text-align: justify;">
I co?</div>
<div style="text-align: justify;">
I dzwoni.</div>
<div style="text-align: justify;">
I zaczyna się gehenna. </div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-ASSoDdGgMuc/Vr47pI-2bzI/AAAAAAAACQ0/qhvtl9WB_Tw/s1600/burroughs.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-ASSoDdGgMuc/Vr47pI-2bzI/AAAAAAAACQ0/qhvtl9WB_Tw/s1600/burroughs.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">William S. Burroughs - miał czas na blanta, bo współpracował z wydawcą; źródło: lylybye.blogspot.com</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Jakieś warunki, umowy straszliwe, tu ktoś coś chce wyciąć, tam coś dodać, halo-halo, redaktora potrzebujesz, próbują Ci wmówić, a przecież Ty wiesz, że nie potrzebujesz, bo piszesz perfekcyjnie. O jakichś procentach mówią, kanałach dystrybucji, promocji, że nie pokryją dojazdu i nie rozwiną przed Tobą czerwonego dywanu, że sam sobie jedź na to spotkanie w Matrasie, i ciesz się, że je poprowadzi znana poznańska dziennikarka, o której Ty akurat nigdy w życiu nie słyszałeś, więc, nie, nie-halo, bo może ona wcale nie jest znana? A czemu tak mało dostajesz od sprzedaży jednego egzemplarza książki? Przecież to Ty tyrałeś miesiącami, a może nawet latami, a teraz co, nawet do Ustki sobie za to nie pojedziesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
A może wcale nie potrzebujesz wydawcy? Może pchniesz książkę od razu w wersji elektronicznej do jakiegoś Amazona? A kto Ci zabroni? Przecież nie musisz być tacy, jak wszyscy, jak ten zadufany w sobie Twardoch czy inny gej Witkowski. Żyjemy w XXI wieku, self-publishing, panie, i do przodu, tej. Po co się wiązać z jakąkolwiek firmą? Daj sobie siana. Sam sobie ze wszystkim poradzisz. Książkę napisałeś, więc co, reszty nie ogarniesz? Przecież to banalny biznes jest!</div>
<div style="text-align: justify;">
Cóż. Cytując Radka Kotarskiego: NIC BARDZIEJ MYLNEGO. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-j71Fn3Ql2p4/Vr48NJNY1bI/AAAAAAAACQ4/uPxwgx2QllQ/s1600/wislawa-szymborska_19433615.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="https://4.bp.blogspot.com/-j71Fn3Ql2p4/Vr48NJNY1bI/AAAAAAAACQ4/uPxwgx2QllQ/s640/wislawa-szymborska_19433615.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wisława Szymborska też mogła sobie pozwolić na fajeczkę, bo jeszcze nie wiedziała, czym jest self-publigshing; źródło: culture.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Słyszałeś o Flipie? </div>
<div style="text-align: justify;">
Jakim Flipie, zapytasz. Tym od Flapa, odpowiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
A o Bonnie? Nie, nie chodzi mi o Bonnie Tyler. Chodzi mi o tę Bonnie od Clyde'a. </div>
<div style="text-align: justify;">
W rzeczywistości rynku wydawniczego jest podobnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli interesujesz się tym światem, co więcej, jeśli chcesz być jego częścią, bo kochasz literaturę i marzysz o byciu pisarzem, powinieneś coś na ten temat wiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
To, że za sukcesem Szczepana Twardocha stoi Wydawnictwo Literackie.</div>
<div style="text-align: justify;">
A Harry Potter w Polsce to Media Rodzina. </div>
<div style="text-align: justify;">
Może to nie do końca to samo, ale Chłopiec, Który Przeżył, miewający problemy z utrzymaniem miotły między nogami, pewnie nie poradziłby sobie z dystrybuowaniem setek milionów książek. Nie bez powodu J. K. Rowling przez lata szukała wydawcy. A przecież mogła sama znaleźć kogoś do korekty książki i osobę, która zajęłaby się zaprojektowaniem okładki, prawda? </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie widzę też Szczepana Twardocha, który chodziłby od księgarni do księgarni, błagając o zawieszenie na wystawie plakatu promującego spotkanie autorskie. Artysta musi pisać. Musi widywać się ze znajomymi literatami, by omawiać aktualne problemy, z jakimi spotyka się w trakcie tworzenia. Musi pisać. I musi chodzić na długie spacery, by poukładać swoje myśli. Musi pisać. I musi chodzić na imprezy albo jeździć do Indii, by mieć o czym pisać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dlatego wydawca, momentami tak wzgardzony, powinien być Wydawcą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-oLRMyPi75s0/Vr49JRhlubI/AAAAAAAACRA/cY1AOwzQVeY/s1600/dean.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-oLRMyPi75s0/Vr49JRhlubI/AAAAAAAACRA/cY1AOwzQVeY/s1600/dean.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">James Dean nie miał wydawcy, a wytwórnię, bo nie był pisarzem. Grunt, że dobre foto z papierosem.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Łatwo się na niego zdenerwować, gdy zaczyna traktować Ciebie i Twoją książkę jak produkt. Ale dzięki takiemu podejściu zadba, by dzieło trafiło do księgarni. Jasne, masz go dosyć, bo tak naprawdę nawet go nie znasz - nie ma czasu, żeby się z Tobą spotkać, więc komunikujesz się tylko z jego dwudziestym zastępcą, piątą sekretarką czy trzecim redaktorem, który w zasadzie też go nie zna. Debiutantowi zawsze żwir w oczy i gacie, myślisz sobie, ale jednak ktoś dla Ciebie z wydawnictwa zawsze ma czas. Skopie Ci tyłek, jeśli nie wyślesz na czas poprawek, doradzi z wyborem okładki, podpowie, jak sformułować podziękowania, a ostatecznie zaprosi na Targi Książki, byś mógł skąpać się w blasku świetlówek i własnej chwały, o ile jesteś dobrym pisarzem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Związek Pisarza i Wydawcy często bywa pokręcony. Mogą pojawiać się spięcia. Nie jest to uczucie czyste, a już na pewno nie bezinteresowne. Ale dzięki temu, że łączy Was to, co Ty stworzyłeś, a Wydawca uformował, wspólnie możecie zajść bardzo daleko. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz weź słuchawkę i zadzwoń do Empiku. Powiedz, że napisałeś książkę i chcesz, żeby Empik ją sprzedawał. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie udało się?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ojej. </div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-jWvTT2KMLSE/Vr4-U_CqlNI/AAAAAAAACRM/xMkMv9CcZ1A/s1600/TakahikoHayashi.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-jWvTT2KMLSE/Vr4-U_CqlNI/AAAAAAAACRM/xMkMv9CcZ1A/s1600/TakahikoHayashi.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Randomowy, skośny pisarz, nie znam nazwiska, ale totalnie mnie zauroczył. Chyba ma fajnego wydawcę, bo ma czas nie tylko na marnowanie swojego zdrowia poprzez palenie, ale i marnowanie papieru. Taka heca!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Pisarzu. POTRZEBUJESZ wydawcy. </div>
<div style="text-align: justify;">
A nawet, jeśli nie potrzebujesz, bo jesteś taki hej do przodu, że klękajcie narody i bijcie pokłony, to z wydawcą będzie Ci po prostu lżej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wierzę, że żadne wydawnictwo nie odpowiedziało na Twoje prośby (tudzież błagania, tudzież nękania). W Polsce, w tym momencie, szacuję, jest około 300 całkiem spoko wydawnictw, z czego jakieś 100 naprawdę zna się na rzeczy. Możesz śmiało hiperbolizować, że żadne z nich nie chciało wydać Twojej książki, jeśli wyślesz zgłoszenie do choćby 50 z nich. Ale najlepiej ze dwa razy do każdego, tak dla pewności. </div>
<div style="text-align: justify;">
I wtedy, zamiast psioczyć, że wydawnictwo to twór kompletnie zbyteczny, zastanów się, co jest nie tak z Twoją książką, iż nikt się nią nie interesuje. Ponieważ, skoro nie przeczytał jej nikt z wydawnictwa - to kto, do cholery, będzie chciał to zrobić?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Oczywiście, teraz self-publisherowie mogliby zdjąć portki i wypiąć się do mnie bladym tyłkiem, pokazując jeszcze przy tej klimatycznej okazji faka. A ja głaszczę ten wyciągnięty środkowy palec i mówię: spokojnie, nie chodziło mi o to, żeby Was urazić. Sygnalizuję tylko, że jeśli autorowi zależy na tym, by być rozpoznawalnym, to self-publishing będzie dla niego bardzo ciężką batalią do stoczenia. Okej, Piotr C. Ale on, mimo że włożył pieniądze w wydanie swojej książki pt. <i>Pokolenie Ikea</i>, miał za sobą wydawnictwo, które profesjonalnie zajęło się jego dziełem. Okej, Kuba Wojtaszczyk, ale tutaj znowu tę samą rolę odegrało wydawnictwo. A Kuba, swoją osobowością i epickim (dosłownie) talentem, wskórał resztę. Dwa wyjątki, które nie do końca mogą potwierdzić regułę, bo nie mają za wiele wspólnego z jej założeniami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jaka puenta płynie z dzisiejszego postu?</div>
<div style="text-align: justify;">
Pisz dobrze i miej twardą dupę, a będzie Ci (wy)dane.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PS. Nie ma to jak pisać o wydawaniu książki zamiast pisać książkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
PPS. Jakieś pytania, wolne wnioski, apelacje? Hejty i rzucanie kupą w moją stronę? Czekam z niecierpliwością!</div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-40622483365398886732016-02-15T23:24:00.000+01:002016-02-15T23:24:42.778+01:00Dlaczego tak cudownie być pisarzem? <div style="text-align: justify;">
<a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/01/to-jak-to-jest-byc-pisarzem.html" target="_blank">Ostatnio trochę zrzędziłam, przyznaję, no bo co innego pisać o pisaniu, kiedy się nie pisze niczego poważnego</a>, a co innego pisać o pisaniu w ramach przerwy od naprawdę wielkiego dzieła. (Które zapewne jest naprawdę do kitu, ale to Wy może będziecie mieli okazję kiedyś zweryfikować moje słowa, czego bym sobie życzyła; tymczasem zawierzmy zdaniu przed nawiasem). Jest więc dobrze, literacko. Życiowo gorzej, kupiłam złą farbę do włosów i jestem ruda. I zła, jak ta farba. Na szczęście, <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/02/5-skutecznych-porad-jak-przezyc.html" target="_blank">jak od pewnego czasu powtarzam, na przykład tutaj, na wszelkie nieszczęścia najlepsza jest pasja</a>. Czyli pisanie. Jest dobrze, bo dobrze mi się pisze i aktualnie uważam, że nie ma na świecie drugiego tak cudownego zawodu jak pisarstwo. <b>Dlaczego tak cudownie być pisarzem?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://voyagesofthecreativevariety.blogspot.co.nz/2012/05/smile.html" target="_blank"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-OTEt1SEDqOM/VsJPG3l1wGI/AAAAAAAACSM/lLWqYxiv584/s1600/4.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ kiedy wprawisz się w odpowiedni nastrój, czyli posłuchasz przez pewien określony czas dobrej muzy (na przykład <a href="https://www.youtube.com/watch?v=h6OuIpdqGhQ" target="_blank">Of Monsters And Men - Wolves Without Teeth</a>), albo po prostu coś Cię zdrowo pierdolnie, <span style="background-color: #d9ead3;">możesz wpaść w tak zwane floł.</span> Floł to ten dziwny stan, kiedy piszesz, piszesz i piszesz, i nie możesz przestać, i wszystko, co napiszesz, wydaje się być absolutnie genialne. Jest nawet szansa, że w istocie tekst jest całkiem niezłej jakości. I wtedy czujesz, że jesteś smukły, inteligentny i przystojny, a nawet jeśli aż tak bardzo Ci nie odbiło, to i tak masz to w dupie, bo przecież właśnie tworzysz cudo! </div>
<div style="text-align: justify;">
I tak, floł bywa lepsze niż seks.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, floł to w zasadzie bycie na niesamowicie mocnym haju. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dlaczego</b> jeszcze <b>tak cudownie być pisarzem</b>?</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #d9ead3;">Ponieważ jesteś pierdoloną wróżką albo gorzej. Może nawet bogiem.</span> Tworzysz rzeczywistość. Fikcyjną, ale wciąż rzeczywistość. Nie masz dowodów na to, że świat, w jakim żyjesz, przypadkiem Ci się nie wymyślił. Trochę to straszne, że skazujesz się na tyle nieszczęść, ale załóżmy, że wszystko po to, by najpierw doświadczyć Ciebie, czyli zacnego bohatera tej pierwszoosobowej narracji, a na końcu zasadnie wynagrodzić za nabytą po drodze mądrość. Co sobie będziesz żałować, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Albo kto Ci udowodni, że Ania, o której właśnie piszesz, nie mieszka właśnie na Łagiewnickiej w Bytomiu i nie uczy się, jak właściwie przywoływać patronusa? Nikt. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale najlepiej jest się pośmiać. Czy zdarzyło Ci się kiedyś napisać coś, co później miało swoje dokładne odzwierciedlenie w rzeczywistości?</div>
<div style="text-align: justify;">
Mnie tak. Zdarzyło się, nieraz. I to w większości są bardzo popieprzone rzeczy. Mam do nich sowicie ambiwalentne odczucia, ale stało się, jak napisałam. Głównie się śmieję, bo co mam zrobić? Ale Szczepanowi Twardochowi, mijającemu trupa, o którym pisał nie dalej, jak dwa wieczory wcześniej, chyba nie było za bardzo do śmiechu. Niby trupy raz są, raz ich nie ma, ale lepiej, gdyby jednak nie było. Niestety, trupy od czasu do czasu są nieuniknione.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I powiem Ci jeszcze, że, pomijając te chwile, kiedy sam jesteś z siebie dumny, są pewne wyjątkowe Momenty. <span style="background-color: #d9ead3;">Momenty przez duże M.</span> Wygląda to mniej więcej tak, że masz wyjątkowo beznadziejny dzień. Nic się nie układa. Ani ubrania w szafie, ani myśli w głowie. Mętolą się wyobrażenia jedno z drugim, w pokoju coraz większy bałagan, o życiu nie wspominając, bywa. I nagle dzwoni telefon, więc odbierasz. I jest Moment, bo rozmawiasz z osobą, która właśnie skończyła czytać Twoją książkę. Płakała i śmiała się na przemian. I jest zachwycona. I po lekturze czuje się dużo lepiej niż przed.</div>
<div style="text-align: justify;">
Albo inny Moment, kiedy znajdujesz na <a href="http://lubimyczytac.pl/ksiazka/253313/piromani">Lubimyczytać.pl</a> na przykład taką opinię:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="http://www.ciociaebi.pl/"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-CdwvCctdZJk/VsJNIoOZSQI/AAAAAAAACSA/SMdOn0TdaH8/s1600/ebi.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jest też Moment, kiedy leżysz w łóżku i jest Ci niesamowicie ciężko wstać. Bo chłopak Cię rzucił, bo masz dużą masę albo dlatego, że kac okropny, a tu trzeba do pracy. I nie działa wtedy powtarzanie sobie: hej, ludzie mnie kochają, muszę dla nich się zebrać do kupy. Przynajmniej nie zawsze. Wyjątkowo nie działa też to, że gdy wstaniesz, będziesz mógł popatrzeć na siebie w lustrze. Czasem robisz to godzinami i nie możesz wyjść z zachwytu, czasem wręcz nie potrafisz spojrzeć sobie w oczy, ale bywa przyjemnie. Natomiast nie cudownie. Cudownie bywa, gdy przypomnisz sobie, że jesteś pisarzem. Że napisałeś książkę i będą następne, bo tak chcesz. I tak czujesz, że powinieneś. I nawet ci to wychodzi. I Ty też wychodzisz. Z łóżka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Floł, bycie wróżką i Momenty - właśnie <b>dlatego tak cudownie być pisarzem</b>. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
A teraz Twoja kolej. Powiedz mi, dlaczego robisz to, co kochasz i jak się dzięki temu czujesz. </div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-1727704752049098662016-02-13T09:35:00.001+01:002016-02-13T09:36:36.429+01:005 skutecznych porad, jak przeżyć rozstanie<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Nie zrozum mnie źle, nie życzę ci śmierci, ale nie miałabym nic przeciwko, gdybyś wpadł pod ciężarówkę i przez kilka lat miał sparaliżowaną połowę ciała... Tak sobie właśnie myślałam, kiedy zostawił mnie chłopak, po czym rzucałam się na kilogram pierogów ruskich i słoik nutelli. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Chciałam, żeby sczezł w piekle, żeby każdy pies, który będzie go mijał podczas spaceru, naszczał mu na tenisówki. I sięgałam po paczkę prażynek. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-GMjzrXm9q4A/Vq_Rc3CDryI/AAAAAAAACPA/VKnmPLfmUUc/s1600/Love-hearts-feature.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-GMjzrXm9q4A/Vq_Rc3CDryI/AAAAAAAACPA/VKnmPLfmUUc/s640/Love-hearts-feature.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pragnęłam, by przydarzyło mu się coś złego, coś, co sprawi, że poczuje się tak źle, jak ja. A czułam się naprawdę do bani. Okryta depresyjnym kocykiem, obładowana kupkami szeleszczących papierków po batonikach, niekochana, niechciana, brzydka i zła. Nie chciałam już żyć, ale zrozumiałam, że nie chciałam żyć na długo przed tym, jak zaczęłam się z nim spotykać. I że gdyby wszystko było ze mną ok, nawet bym na niego nie spojrzała. Najgorsze, że skoro życzyłam mu wszystkiego najokropniejszego, wcale go nie kochałam. Uświadomienie sobie tego, że zmarnowałam tyle czasu dla chłopaka, który może i był tego wart, ale totalnie do siebie nie pasowaliśmy, sprawiło, że zostały przede mną tylko dwie opcje. Po pierwsze: przefarbowanie włosów. I po drugie: albo ogarnięcie się, albo śmierć.<br />
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to moja historia. Twoja może być zupełnie inna. Ty naprawdę mogłeś ją kochać. </div>
<div style="text-align: justify;">
To, czego się nauczyłam, to zbawienny wpływ żałoby. Manifestacja swojego cierpienia przed całym światem wcale nie jest głupia i żałosna. Wsparcie bliskich po prostu Ci się należy. Tak samo, jak słoik nutelli - byle jeden, jedyny. Możesz zalać się w trupa, możesz podpalić jej ciuchy - jeżeli Ci w ten sposób ulży, dlaczego nie? Zatem daj sobie czas na dojście do siebie. A później, gdy będziesz gotów, zastosuj się do <b>5 skutecznych porad, jak przeżyć rozstanie</b>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-ZJTjx2wdaVo/Vq_SUKwXdNI/AAAAAAAACPQ/xa70uvdTzls/s1600/IzCristinaFloor.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-ZJTjx2wdaVo/Vq_SUKwXdNI/AAAAAAAACPQ/xa70uvdTzls/s640/IzCristinaFloor.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #f4cccc;">1. Przeanalizuj i znajdź powody, dla których lepiej ci bez niego</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Najprościej po prostu będzie wypisać jego wady. Zostawiał okruchy na blacie po zrobieniu sobie kanapki? Siedział z nogą założoną na nogę, co nieustannie cię irytowało? A może flirtowała z innymi facetami, kiedy tylko myślała, że nie patrzysz? To może być cokolwiek. Prawda jest taka, że ideałów nie ma, ale jeśli masz sobie poprawić taką listą humor - zrób to. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #f4cccc;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #f4cccc;">2. Ciesz się wolnością</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Będąc w związku, czujemy wsparcie. Mamy komu opowiedzieć o swoim dniu. Jeżeli masz problem, od razu wiesz, do kogo zwrócić się w pierwszej kolejności. I choć zalet jest bez liku, nie będzie odkryciem stwierdzenie, iż związek ogranicza. Nie zawsze możesz obejrzeć mecz, bo trzeba iść do teatru, w końcu to wasza kolejna rocznica. Wypady z kumplami mogą skończyć się przed północą, bo ona jest w łóżku i czeka na ciebie rozgrzana, naga pod pościelą, lecz kiedy ty wracasz, ona smacznie chrapie. Nie kupisz sobie nowej torebki, bo on jakimś cudem to zauważy i zacznie tyradę, że znowu wydajesz pieniądze na pierdoły. Korzystaj więc z wolności. Poznawaj nowych ludzi i zrób to, na co wcześniej nie miałeś czasu, a o czym od długiego czasu już myślałeś. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-ezKQvYxiNtI/Vq_R_22AHpI/AAAAAAAACPI/0zcvh0-zxxo/s1600/l.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="613" src="https://4.bp.blogspot.com/-ezKQvYxiNtI/Vq_R_22AHpI/AAAAAAAACPI/0zcvh0-zxxo/s640/l.jpeg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #f4cccc;">3. Bądź taką osobą, jaką chcesz być</span></div>
<div style="text-align: justify;">
W złym związku, albo takim przeciętnym, często można zapomnieć o tym, kim jesteśmy naprawdę, bo oczekiwania partnera i chęć ich zrealizowania nie do końca mogą się pokrywać z rzeczywistością. Zaprojektuj się od nowa. Teraz możesz to zrobić, zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, nie innego człowieka. Jeśli więc chcesz być szczupła, zapisz się na aerobik i jedz mniej świnek z frytkami. Jeśli chcesz być ładna, pomaluj paznokcie i wyrwij sobie krzaki znad oczu. Jeśli chcesz być otrzaskana z literaturą, idźże wreszcie do biblioteki. A jeśli chcesz mieć wreszcie fajnego chłopaka, to najpierw sama bądź fajna. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #f4cccc;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #f4cccc;">4. Uwierz, że miłość nie jest tylko jedna na całe życie</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, czasem trudno nam w ogóle uwierzyć w spotkanie pierwszej miłości. Kiedy tracimy tę wiarę, stajemy się zgorzkniali i trąci od nas albo depresją, albo desperacją. Ale na świecie żyje 7 milionów osób. Na całe szczęście jest dużo homoseksualistów i biseksualistów, więc nieważne, jaka jest Twoja płeć, zawsze coś się dla Ciebie znajdzie. Jeśli nie w Polsce, to może w Japonii. Jeżeli nie chłopak, to może dziewczyna? A jeżeli nie człowiek, to może...<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/--NTVHVfKwNQ/Vq_UI2PkVbI/AAAAAAAACPc/urH9WOof6mY/s1600/pen-writing-notes-studying.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://2.bp.blogspot.com/--NTVHVfKwNQ/Vq_UI2PkVbI/AAAAAAAACPc/urH9WOof6mY/s640/pen-writing-notes-studying.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #f4cccc;">5. Zrealizuj swoją pasję</span></div>
<div style="text-align: justify;">
... koń. Chciałam napisać, że jeżeli nie możesz aktualnie zakochać się w żadnym człowieku, zakochaj się w koniu. Nie tak, jak Caryca Katarzyna, nie chodzi mi o relację erotyczną, tylko o zrealizowanie się poprzez pasję. Nie masz pasji? Odkryj ją. Zapisz się do szkoły jeździectwa. Albo na kurs gotowania. Ja darzę pierogi autentyczną miłością, więc może i Ty możesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cały sekret tkwi właśnie w pasji. W tym, w czym możemy się bez reszty zatracić i poczuć sobą. Jeśli nie wiesz, co to takiego, masz ogromny problem. Uporaj się z nim jak najszybciej - na świecie jest nieskończona ilość możliwości, z których powinieneś skorzystać. Sport, podróże, prowadzenie bloga, haftowanie, malowanie akwarelami, rysowanie karykatur osób, które Cię wkurzą, kręcenie amatorskich filmików i wrzucanie ich na YouTube'a, filofun, seks z przypadkowo poznanymi w barze dziewczynami, opieka nad bezdomnymi kotami, pędzenie bimbru... Próbuj.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ ja, kiedy jestem za słaba, by wstać z łóżka, bo ciężar codzienności wgniata mnie w materac, zadaję sobie pytanie: kim jestem? I wówczas okazuje się, że nie tamtą porzuconą dziewczyną. Nie osobą, której coś nie wyszło. Której ktoś w danym momencie nie pokochał. Jestem pisarką. I wiem to. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dlatego wreszcie wstaję, choć jest ciężko, biorę zeszyt i albo piszę o tym, jak mi ciężko, albo włączam laptopa i kontynuuję historię. O życiu wcale nie lepszym. I niekoniecznie moim. Piszę, bo może ktoś kiedyś to przeczyta i zrobi mu się lżej na sercu. Albo po prostu pośmieje się troszkę, kiedy będzie mu wcale niewesoło. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale mogłabym równie dobrze pleść breloczki z filofunu czy tam pędzić bimber, gdybym na przykład bardziej wolała wytwarzanie alkoholu domowymi sposobami. </div>
<div style="text-align: justify;">
Rób to, co kochasz, a przeżyjesz każdą życiową klęskę.</div>
<div style="text-align: justify;">
I nie potrzeba <b>5 skutecznych porad, jak przeżyć rozstanie</b>. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wystarczy ta jedna, ostatnia.</div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-3727369447572305432016-02-12T17:03:00.003+01:002016-02-13T09:36:49.590+01:00John Irving - Aleja tajemnic<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Czytelnikom Fabryki dygresji chyba nie trzeba przedstawiać <b>Johna Irvinga</b>, zwłaszcza po <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/02/o-tym-jak-ksiazki-johna-irvinga-sprawiy.html" target="_blank">ostatnim wpisie</a>. Natomiast reszcie powiem tylko, że Irving to powieściowy wirtuoz o piórze absolutnie genialnym, władca świata słowa pisanego, mój wielki literacki mistrz. A Wy powinniście go czytać. I doskonałą do tego okazją jest premiera jego najnowszej książki, <i><b>Alei tajemnic</b></i>. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://ksiegarnia.proszynski.pl/product,72671" target="_blank"><img border="0" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-B4izgN4o8pY/Vr4CJmRa44I/AAAAAAAACQo/X1QLrRU9ovs/s640/Aleja.tajemnic.jpg" width="440" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Aleja tajemnic</b></i> traktuje o losach dwójki połowicznych sierot, Meksykanów, mieszkających na wysypisku śmieci w Oaxaca. Juan Diego, mimo bycia nastolatkiem, jest wytrawnym czytelnikiem. Ratuje niechciane książki przez spaleniem, często wyciągając je prosto z płomieni i parząc w ten sposób własne dłonie. Dzięki lekturze przyswaja obce języki i staje się niesamowicie inteligentny jak na swój wiek. Jego młodsza siostra, pełna energii Lupe, nazwana na cześć Matki Bożej z Guadalupe, posiada natomiast dar jasnowidzenia. Nad rodzeństwem czuwa jezuita Pepe i kochający z całego serca dzieci szef wysypiska, Rivera. Matka, piękna i nieszczęśliwa Esperanza, nie bardzo zajmuje się swoim potomstwem, ale w pewnym sensie należy do tej dziwnej rodziny, w skład której niedługo wejdą również młody amerykanin, uciekający przed poborem do wojska, określany przez Lupe jako dobry gringo, oschły doktor Vargas, transseksualna prostytutka Flor i umartwiający się brat zakonny, uwielbiający hawajskie koszule senior Eduardo. To oczywiście tylko garstka wielobarwnych postaci, jakie przewijają się przez <b><i>Aleję tajemnic</i></b>. Mam wrażenie, że jedną z głównych ról, prócz Juana Diego oraz Lupe, gra tutaj Matka Boska (w kilku odmianach).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednocześnie akcja toczy się również w dużo dalszej przyszłości Juana Diego, kiedy jest sławnym pisarzem, zamieszkującym Stany Zjednoczone. Wyrusza on w podróż na Filipiny, gdzie ma oddać hołd ojcu dawnego przyjaciela. Ale czy to prawdziwa przyczyna jego tułaczki? Co wspólnego mają z nią tabletki i dwie tajemnicze podróżniczki, które zdają się pojawiać i znikać w najmniej (a może i najbardziej?) spodziewanych momentach? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Według mnie jest to książka Johna Irvinga, która ma w sobie bardzo dużo elementów komediowych i najwięcej, spośród wszystkich innych powieści, pierwiastków fantastycznych (dla tych, którzy czytali: nos!). Chyba już nigdy nie przejdę obok figury Matki Boskiej obojętnie... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czyta się zaskakująco szybko. Musiałam dozować sobie tę przyjemność, by trwała jak najdłużej - wcześniej nie miałam z tym takich problemów, bo Irving momentami potrafi zmęczyć ogromem szczegółów fabularnych. Tym razem było jakby lżej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak zwykle, do gustu przypadli mi bohaterowie. Ich kreacje zostały stworzone w sposób perfekcyjny: są ciekawe, niestandardowe, a relacje między nimi ukazują więzi tak silne, że czasem można tylko pozazdrościć. Historie z ich przeszłości potrafią wywołać dreszcze na karku (Flor, Vargas). I choć w Alei tajemnic sporo zaskoczeń, to w pewnym momencie czytelnik już wie, jaki będzie finał - idealnie wpasowujący się w książkę. Olśnienie przychodzi wtedy, kiedy powinno. Wtedy, kiedy nie ma już nic do odkrycia, bo punkt kulminacyjny właśnie nastąpił. I teraz, po silnym wstrząsie, można ze spokojem (ale i smutkiem) pożegnać się z bohaterami... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie przeszkadza mi absolutnie, że książka jest w zasadzie kalką innych historii Irvinga. Jestem zdania, że świadczy to o majestacie mistrza i jego niezrównanego pióra. Pokażcie mi inną osobę, choć jedną, która z tej samej historii potrafi wyczarować dziesięć innych, tak samo fascynujących? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
A dlaczego polecę Ci tę książkę?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ dzięki lekturze możesz zrozumieć lub sobie przypomnieć, iż inność nie jest gorsza niż przeciętność. Zacząć zauważać cuda wokół nas, docenić świat, w jakim żyjemy. I to, że żyjemy. </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Przy okazji lektury możemy wyprawić się do upalnego Meksyku i poznać malownicze zakątki Filipin, co jest ciekawe o tyle, że wcześniej Irving zabierał nas głównie do Kanady bądź Europy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Będzie to też doskonała sposobność do zastanowienia się nad swoim wyznaniem. Czy wierzymy tylko dlatego, bo wierzą nasi rodzice, i czy przypadkiem tylko nam się tak wydaje, bo prawdziwa wiara to coś, co nie do końca pojmujemy? </div>
<div style="text-align: justify;">
Wreszcie to, co zawsze najmilej witam w twórczości Irvinga, czyli refleksje związane z tworzeniem książki. Polecam Ci serdecznie przeczytanie <i><b>Alei tajemnic</b></i>, bo jeśli sam piszesz, znajdziesz tam bezcenne wskazówki co do tworzenia tekstow. Pamiętaj: nie ma pisania bez czytania!</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">7,5/10</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli czytałeś już <i><b>Aleję tajemnic</b></i>, koniecznie podziel się ze mną swoimi wrażeniami w komentarzu poniżej bądź na <a href="https://www.facebook.com/fabrykadygresji" target="_blank">Facebooku</a>! </div>
<div style="text-align: justify;">
Możesz też sprawdzić, <a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/02/o-tym-jak-ksiazki-johna-irvinga-sprawiy.html" target="_blank">dlaczego przez prozę Irvinga stałam się zboczeńcem.</a></div>
<div style="text-align: justify;">
I czy nie uważasz, że powinieneś przeczytać wcześniejsze książki mistrza? <i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/01/john-irving-zanim-cie-znajde.html" target="_blank">Zanim Cię znajdę</a></i> albo <i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2013/03/szybka-jednoroczna-wdowa.html" target="_blank">Jednoroczną wdowę</a></i>? </div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-5244085434647369632016-02-10T20:58:00.000+01:002016-02-13T09:37:01.515+01:00O tym, jak książki Johna Irvinga sprawiły, że zostałam zboczeńcem<div style="text-align: justify;">
<b>John Irving</b> jest absolutnie moim ulubionym pisarzem i niedoścignionym wzorem. Kończę właśnie czytać jego czternastą powieść, Aleję Tajemnic, która opowiada o wytrawnym czytelniku, a później pisarzu - Juanie Diego i jego jasnowidzącej siostrze - Lupe. Ponieważ trudno mi rozstać się z tą fantastyczną książką, odwlekam jak najdalej w czasie ukończenie lektury. Postanowiłam jednak już teraz pozarażać Was trochę moją miłością do absolutnego króla powieści obyczajowej, jakim według mnie jest <b>John Irving</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-vYzf60Kr_G4/VruV0UkJatI/AAAAAAAACQM/lKA62H7mTu8/s1600/irv.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-vYzf60Kr_G4/VruV0UkJatI/AAAAAAAACQM/lKA62H7mTu8/s640/irv.jpg" width="634" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prawda jest taka, że ten wybitny amerykański prozaik lubi kontrowersyjne tematy i często w swoich książkach opisuje rozmaite zdarzenia, które przeciętna osoba, nie poznawszy kontekstu, mogłaby określić jako zboczone. Hasający po domu transwestyci, wytatuowani od góry do dołu paranoicy, wypadki podczas seksu oralnego w trakcie prowadzenia auta, niespotykana fascynacja niedźwiedziami... Już te kilka elementów może wprawić w konsternację, a to dopiero początek!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Niemniej, przez lekturę niebawem dwunastu już książek Johna Irvinga, nie stałam się dewiantem czy pederastą, choć i takie kwestie pisarz porusza w swoich dziełach. Zboczenie, o jakim napisałam w tytule postu, wynika z tego, że inaczej podchodzę do rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. Myślę, że niektórzy mogliby takie podeście nazwać odchyleniem od normy, i to znacznym. A dlaczego konkretnie? Pozwólcie, że wypunktuję. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-mtT4LkoY0YY/VruUiPAzHGI/AAAAAAAACP4/p62etHQdn48/s1600/the-hotel-new-hampshire-1-1.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-mtT4LkoY0YY/VruUiPAzHGI/AAAAAAAACP4/p62etHQdn48/s1600/the-hotel-new-hampshire-1-1.jpeg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kadr z filmu <i>Hotel New Hampshire</i></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">1. Kochać trzeba, warto, można. Można kochać wiele osób jednocześnie</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Również na gruncie erotycznym. Miłość nie jest prosta czy oczywista. Jest dziwna i złożona, tak jak świat, pełen kolorów i ich odcieni, a już na pewno nie czarno-biały. Miłość jest niezależna, bo kochamy niezależnie od płci, orientacji, kasty czy koloru skóry. Można kochać siostrę. I można być w niej zakochanym. Można być przez to potępionym, ale można jednocześnie i być szczęśliwym (<i>Hotel New Hampshire</i>). Można kochać swojego psa, którego wychowuje się od szczenięcia i można tak samo kochać nieznajomego. Można kochać cały świat albo tylko jego wybraną część. Można kochać na milion różnych sposobów. Ale można i nikt nam tego nie zabroni (nawet, jeśli bardzo byśmy tego chcieli). Miłość jest możliwa i potrzebna - i o tym nigdy nie powinniśmy zapominać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-Y4PjHS25EEI/VruSiGNt5eI/AAAAAAAACPs/Q9qmyKIMURQ/s1600/jedno.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://4.bp.blogspot.com/-Y4PjHS25EEI/VruSiGNt5eI/AAAAAAAACPs/Q9qmyKIMURQ/s640/jedno.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kadr z filmu <i>Drzwi w podłodze</i>, filmu opartego na motywach <i>Jednorocznej wdowy</i>, filmweb.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">2. Rodzina to rodzina. Choć niekoniecznie rodzona</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Matka to matka, matkę kochać trzeba - tak stara się nam wmówić cały świat. Książki Johna Irvinga udowadniają, że możemy spokojnie mieć gdzieś zdanie innych. Matki nie zawsze są idealne i niektóre nawet nie dają się pokochać (<i>Zanim Cię znajdę</i>). Czasami po prostu ich brakuje (<i>Ostatnia noc w Twisted River</i>). Wokół nas jest za to sporo osób, które zasługują na to, by je pokochać, i które z pewnością pokochają nas, jeżeli im na to pozwolimy. Bez względu na to, czy mamy taką samą grupę krwi, kolor oczu i tego samego przodka. Pamiętając o więzach krwi oraz o tym, by je szanować, nie możemy zapominać, iż mamy prawo do wyboru własnej rodziny, czyli ludzi, z którymi po prostu uwielbiamy przebywać. Dla których możemy się poświęcić. I którzy pomogą nam, gdy będziemy ich potrzebować. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-mV5XEK31Pd4/VruT6UWkriI/AAAAAAAACP0/vgfixefbMr0/s1600/garp04.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://2.bp.blogspot.com/-mV5XEK31Pd4/VruT6UWkriI/AAAAAAAACP0/vgfixefbMr0/s640/garp04.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kadr ze <i>Światu według Garpa</i></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">3. Kobieta to nieposkromiony żywioł</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie, żebym wcześniej nie wiedziała, ale postaci kobiece u Johna Irvinga są nad wyraz specyficzne. Nie ustępują pola mężczyznom, wręcz przeciwnie, potrafią wesprzeć ich, gdy tego potrzebują oraz pchnąć naprzód, by mogli wejść na szczyt. Przy niebywałej trosce o przeciwną płeć, nie poświęcają jej się całkowicie. Są skupione na sobie, swoim szczęściu i realizowaniu własnych marzeń, zdolne i kochające. A czasami zdrowo stuknięte (<i>Zanim Cię znajdę</i>). Niestety, mężczyźni wciąż potrafią sprawić, że stają się nieszczęśliwe...</div>
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i>Na tym sprośnym świecie</i> [...]<i>jest się czyjąś żoną albo czyjąś dziwką, albo na najlepszej drodze dostania się jednym czy drugim.</i> </span><br />
<div style="text-align: right;">
<i>Świat według Garpa</i>, </div>
<div style="text-align: right;">
z <i>Autobiografii Jenny Fields</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-Od5O3NPOLlw/VruVaUCNXGI/AAAAAAAACQI/GlM3IjYH_Kk/s1600/charlize.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://2.bp.blogspot.com/-Od5O3NPOLlw/VruVaUCNXGI/AAAAAAAACQI/GlM3IjYH_Kk/s640/charlize.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kadr z <i>Wbrew regułom</i>, filmu powstałego na motywach <i>Regulaminu tłoczni win</i></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-size: large;">4. Warto być egoistą. Choćby po to, żeby nie zwariować</span><br />
To, co się dzieje na świecie, nie jest tak ważne, jak to, co się dzieje w Twojej wyobraźni. A zatem bycie egoistą jest przeze mnie wybitnie szanowane. Kiedy wiesz, że czegoś bardzo chcesz, co jest sporym sukcesem<br />
<br />
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[...] to katorga mieć siedemnaście lat i nie wiedzieć, kim się jest.</span></i><br />
<div style="text-align: right;">
<i>W jednej osobie</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
miej w dupie to, czego chcą inni i dąż nieustannie do tego, by przede wszystkim samemu być zadowolonym. Wtedy dopiero weź się za uszczęśliwianie innych. Jednocześnie trzeba pamiętać o poniższych słowach:<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Żałuję, ale muszę przyznać, że ponosimy jakąś odpowiedzialność za ludzi na tym świecie. </span><br />
<div style="text-align: right;">
<i>Uwolnić niedźwiedzie</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie jesteśmy samotnymi wyspami, jak prawi Thomas Merton. Nasze czyny nie pozostają nigdy bez konsekwencji, więc jeżeli nie pomagamy, starajmy się chociaż nie szkodzić. OK? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-xV5Y16CDX18/VruU9DSqb-I/AAAAAAAACQA/QtoKj05F3OI/s1600/Simon-Birch-film.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-xV5Y16CDX18/VruU9DSqb-I/AAAAAAAACQA/QtoKj05F3OI/s1600/Simon-Birch-film.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kadr z filmu <i>Simon Birch</i>, opartego ma motywach <i>Modlitwy za Owena</i></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">5. Cuda się zdarzają. Każdego dnia</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Mogą być odwzajemnionym spojrzeniem, który mówi więcej niż tysiąc słów. Albo tym, że siedzimy wygodnie z ukochaną książką, mając cztery kończyny (innym zdarza się mniej - <i>Świat według Garpa</i>), mogąc oddychać pełną piersią, bez podtrzymującej życie aparatury (<i>W jednej osobie</i>, <i>Aleja Tajemnic</i>), nie tęskniąc do osób, z którymi już nigdy nie będziemy mogli się zobaczyć (<i>Hotel New Hampshire</i>). Życie i literatura to dwa cudy. Do tej pory nie mogę się im nadziwić, za to zamierzam składać im hołd każdego dnia, aż do śmierci. Tak jak i John Irving. </div>
<br />
To tylko garstka nauk, jakie przyjęłam od mistrza za pośrednictwem jego utworów. Telewizja zabija intelekt, polityka jest głupia, używanie kondomów jest na propsie - to jedne z kolejnych. Chciałabym jednak, żebyście sami wyłuskali z powieści Johna Irvinga coś dla siebie, dlatego, zachęcam - czytajcie! Jeśli nie wiecie, po którą książkę sięgnąć najpierw, skosztujcie najpierw recenzji:<br />
<br />
<a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/01/john-irving-zanim-cie-znajde.html" target="_blank"><i>Zanim Cię znajdę</i></a><br />
<i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2013/08/najnowszy-john.html" target="_blank">W jednej osobie</a></i><br />
<i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2013/06/na-szczescie-nieostatnia-noc-z-irvingiem.html" target="_blank">Ostatnia noc w Twisted River</a></i><br />
<i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2013/03/szybka-jednoroczna-wdowa.html" target="_blank">Jednoroczna wdowa</a></i><br />
<i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/2013/02/debiutancki-taniec-z-niedzwiedziami-i-o.html" target="_blank">Uwolnić niedźwiedzie</a></i><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dzięki lekturze powyższych książek (i kilku innych, których dziwnym trafem nie udało mi się zrecenzować na Fabryce dygresji), nauczyłam się przede wszystkim pisać. Zatem ciąg dalszy nastąpi...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
A Wy, moi drodzy? Lubicie Johna Irvinga? A może przeszkadza Wam natężenie zbyt wielu dziwności w jego prozie? Czekam na Wasze opinie! </div>
<br />Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-44309213311156258352016-02-01T19:26:00.000+01:002016-02-01T19:28:09.047+01:00Aurea mediocritas<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
czyli czym jest złoty środek i dlaczego ssie, a także o moim współlokatorze, Dżesice i wspaniałemu Kubie, któremu dedykuję ten wpis. </div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-Nfiej4D-v_4/Vq-aYLjvXpI/AAAAAAAACNw/nkd16kh1UzU/s1600/photo-1422665717225-1a37f226c92a.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="http://1.bp.blogspot.com/-Nfiej4D-v_4/Vq-aYLjvXpI/AAAAAAAACNw/nkd16kh1UzU/s640/photo-1422665717225-1a37f226c92a.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Josh Felise</td></tr>
</tbody></table>
Mój współlokator często powtarza różne sentencje. W ogóle, często się powtarza. Co jest ogólnie dobre, bo dzięki temu notorycznie przypomina mi o faktach, o jakich nieustannie zdarza mi się zapominać (m.in. <i>gdybyś odkładała klucze w to samo miejsce, nie musiałabyś ciągle szukać</i>), lecz czasem niestety nużące. Zwłaszcza wtedy, gdy po raz kolejny życzy mi harmonii (ponieważ w jego opinii cierpię na wyraźny jej niedobór) oraz wzmiankuje, że życie na skraju, czy to lewicy, czy prawicy, czy czegokolwiek, jest po prostu niezdrowe, ponieważ mamy określone normy i odchyły od nich nie są właściwe (oczywiście teraz uogólniam, bo przecież można być ekstremalnie empatycznym i to jest ponoć spoko). Cóż, mieszkam z magistrem psychologii. I nie zgadzam się z nim w kluczowych sprawach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zgadzam się za to z Kubą, którego nie znam zbyt długo, ale i tak czuję, że w poprzednim życiu musieliśmy wspólnie wypić niejedną lampkę wina i odbyć niejedną wyprawę do wnętrza podświadomości. Może zgadzam się z nim dlatego, że wyciąga jak z rękawa cytaty z <i><a href="http://fabryka-dygresji.blogspot.com/p/piromani.html" target="_blank">Piromanów</a></i>? A może dlatego, że ujmuje te spisane przeze mnie błahostki w taki sposób, że w jego ustach nabierają świeżości i dodatkowego sensu? Bo chodzi o to, że żeby zachować zdrowie psychiczne, poruszamy się w ramach wyznaczonych nam przez innych ludzi. A nawet jeśli przekroczymy te ramy, natychmiast sami stawiamy sobie nowe, bo tak jest łatwiej i bezpieczniej.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-O54FXP2oVr0/Vq-bHQbfA_I/AAAAAAAACN8/gCdl4ggZQs8/s1600/2015-10-15-abigailkeenan-002-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="http://2.bp.blogspot.com/-O54FXP2oVr0/Vq-bHQbfA_I/AAAAAAAACN8/gCdl4ggZQs8/s640/2015-10-15-abigailkeenan-002-2.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Abigail Keenan</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Ale im trudniej, jak zawsze sobie powtarzam, tym bardziej warto.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Z Kubą zgadzam się chyba dlatego, właśnie to zrozumiałam, że nie boi się kochać, choć walka ze strachem naprawdę wiele go kosztowała. Gdyby wybrał złoty środek, czyli konformistyczne przystanie na ramy, w jakie wcisnęło go nasze katolickie społeczeństwo, rodzice i otoczenie, mógłby się cieszyć. Cieszyłby się z tego, że kończy studia prawnicze, że ma wspaniałych przyjaciół, że stać go na flaszkę i karmę dla żółwia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo tego nie byłby w pełni szczęśliwy. Nie widziałabym jego podekscytowanej gestykulacji pod Akumulatorami w środku nocy, nie słyszałabym jego radosnego śmiechu ani zachwyconych okrzyków, gdy z czarnego nieba posypał się śnieg.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bo Kuby może wcale by z nami nie było.</div>
<div style="text-align: justify;">
Strach przed wyjściem z ram ścieśniłby je tak bardzo, że Kubie zabrakłoby miejsca na wypełnienie płuc powietrzem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Musisz chodzić do szkoły, bo tak każe państwo i taka jest wola twoich rodziców. Dlatego nie dostrzegasz, jakim jest to przywilejem. Potem zaś musisz uczęszczać na zajęcia, bo wszyscy tak robią i nie wypada inaczej, a jeśli robisz to z autentyczną przyjemnością, spotkasz się ze zdziwionymi spojrzeniami otoczenia. W ogóle, jeśli robisz z przyjemnością coś, co należy do Twoich obowiązków, będziesz traktowany jak wariat, bo tak nie wypada, bo obowiązek musi równać się uczuciu bycia zarzynanym. Tak się przyjęło, tak samo, jak to, że feministka jest upierdliwa, nie goli nóg i nienawidzi facetów. Przecież nie może być inaczej, to się po prostu w głowie nie mieści.</div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-OeJD8axBU04/Vq-bxwc8dhI/AAAAAAAACOI/RJ4zIN1v6Oo/s1600/photo-1437491934959-f56bd72d8eb5.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="http://1.bp.blogspot.com/-OeJD8axBU04/Vq-bxwc8dhI/AAAAAAAACOI/RJ4zIN1v6Oo/s640/photo-1437491934959-f56bd72d8eb5.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Joao Silas</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
A jeśli Tobie w głowie mieszczą się różne rzeczy? Jeśli w Twojej głowie jest dużo więcej niż upieranie się przy zachowaniu bezpiecznego statusu quo? Jeśli chcesz opuścić szereg, bo Twoja głowa jest otwarta, serce odważne, a nogi gotowe do uczynienia kroku naprzód?</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zazwyczaj, początkowo, masz przejebane.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie piszę tego po to, żeby Cię zniechęcić. Wręcz przeciwnie. Potrafię zrozumieć, co czujesz, bo sama nie raz mówiłam tak, gdy pozostali kryli się za nie. Czułam i wciąż czuję na sobie rozczarowane spojrzenia innych, którzy są mi bliscy, ale nie potrafią zaakceptować, że wolę pójść inną drogą. Otworzyć drzwi z napisem ZAKAZ WEJŚCIA i wspinać się po stromych schodach na szczyt drapacza chmur. Potknąć się kilka razy, może obić tyłek albo nawet wybić ząb, ale być szczęśliwą podczas oglądania panoramy całego świata z ostatniego piętra. Wolę się zmęczyć i coś dzięki temu osiągnąć, niż stać na dole, zamknięta w ramach, które nie wiem, kto ustalił, wśród ludzi, którzy nawet nie pomyślą, że tamte drzwi, które mijamy codziennie w drodze na przystanek tramwajowy, mogą wcale nie być zamknięte...</div>
<div style="text-align: justify;">
Ja wiem, że Kuba poszedłby ze mną. Kuba jest czarodziejem. Tam, gdzie pójdzie, znikają uprzedzenia, a pojawia się dobro.</div>
<div style="text-align: justify;">
A Ty, poszedłbyś ze mną?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciesz się z małych rzeczy. Znajdź swój złoty środek, w porządku. Ale pamiętaj, że na świecie są cenniejsze kruszce. Platyna. Albo... papier. Czytając książkę, ciesz się z tego, że dobrze spędzasz swój czas. Ale jeśli myślisz sobie: może ja też bym coś napisał...? nie odkładaj tego na później. I, błagam, nie myśl sobie: e, inni piszą, to ja nie muszę, wystarczy, że będę czytać, przecież wkoło tyle książek, blogów, gazet...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-IHDPh070xx0/Vq-cIhT1-hI/AAAAAAAACOU/dL9hODC5xwk/s1600/photo-1424896041628-083a222840f6.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="http://1.bp.blogspot.com/-IHDPh070xx0/Vq-cIhT1-hI/AAAAAAAACOU/dL9hODC5xwk/s640/photo-1424896041628-083a222840f6.jpeg" width="426" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Eli Defaria</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Rozmawiałam kiedyś z jedną dziewczyną. Była trochę po trzydziestce, to było nasze pierwsze spotkanie. I ostatnie, jak do tej pory, ale nie przeszkodziło nam to w dodaniu się do znajomych na Facebooku. Nazwę ją Dżesiką. Dżesika ścinała mi włosy, a ja opowiadałam jej o idealnym chłopaku, który nie był moim chłopakiem i nie został, a koniec końców okazało się, że do ideału też mu daleko. Dżesika, pamiętam doskonale, choć było to z półtora roku temu, rzuciła największą życiową prawdą, z jaką kiedykolwiek chyba przyszło mi się spotkać, a mianowicie: tak to bywa, rozumiesz.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Właśnie, cholera, nie rozumiałam i nie rozumiem tego wciąż, że kiedy człowiek w pewnym momencie dochodzi do ściany, a na ścianie jest wielkie graffiti z napisem TAK TO BYWA, wówczas albo odwraca się na pięcie, albo kładzie pod ścianą i umiera. Zazwyczaj nie szuka innej drogi, nie próbuje rozbić muru, znaleźć jakiegoś sekretnego przejścia. Największa życiowa prawda to jednocześnie największe kłamstwo. Bo owszem, bywa, ale co z tego?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale nie powiedziałam tego Dżesice, bo, szczerze mówiąc, nastąpił konflikt interesów. Chciałam mieć dobrze ścięte włosy. A nie wiadomo, czy Dżesika by się ze mną zgodziła. Z perspektywy czasu wiem, że by się nie zgodziła, o czym za moment. I bardzo dobrze zrobiłam, trzymając język za zębami, bo chwilę później dowiedziałam się, że Dżesika to wybuchowa dziołcha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dżesika zaczęła snuć swoją historię. O tym, jak pewnego razu wróciła z pracy do domu, a tam, jej narzeczony, leżał z jej najlepszą przyjaciółką w łóżku. Oboje byli nadzy, toteż Dżesika ostro się wkurwiła. Najlepsza przyjaciółka Dżesiki, zamiast szybko się ubrać i wyskoczyć (najlepiej przez okno), uraczyła fryzjerkę takim tekstem: No co się dziwisz? Myślisz, że cię będzie ruchał, jak ważysz te swoje sto kilo? Dżesika wkurwiła się jeszcze bardziej, bo faktycznie, ważyła sto kilo, może nawet trochę ponad. Rzuciła się na łóżko, by rozerwać byłą już najlepszą przyjaciółkę, lecz ta wykonała unik i rzuciła się do drzwi. Oj, nieroztropnie! Dżesika chwyciła w szale ubrania dziewczyny i cisnęła je za okno, zaś później pobiegła za eksprzyjaciółką, która znajdowała się już na klatce schodowej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ganiały się trochę po osiedlu. Tamta na golasa, a Dżesika w ciuchach i fałdach. Wkurw jednak dodał jej skrzydeł. Dżesika dogoniła zdzirę, wskoczyła jej na plecy i złamała kręgosłup. A potem jeszcze kilka innych rzeczy.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Następnie był proces.</div>
<div style="text-align: justify;">
A potem Dżesika przyjechała do Poznania. Zmieniła dietę i zapisała się na fitness. W momencie, kiedy cieniowała mi włosy, ważyła mniej niż pięćdziesiąt kilogramów. Uczęszczała też na zajęcia z kickboxingu. Miała trochę obsiniaczoną rękę, bo ubiegłego wieczora obroniła biedną dziewczynę, którą pod klubem bił jakiś jej facet. Dżesika przez chwilę była moją bohaterką. Przez chwilę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo wiesz, Emilka - mówiła - ty to dopiero dwudziestkę skończyłaś, a ja już po trzydziestce. Co ty chcesz w życiu robić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pisać książki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O, widzisz, a ja... Ja bym chciała, żeby ktoś mi mówił z rana i wieczorem, że jestem piękna. Ale jestem po trzydziestce. Nikt już mi tak nigdy nie powie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak to, przecież jesteś piękna! - powiedziałam, i nie skłamałam, bo Dżesika była według mnie prześliczna. I chciałabym bardzo ważyć tyle, co ona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale wiesz, mnie już nikt nie weźmie, bo mam w papierach, że byłam w pace, no i jestem za stara, wszyscy tak mówią. Żeby chociaż dziecko było, to miałby mnie kto kochać. Trzeba byłoby się z kimś puknąć gdzieś, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dżesika, nie rób tego, chcesz być samotną mamą?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To lepsze niż nie być w ogóle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak kto woli - żachnęłam się. - Ale dlatego, że wszyscy tak mówią, chcesz zrezygnować z poszukiwania miłości?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak to bywa...</div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-PapLlrdJQaA/Vq-dcKLZZLI/AAAAAAAACOc/Ola_JePgXic/s1600/dzessa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="http://2.bp.blogspot.com/-PapLlrdJQaA/Vq-dcKLZZLI/AAAAAAAACOc/Ola_JePgXic/s640/dzessa.jpg" width="426" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ian Schneider</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zegar tyka.</div>
<div style="text-align: justify;">
To była moja ostatnia wizyta u fryzjera (jakoś mi nie po drodze - mam zakład fryzjerski 12 metrów od drzwi wejściowych...). Nie chcę się chwalić i nie będę, bo nie ma czym, ale udało mi się coś w trakcie tego półtora roku zrobić. Napisałam książkę, więc całkiem spoko. Dżesika też coś zrobiła w tym czasie. Chcecie wiedzieć?</div>
<div style="text-align: justify;">
Znalazła chłopaka i przespała się z nim, ale nie zaszła w ciążę. To stało się dopiero z trzecim albo czwartym, cóż, nie bardzo ją to obchodziło. Dżesika znowu waży sto kilo i trudno nazwać ją ładną. Ale ma dziecko. Ślicznego małego maluszka, którego bardzo kocha i który na pewno bardzo kocha ją, ponieważ jest jego mamą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trudno nie nazwać Dżesiki aktualnie szczęśliwą. Co może być wspanialsze od małej istotki, nowego człowieka, którego wydało się na świat?</div>
<div style="text-align: justify;">
Może to dlatego, że nie obudził się we mnie instynkt macierzyński, ale wydaje mi się, że Dżesika poprzestała na małym i zapomniała o tym, czego tak naprawdę chciała. I tak to bywa...</div>
<div style="text-align: justify;">
A dzieci, cholera, dorastają, i często w pewnym okresie życia mają na swoich rodziców totalny zlew. I co wtedy, Dżesika?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aurea mediocritas, tako rzecze Horacy, Seneka i Kochanowski. (I mój współlokator, ale on to już po polsku). Wielcy to byli ludzie, nie da się ukryć, przede wszystkim dlatego, że zostawili po sobie teksty, które do tej pory pamiętamy. Wobec tego, podejrzewam, że wcale nie we wszystkim byli tacy wypośrodkowani. Musieli wzbić się w jakiś sposób ponad przeciętnych, wyróżnić, zabłysnąć... I gdyby naprawdę poprzestawali na małym, może wcale byśmy o nich do tej pory nie pamiętali?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rozmawialiśmy sobie z Kubą na temat tego, co zostanie po nas po śmierci. Chyba nie dzieci, chociaż, kto wie, mamy po dwadzieścia kilka lat. Zastanawiam się, skąd w nas to pragnienie, by z końcem naszego żywota pozostała o nas pamięć wśród żywych. Lęk przed absolutną nicością jest chyba niezłym wytłumaczeniem. Ale teraz skupmy się na harmonii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-meVK61OKguk/Vq-i2QTsMgI/AAAAAAAACOw/WGFjZ1Syxl0/s1600/zahedamad.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="http://1.bp.blogspot.com/-meVK61OKguk/Vq-i2QTsMgI/AAAAAAAACOw/WGFjZ1Syxl0/s640/zahedamad.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zahed Ahmad</td></tr>
</tbody></table>
Bo, jako rzecze mój współlokator, tego zasadniczo mi brakuje, a życie w harmonii oznacza niepoddawanie się niedorzecznym pragnieniom, namiętnościom i popędom. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie uzyskać spokój ducha oraz dostrzec piękno świata. Być świadomymi i zdrowymi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wierzę, że może to kogoś satysfakcjonować i nie mam z tym żadnego problemu. Uważam, że to piękne, tak sobie leżeć godzinami na łóżku, wpatrywać się w sufit, słuchać muzy i być po prostu szczęśliwym, bo Ziemia kręci się wokół Słońca i jest to cudowne. Jednocześnie śmiem twierdzić, że jest to okrutne marnotrawstwo czasu, jeśli dzieje się tak za często. Poza tym, może prowadzić do uwypuklenia uczucia pustki, którą każdy z nas gdzieś tam w sobie nosi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Więc, Moi Drodzy, jeśli spadła Wam motywacja z powodu Blue Monday, końcówki stycznia, zimy, złamanego serca, zyskanego centymetra w pasie, utraconych pięciu stron w Wordzie czy pięciu złotych zeżartych przez biletomat, pieprzcie to. Macie jedno życie, więc jeśli chcecie cokolwiek w życiu osiągnąć, jeśli odczuwacie pragnienie, by coś po Was zostało - nie poddawajcie się. Nie dajcie się wepchnąć w sztywne ramy, które krępują Wasze ruchy, bo ktoś kiedyś powiedział, że to jest właśnie ten złoty środek, bycie tu i z tymi ludźmi, zamiast tam i z innymi, robiąc to, co robicie, a nie co chcecie robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli wiecie, do czego zamierzacie dążyć - dawajcie, krok po kroku.</div>
<div style="text-align: justify;">
ZAPIERDALAĆ.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-36041206447365395172016-01-17T14:00:00.000+01:002016-01-17T14:00:52.686+01:00John Irving - Zanim Cię znajdę <div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Przeczytałam na Lubimyczytać.pl komentarz jakiejś lali, że wydarzenia i postaci, o których pisze <b>John Irving</b>, są zbyt dziwne. Poczułam się zapewne tak, jak główny bohater <i><b>Zanim Cię znajdę</b></i>, Jack Burns, kiedy usłyszał podobny tekst z ust dziewczyny, w jakiej był szaleńczo zakochany. Dla mnie pisarz tworzy porywające historie, inspirujące, fascynujące, czasem groteskowo przerysowane i kolorowe jak najprawdziwszy cyrk, ale jednak wcale od życia nieoderwane. I tak właśnie jest z jego jedenastą powieścią, o której dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć. </span></div>
<br /><a href="http://1.bp.blogspot.com/-tZ6a_7ujK_E/VptniiEEe1I/AAAAAAAACM8/IAvMgNf5AHI/s1600/irving.jpg"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-tZ6a_7ujK_E/VptniiEEe1I/AAAAAAAACM8/IAvMgNf5AHI/s640/irving.jpg" /></a><br /><br /><div style="text-align: justify;">
Kilkuletni Jack i Córka Alice tworzą idealny duet. Syn i jego matka podróżują po Europie, zajmując się robieniem tatuaży i poszukiwaniem ojca Jacka, Williama Burnsa, który ucieka od obowiązków rodzicielskich. Mężczyzna jest organistą ze słabością do dziar i młodych kobiet. Jack wraz z matką depczą mu po piętach, odwiedzając co chwila inne miasto, mogące poszczycić się wspaniałym kościelnym instrumentem. Spotykają w tym czasie mnóstwo nieprzeciętnych osobowości, m.in. tajemniczego najmniejszego żołnierza, poparzoną przez jednego z klientów prostytutkę Saskię, piękne studentki z muzycznej Akademii Sibeliusa, sympatycznego policjanta Nico Oudejansa i mnóstwo innych spektakularnych postaci, z których każda ma swoją historię. O poznanie jej nie musimy zabiegać; musimy być tylko cierpliwi, aż mistrz Irving podniesie kurtynę tajemnicy i odsłoni zaskakującą prawdę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<i><div style="text-align: justify;">
<i><b>Zanim Cię znajdę</b></i> opowiada o poszukiwaniu szczęśliwego zakończenia. O skonfrontowaniu się z zatrważającą prawdą, niszczącą wiele żyć. O katastrofalnych skutkach pierwszych miłości i pękniętych serc. O silnych, mściwych kobietach i tych słabych, łaknących namiastki radości. O mężczyznach, którzy przebierają się w damskie fatałaszki, mimo skończenia trzydziestu lat są tylko małymi chłopcami i pragną skryć się w bezpiecznych ojcowskich ramionach…</div>
</i><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To oczywiście tylko kilka wątków, których w <i><b>Zanim Cię znajdę</b></i> pod dostatkiem. Nie sposób omówić większości tematów, jakie poruszył na kartach tej powieści jej autor. To blisko 600 stron w formacie B5, zadrukowanych maczkiem. Pamiętam, że kupiłam książkę w jednym z poznańskich antykwriatów wiele lat temu i rozpoczęłam lekturę jeszcze na starym dworcu, przy akompaniamencie gruchających gołębi i płaczącego dziecka, usadzonego na zielonym plastikowym krzesełku przez matkę, która poszła kupić bilety. Pomyślałam sobie, że właśnie tak mógłby wyglądać Jack, czekający na matkę… A potem odłożyłam <i><b>Zanim Cię znajdę</b></i> na później. Zaczynałam czytać parę razy, ale <span style="background-color: #fff2cc;">z Irvingiem tak jest, że potrafi zmęczyć, jeśli Ty niewystarczająco zaangażujesz się w świat, który kreuje w powieści. Kiedy natomiast wkroczysz pomiędzy jego bohaterów i zdecydujesz się żyć między nimi, żadna siła Cię stamtąd nie wyrwie.</span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #fff2cc;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-qQW5xy8EsBY/VpuOZr2iYpI/AAAAAAAACNQ/o0Up_v4ok5I/s1600/Fabryka%2B%25289%2529.png" imageanchor="1"><img border="0" height="480" src="http://2.bp.blogspot.com/-qQW5xy8EsBY/VpuOZr2iYpI/AAAAAAAACNQ/o0Up_v4ok5I/s640/Fabryka%2B%25289%2529.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trudno powiedzieć, żeby akcja była wartka. Na pewno jest żwawsza niż Twoje życie, ale rozbudowana fabuła zaciera to wrażenie. Podczas czytania stajesz się podglądaczem dzieciństwa i dorastania, a także dorosłych przygód Jacka Burnsa. To, co początkowo wydaje się tajemnicze i zawiłe, wkrótce zostaje stopniowo rozwinięte, a wreszcie wyjaśnione bez żadnych pozostawionych niedomówień. Ciekawość czytelnicza zostaje w pełni zaspokojona. Nasuwa mi to skojarzenie z projektem architektonicznym gotyckiej katedry. Wszystko pięknie i na swoim miejscu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="background-color: #fff2cc;"><div style="text-align: justify;">
Bohaterowie, tak jak i bieg (tudzież trucht albo spacer) fabularny, są najmocniejszymi punktami książki. U Irvinga, jak w życiu; nie ma jednoznacznie negatywnych czy pozytywnych. Są tylko tacy, którzy, zależnie od oczu i gustu czytelnika, mogą wydać się bardziej intrygujący lub mniej.<span style="background-color: transparent;"> </span></div>
</span><div>
<div style="text-align: justify;">
Mnie najbardziej do gustu przypadły dwa mocne kobiece charaktery. Po pierwsze, Emma Oastler, z którą w dużej mierze się utożsamiam. Jest najlepszą przyjaciółką Jacka. Pisarką, która co chwila walczy z przybieraniem na wadze, raz katuje się fizycznie, a raz totalnie odpuszcza i we wszystkim folguje. Jej głównym atutem odwaga, opiekuńczość i bezkompromisowość. Poza tym, jest jeszcze Heather, na której pojawienie musimy się długo naczekać. <span style="background-color: #fce5cd;">Dzięki temu Irving udowadnia, że nawet na kilkanaście stron przed końcem książki, może nas czymś zaskoczyć.</span> Heather jest muzykiem, mieszkającym z pięcioma współlokatorami w ciasnym mieszkanku. Cierpi na łagodną odmianę choroby dwubiegunowej, lecz mimo to rewelacyjnie radzi sobie w życiu, choć brakuje w nim ciepła i prawdziwej miłości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oprócz rozgrywających się w książce dramatów (molestowania, zgony, kłamstwa - to tylko garstka z nich) mamy do czynienia z mnóstwem humorystycznych momentów. Boże Narodzenie to czas szczególnie opisywany w książkach Irvinga. Tym razem wyciska nam łzy śmiechu z oczu, gdy czytamy o Dzieciątku Jezus, spoczywającym w żłóbku wypełnionym nie sianku, a marihuaną albo o niecodziennym spotkaniu Jacka w ubikacji, tuż po zdobyciu Oscara… </div>
<i><div style="text-align: justify;">
<i>Mówiąc oględnie, Jack nie miał pojęcia, co począć z nagrodą. Próbował wepchnąć ją pod pachę, co okazało się kiepskim pomysłem. Jeśli właśnie zdobyłeś swego pierwszego Oscara i masz świadomość, że ta sytuacja więcej się nie powtórzy, nie kwapisz się postawić go na podłodze męskiej toalety publicznej. Nie przyjdzie ci również do głowy umieścić go na szczycie pisuaru i przytrzymać jego smukłą głowę własnym podbródkiem. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jack ucieszył się, że zabrakło świadków jego kłopotliwych zmagań. Tak mu się przynajmniej zdawało. Zobaczył bowiem, że na drugim końcu rzędu pisuarów jednak ktoś stoi. Tamten najwyraźniej zrobił to, co było do zrobienia, i kłopoty Jacka siłą rzeczy nie uszły jego uwagi. [...].</i></div>
</i></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<i>– Może ci potrzymać? - spytał Arnold Schwarzenegger. [...].</i></div>
<i><div style="text-align: justify;">
<i>– Boże, mam nadzieję, że mówił o statuetce! - zawołała później panna Wurtz [...].</i></div>
</i><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-_9lZlWtwujU/VpuPj7f56nI/AAAAAAAACNc/J39yfC-gkEA/s1600/Fabryka%2B%252810%2529.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://2.bp.blogspot.com/-_9lZlWtwujU/VpuPj7f56nI/AAAAAAAACNc/J39yfC-gkEA/s400/Fabryka%2B%252810%2529.png" width="282" /></a>Od samego początku lektury mamy do czynienia z ewidentnym napięciem erotycznym, które nieraz sprawiło, że po karku przeszły mi dreszcze. Autor, prócz rozkoszy seksu, ukazuje niebezpieczeństwa z nim związane, w zupełnie innej odsłonie, niż można by przypuszczać. Opisuje też, jak łatwo przejść od miłości do nienawiści i mimowolnie krzywdzić najbliższych sobie ludzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zamiast rozbudowanego wątku związanego z pisarstwem, z czym mogliśmy spotkać się w innych książkach Irvinga, m. in. Świecie według Garpa, Hotelu New Hampshire czy Jednorocznej wdowie, w <i><b>Zanim Cię znajdę</b></i> zetkniemy się z szerokim omówieniem relacji międzyludzkich. Na czym polega wsparcie między przyjaciółmi, gdzie leży granica między pożądaniem a miłością, i dlaczego ludzi powinno się kochać bezwarunkowo, miast stawiać konkretne żądania… </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miłość, myślę sobie, gdy próbuję krótko odpowiedzieć na pytanie, o czym traktuje <i><b>Zanim Cię znajdę</b></i>. O to w tej książce chodzi, ale bez cukierkowych rozwiązań, lukrowanych wyobrażeń o związkach i przekłamanych przedstawień półpornograficznych jak w <i>Pięćdziesięciu twarzach</i>… </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Po lekturze czuję się mądrzejsza. Mam nadzieję, że uda mi się teraz być bardziej wyrozumiałą i troskliwą, jeśli chodzi o moich bliskich, bo to, co liczy się w życiu najbardziej, to przede wszystkim ludzie, których kochamy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">8,5/10</span></div>
<br />Na koniec chciałabym zachęcić nie tylko do lektury <i><b>Zanim Cię znajdę</b></i>, ale jakiejkolwiek książki Johna Irvinga, jeśli jeszcze nie spotkaliście się z jego twórczością. A poniżej - sam mistrz Dżony we własnym domu. Zobaczcie koniecznie! </div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/--qMzuJoVOo/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/--qMzuJoVOo?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div>
<br /></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6284859770317398236.post-1102933755873069782016-01-13T20:27:00.000+01:002016-01-13T20:27:04.262+01:00Zupełnie Nowy Testament<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Czasem zastanawiam się, czy Bóg jest kobietą, i czy zna cierpienie noszenia butów na wysokim obcasie. Innym razem zastanawiam się, czy Bóg nie jest kimś w rodzaju programisty, scenarzysty i grafika pracującego przy grze The Sims. Wizja Jaco van Dormaela trochę wpasowuje się w moje ludzkie wyobrażenie o Stwórcy. Może wstrząsnąć i rozbawić jednocześnie. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/zw5Cf8VL-iQ/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/zw5Cf8VL-iQ?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bóg chodzi w laczkach, ma na sobie niechlujny, zapewne cuchnący podkoszulek, cichą żonę i dwójkę dzieci. Starsze, JC, dało się ukrzyżować za ludzkie grzechy i jest tymczasowo nieobecne. Młodsze, córka Ea, właśnie wchodzi w okres buntu. Uważa, że ojciec, który spędza całe dnie przed komputerem, wymyślając rozmaite katastrofy, jakie mają dotknąć ludzi, zachowuje się żałośnie. Maluje paznokcie na czarno, wchodzi do biura ojca, wysyła ludziom na skrzynkę mailową datę ich śmierci i ucieka z domu przez pralkę, by napisać <i><b>Zupełnie Nowy Testament</b></i>.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-W1RstJ--hRM/VpakVETijAI/AAAAAAAACMs/M2lqBpXt8WA/s1600/bog.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="382" src="http://2.bp.blogspot.com/-W1RstJ--hRM/VpakVETijAI/AAAAAAAACMs/M2lqBpXt8WA/s640/bog.jpg" width="640" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ea potrafi chodzić po wodzie, rozmawiać ze zwierzętami i słuchać muzyki, która gra w sercu każdego człowieka. Spotkawszy wybranych na chybił trafił nowych apostołów, odmienia ich życie na lepsze. Sama jednak nie ma spokoju. Zirytowany do granic możliwości, pobity na ulicy przez opryszków i głodujący ojciec depcze jej po piętach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chcecie zobaczyć tańczącą na stole odciętą dłoń, zobaczyć, jak morderca zmienia się w chodzącego anioła, podążyć wraz ze stadem ptaków na Koło Podbiegunowe, posłuchać cudownej muzyki i pośmiać się z życia - polecam Wam ten doskonały przykład francuskiej komedii. Film pełen jest absurdu, polotu i prostych prawd, o których nigdy nie wolno nam zapomnieć, a co niestety zdarza nam się nagminnie. To obraz, po którym zrobi się lżej i cieplej na sercu. A jeśli jesteście fanami Amelii w reżyserii Jeana-Pierre'a Jeuneta, to <i><b>Zupełnie Nowym Testamentem</b></i> będziecie wprost zachwyceni.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">8/10</span></div>
Emilia Teofila Nowakhttp://www.blogger.com/profile/16878705207861308594noreply@blogger.com5