Jak napisać dobry dialog

Jak napisać dobry dialog? Już odpowiadam: nie pisać go wcale. Chcecie wiedzieć, na jakiej podstawie stwierdzam w księgarni, czy książka jest dobra i chcę ją przeczytać? Otwieram ją i przerzucam kilka stron. Jeśli nie znajdę dialogów lub prawie nie znajdę, uznam, że to niezła pozycja. O wiele trudniej bowiem stworzyć płynną, bogatą w akcję narrację, niż dialogi, które nadają wydarzeniom pędu. Ale i na tych można się ostro wyłożyć. Jak w życiu. 

Angus Cameron, Flickr

Umiejętność mówienia, czyli retoryka, jest niezwykle trudną sztuką. Niejednokrotnie żałowałam, że lepiej mi pisać, niż mówić. Być może nie mam cierpliwości do ciągłego otwierania ust albo nawet i ludzi. Jeżeli mówią coś, z czym nie do końca się zgadzam, w większości przypadków wzruszę ramionami. Zresztą, zależy, o co chodzi. Gdyby jednak na uniwersytetach wciąż uczono ars bene dicendi*, bazując choćby na radach Cycerona, życie mogłoby być łatwiejsze. Politycy nie obrzucaliby się w sejmie łajnem, a mającą logiczne podstawy argumentacją. Bez zbędnego stresu potrafilibyśmy podejść do urzędu i nakłonić panią w okienku, by nam jeszcze pomogła, mimo że kończy pracę za pół godziny, więc w danym momencie nie ma ochoty na podejmowanie żadnej nowej sprawy (która zajmie ze trzy minuty). Ale nic to, trzeba sobie radzić samemu, czerpiąc wiedzę z mądrych ksiąg, od mądrych ludzi i z własnego doświadczenia, co również jest bardzo ciekawe. 

Pisząc powieść, opowiadanie, nowelę czy jakikolwiek inny utwór prozatorski, w jaki zamierzasz wpleść dialog, pamiętaj, że Twoja postać prawdopodobnie również nie wylądowała na kursie retoryki. Dlatego nie dość, iż nie musi posługiwać się pełnymi epitetów zdaniami, może zostać również często opacznie zrozumiana. Jak w życiu. Dla mnie, im bardziej dialog odwzajemnia naturalny sposób komunikowania się, tym zdatniejszy do spożycia. Nawet, jeśli wiąże się to z użyciem wulgaryzmów, wielokropków czy onomatopej

Czytając klasyków, z pewnością zauważysz, że im dalej cofnąć się w czasie, tym bardziej teatralne i nierealistyczne rozmowy bohaterów.

Tak trafnie pisze Tomasz Węcki na stronie Spisekpisarzy.pl, gdzie również znajdziecie kilka porad jak napisać dobry dialog. Przedtem jednak warto się zastanowić, co wpływa na to, że dany bohater mówi tak, a nie inaczej. Są to najrozmaitsze czynniki, głównie środowiskowe. Wyobraź sobie postać albo weź taką, którą już stworzyłeś. I sprawdź, czy to, jaka jest, na pewno odpowiada temu, jak mówi. 

Co zatem głównie definiuje mowę bohatera?

1) Pochodzenie geograficzne.
Na Mazurach mówią inaczej, niż na Śląsku, i choć zarówno w krainie jezior, jak i na południu Polski, językowi nieobce są niemieckie zwroty, to akcent rozkłada się w zupełnie inny sposób. 
Z kolei Poznaniacy przy każdej okazji uwielbiają mówić, że niosą zakupy w tytce, a na końcu zdania dodają melodyjne tej! Jeśli Twoi bohaterowie pochodzą z różnych części Polski, warto opisać to w tekście, dla jego urozmaicenia. Co jednak, gdy pochodzą z różnych części świata? Nic prostszego. Czasem warto wpleść zwrot w innym języku lub jakieś słówko. Warto też jednak poczytać o kulturze tamtych krajów, jeśli nie mieliśmy z nią wcześniej do czynienia. Zachowanie Induski będzie się różnić od zachowania Amerykanki, co koniecznie trzeba uwzględnić. To samo, jeśli chodzi o wyznanie. Bogobojna muzułmanka krzycząca na męża jest bowiem abstrakcją. (Czego bardzo żałuję, no ale...). Dbajcie zatem o zachowanie spójności.

2) Wykształcenie.
To jasne, że osoba, która skończyła swoją edukację na poziomie podstawowym, obracała się od tego czasu w mętnym środowisku skupionym wokół butelki taniego wina i wyłudzania od przechodniów drobnych, nie będzie mówiła kwiecistymi zdaniami, chociaż taki paradoks zapewne byłby zabawny. Zastosowałam podobny w Piromanach, przy tworzeniu postaci Kiryła, prostolinijnego chłopaka, dresa, dresem, który przyjechał z Ukrainy do Poznania, by poślubić Polkę i w ten sposób zdobyć obywatelstwo. Kirył uwielbia palić trawkę, ale z powodu zamiłowania do książkowej fantastyki, perfekcyjnie mówi po polsku, i to w starodawnym stylu, jakiego nie powstydziłby się (być może) hrabia Fredro. Taki zabieg miał wywoływać efekt komiczny, chociaż może bardziej nadać postaci oryginalniejszego rysu indywidualnego. Czy się udało? Nie mnie sądzić. (Ale ci z Was, którzy przeczytali, mogą pyknąć w komentarzu swoją opinię; zapraszam, polecam, pozdrawiam, Emilka). 

3) Wiek.
Sońka Karpowicza nie będzie mówiła yolo, ręczę Wam; w spokoju poprowadzi przez wieś swoją krasulę, a gdy w pobliżu zatrzyma się merol z warszawską rejestracją, skwituje to w następujący sposób: Tfu, myśli Sonia, prystanuli i budać scać. Nie każda babulinka musi mówić językiem z początków ubiegłego stulecia, ale pamiętajcie, że poglądy takiej kobiety będą w większości bardziej konserwatywne od nastolatki, która żyje w świecie snanpchata** i bansującej w teledyskach na golasa Miley Cyrus. 

Kadr z filmu Kawa i papierosy
4) Relacje.
Tak jak i w życiu, tak w literaturze relacje definiują sposób wyrażania się do rozmówcy; tylko recydywista nazwie nauczycielkę szmatą (prosto w oczy, wiadomo, bo po dzwonku kończącym lekcje różne rzeczy się zdarzają). Wracając do Piromanów: nawet Szoszana... No, nawet Szoszana potrafiłaby się powstrzymać, gdyby było trzeba. Chociaż sama co do tego mam pewne wątpliwości...

5) Odczucia względem tematu rozmowy.
Przecież nie wszystkim pasuje temat dyskusji, niektórych może nudzić, innych nadmiernie ekscytować - postarajcie się to wyrazić. 

Uwzględniając powyższe aspekty, powinniście mniej więcej wiedzieć już, jak zapisać wypowiedź jednego bohatera, ale niekoniecznie, jak napisać dobry dialog. Stylizacja to jedno, ale kontekst - do drugie. Nawet prymuska z najlepszej klasy w ogólniaku może zakląć, gdy zobaczy swojego chłopaka, całującego obcą dziewczynę. Są sytuacje, w których ludzie, jakich niby dobrze znamy, zachowują się w sposób kompletnie nieprzewidziany. Pozwól, by ta zasada z rzeczywistości przeniosła się również na kartki papieru. W końcu kto by pomyślał, że Bilbo Baggins jednak opuści swój Pagórek? Na pewno nie Bilbo. 

Teraz może trochę się zdziwicie, ale dialog, a nawet jego zapis, to nie tylko słowa rzucane przez dwójkę lub więcej rozmówców. Bywa wręcz przeciwnie. Podskórnie czujemy przecież intencje drugiej osoby, nawet, jeśli jej słowa wyrażają co innego. Znamy jej punkt widzenia i nasz stosunek do nas. Dlatego Lidia, bohaterka Piromanów, widząc uśmiechającego się Nieboskiego, nie zapyta, co wywołało u niego taką szczęśliwość (a jeśli już, zrobi to ironicznie). Łącząca ich relacja jest o wiele bardziej skomplikowana, dlatego Lidia może nawet z agresją zapyta: O co ci do cholery chodzi?!

W ten sposób dialog staje się fenomenalnym narzędziem do ukazania charakteru postaci. Najlepiej właśnie zrobić to przez słowa samego bohatera, a nie opis jego odczuć czy osobowości. Narrator wcale nie załatwi sprawy tak dobrze jak sama postać. Daj się jej wypowiedzieć, jeżeli już zdecydujesz się, by napisać dobry dialog. A wtedy postaraj się, by nie był jałowy. Okraś go narracją. Bardzo podobały mi się krótkie opisy miejsc u Jakuba Żulczyka w przerwach między dialogiem, choćby w Ślepnąc od świateł. Zobaczcie zresztą sami:

Widzę, jak bierze do rąk filiżankę z kawą, i już wiem, że dalej robi to, co robił.
 Słyszałem, że się grubo szykujecie na Śródmieście  mówi.
 Co znaczy: grubo?  pytam.
 Te hipsterownie w centrum. Słyszałem, że się kręcicie. Wiesz, ja nie siedzę w imprezach  dodaje i mruga okiem.
Wszystko jasne. Patrzy na swoją certinę, powoli, abym o niej nie zapomniał.
 Zawsze ktoś kręci się wokół czegoś  odpowiadam.
 Słuszna uwaga  dodaje.  Dla ciebie to musi być żyła złota, kurwa. Ale ja też ostatnio nie narzekam.
 Nigdy nie narzekałeś  odpowiadam.
To prawda. Zawsze był z siebie zadowolony.
Kelnerka przynosi mu jego jajka po benedyktyńsku. Przez chwilę dokładnie je ogląda, jakby szukał mikroskopijnych zabrudzeń. 
 Słyszałem, że plują tu do jedzenia  mówi.
 To czemu tu przychodzisz?  pyta Pazina.
 Bo jest niezłe, nawet jeśli do niego plują  mówi, odkrawa widelcem połowę posiłku i ładuje go sobie do ust.
Je brzydko, mlaszcze. Jest z Gocławia, z rodziny, w której nie nauczono go normalnie jeść.
 Wszędzie plują do jedzenia  zwracam mu uwagę.

Uzupełnianie dialogu wydarzeniami z tła, gestykulacją bohaterów oraz opisem czynności, jakie przy okazji rozmowy wykonują, od razu punktuje. Sprawia, że kiedy postaci toczą ze sobą dyskusje, świat wcale nie zastyga w bezruchu, tylko żyje dalej. O takich dopełnieniach dialogów również warto pamiętać.

Manuel Lao, Flickr

Dlaczego wobec tego, skoro widać już, że można napisać dobry dialog, wcale za taką formą urozmaicenia tekstu nie przepadam? Ponieważ łatwo można się tutaj wyłożyć (EDIT: dlatego, jeżeli nie chcesz schrzanić swojego tekstu, zajrzyj na Językowe Dylematy i zobacz, jak poprawnie zapisać dialog), a sporo autorów traktuje dialogi jako obligatoryjne w swojej twórczości. Akcja toczy się często tylko w dialogach, zresztą, rzućmy okiem na seriale. To głównie rozmowy, aktualnie nie tylko człowiek-człowiek, ale człowiek-telefon-człowiek czy człowiek-skype-człowiek. Może jestem trochę przemęczona nieustanną peplaniną. W mediach. Na ulicy. Gdziekolwiek. Gada się, byle tylko gadać, a tego zdecydowanie nie lubię, nieważne, czy w życiu, czy w sztuce. 

Cisza przy­jacielu, roz­dziela bar­dziej niż przes­trzeń. Cisza przy­jacielu nie przy­nosi słów, cisza za­bija na­wet myśli. 

Może w pewnym sensie Halina Poświatowska, autorka powyższego cytatu, ma słuszność, jednak cisza bywa najcudowniejszym rodzajem muzyki.

A to, co niewypowidziane, bywa najbardziej istotne.

________________________________________________________________
* Łac. sztuka dobrego mówienia.
** Dlaczego nie snapchatu? Bo instagrama? A czemu nie instagramu? Coś mi nie pasuje. Rado Języka Polskiego, bierz się do roboty. 

Share this:

CONVERSATION

11 komentarze:

  1. Świetne wytyczne, przydatne dla początkujących pisarzy, ale i fajnie "rozbite" dla tych zagłębionych w temat:) Także ubolewam nad tym, że niekiedy łatwiej mi przelać słowa na papier/elektroniczny papier niż w mowie. Nieraz zawieszam się i tracę wątek.
    To właśnie dialogi odkrywają charakter bohaterów, wiele mówi o nich dialekt, poziom intelektualny. A napisać dobry, pasujący dialog to nie taka prosta sprawa, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komplement. :D Starałam się, faktycznie, by zawrzeć troszkę wskazówek dla laików, jak i dla bardziej zaawansowanych, ale zamiast konkretnych rad oczywiście przez dygresje zeszłam na manowce. Z mojego poradnika chyba zrobił się felieton. Na szczęście Twoje podsumowanie mówi więcej niż cała moja notka. ;)

      Usuń
  2. Napisałam taki piękny komentarz. Musiałam odświeżyć stronę. Jestem mistrzem. W skrócie: pomocny z pewnością post dla osób zaczynających zabawę z dialogami i ogólnie z pisaniem, ja mierzę się z wypowiedziami bohaterów już dobrych kilka lat, więc z tych rzeczy zdawałam sobie sprawę.Takie pigułki wiedzy z pewnością są potrzebne, bo za mych czasów, gdy dopiero rozpoczynałam zabawę z pisaniem, w internetach nie można było znaleźć podobnej pomocy, chylę czoła, ładny post :)

    Brakuje mi jednego, a mianowicie... Słów kilku o zapisie dialogów, albo odsyłaczu do czegoś o owych zapisie. Ja już po prostu patrzeć nie mogę na " - Krysiu. - powiedziała Dominika." piękny dywiz (stosowany swoją drogą nagminnie przez blogerów książkowych w cytowanych fragmentach), piękna kropka, żyć nie umierać... :<

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi niewymownie przykro z powodu Twojego pierwszego komentarza, którego szlag trafił, rozumiem to cierpienie, naprawdę, łączę się w bólu.
      Dzięki za opinię. Po Twoim komentarzu zamieniałam każdy dywiz na myślnik, ale w czcionce Courier New i tak nie ma za dużej różnicy. ;C
      Z zapisem walczyłam wiele lat temu, będąc jeszcze "jurorką" na blogu oceniającym blogowe opowiadania. Teraz pewnie zwariowałabym, gdybym miała czytać dłuższe wypociny upstrzone takimi błędami. Na szczęście już tego nie robię, więc problem się trochę ode mnie odsunął. Ale link się należy, zaraz uzupełnię notkę. Dzięki za radę!

      Usuń
  3. Świetny post, aż żałuję, że nie miałam okazji go przeczytać, kiedy zaczynałam przygodę z popisywaniem sobie około-prozatorskich tworów, bo wiele rzeczy mogłam pisać znacznie lepiej od samego początku. Zawsze zazdroszczę ludziom, którzy potrafią opisać akcję, a nie dialogować jak w dramatach, gdzie bohaterowie informują nas o akcji na bieżąco i to nadaje tempa wydarzeniom. Nie no, to też ma swój urok, ale to inny gatunek jednak. Zaskoczyła mnie natomiast pierwsza rada 'najlepiej nie pisać go wcale', bo uświadomiłam sobie, że dla mnie bezpośrednia wypowiedź postaci jest szalenie ważna. Czytam książkę, która ma świetne opisy, nieco sarkastycznego humoru, podoba mi się, a potem wchodzą postaci i wszystkie mówią w ten sam sposób... Tzn. jasne, jeżeli mamy bliskich przyjaciół, to chyba normalne, że nadawać na tej samej fali, ale nie w tym rzecz. Po prostu lubię poznać postać od tego jak ona sama siebie widzi, a jaka jest naprawdę. Mówi jedno, myśli drugie, a robi jeszcze co innego.

    A jeszcze na ciekawą rzecz zwróciłaś uwagę -- w starych książkach dialogi są do bólu nie realistyczne. Siedzę teraz z "Prostą historią" Inchbbald i "Emmą" Austen i naprawdę, ja wiem, że to klasyki, ale dialogi tam są STRASZNE. Generalnie każda postać analizuje cały czas zachowanie innej postaci i okoliczności i jej sytuacje materialną i wałkuje ten sam temat w kółko na milion sposobów, a i tak nic z tego nie wynika. Bez względu na tzw. 'background postaci, mówią taaak samooo :( Dlatego teraz cieszę się, że hm... nauka o pisaniu dialogów poszła do przodu i mam nadzieję, że wiele aspirujących pisarzy skorzysta z Twoich wskazówek, albowiem zaiście są cenne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jaki tłusty komentarz, uwielbiam. <3 Dziękuję! <3
      Wiesz, miałam tak samo, kiedy zaczynałam pisać, nie było skąd się uczyć, tylko na podstawie przeczytanych lektur. Jakieś kursy? A gdzie tam.
      Cieszę się, że przedstawiłaś swój punkt widzenia. Dla mnie niestety dialogi nie są aż tak ważne. Wypowiedź bohatera można też przedstawić w odpowiednio wystylizowanej mowie zależnej. Ten zabieg właśnie bardzo lubię. Ale to nie tak, że nienawidzę dialogów. Po prostu nienawidzę ich nadużywania.

      Tak, i Austen dialogi są paskudne. "Emmy" nie czytałam (a zamierzam), ale w "Dumie i uprzedzeniu" są okropne do przebrnięcia.

      Dzięki jeszcze raz za odwiedziny!

      Usuń
    2. Może jeszcze po prostu nie dojrzałam literacko, żeby zadowolić sie bezdialogowymi rozdziałami. (ale czytałam Silmarilion, gdzie dialogów nie ma; i przeżyłam :D) Zobaczymy, co bedzie za 5 lat, moze sie cos zmieni.

      W "Dumie" chociaz cos sie dzieje, w Emmie jestem na ok. 250 stronie (z 700...) i dalej tylko dyskusja na temat koneksji i pozycji i swatania, ja placze jak to czytam.

      Ale Tobie i bez kursu wyrobiło sie piękne pismo, w Piromanach tęże umiejetność potwierdziwszy :D

      Zawsze zasadzę taki wypasiony komentarz, go big or go Home :D

      Usuń
    3. O proszę, toś wytrwalsza ode mnie, próbowałam Silimarilionu w podstawówce. No i zdechłam. Od tego czasu nie nabrałam ochoty do ponownego skosztowania.
      Co Ty gadasz? Ja właśnie myślałam, że w Emmie będzie o niebo lepiej niż w Dumie... Ogromna szkoda. :C Ale i tak obejrzę ekranizację, zdaje się, że tam gra Gwyneth, a bardzo ją lubię. :D

      Wow, dzięki za komplement, ale mam nadzieje, że z moim pisaniem będzie lepiej. :)

      To prawda, w takim razie OGROMNE DZIĘKUJĘ za wszystkie wypasione komentarze. :)

      Usuń
  4. Fajny post, ale... wychodzę z założenia, że jeśli ktoś ma pisanie wyćwiczone - to i o regułkach nie musi pamiętać i ich znać, bo przyjdą mu naturalnie. Nie dzieje się tak? Trzeba więcej pisać i czytać. To zarówno dialogi, jak i narracja w końcu zacznie wychodzić. To trochę jak nauka angielskiego, w której kujesz, a i tak praktyce po tym Ci nie wyjdzie i choć taki "poradnik" może pomóc, to równie dobrze można się tego nauczyć w sposób "naturalny" :D
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację... Po części!
      Faktycznie, po dłuższym okresie spędzonym na czytaniu książek i pisaniu, dialogi i narracja przychodzą poniekąd naturalnie. Czytanie poradników też jednak pomaga - czasem nie zdajemy sobie sprawy z największych oczywistości, jakim musimy sprostać podczas tworzenia tekstu. Takie poradniki często je ukazują i dlatego żałuję, że wcześniej nie było tylu źródeł w internecie. Oczywiście, trzeba się też pilnować, żeby nie wykorzystywać wszystkich rad każdorazowo. Wtedy dialog może być i poprawny, ale daleki od realizmu... ;D

      Usuń
    2. Hmm... wydaje mi się raczej, że czytanie takich tekstów bardziej uświadamia osoby, które już pisanie jako-tako wyćwiczone mają - chodzi mi o to, że czytasz, myślisz i dochodzi do Ciebie "ej, w sumie, to ja też tak robię" :D Wiadomo, zdarzają się osoby, które chcą pisać, myślą, że potrafią, a tak na prawdę mają masę braków... ale to chyba nieco inna bajka. Ugh, jak mnie boli wpadanie na blogowe opowiadania. Czytam, jakość tekstu woła o pomstę do nieba, a w komentarzach masę wypowiedzi w stylu: "Mega. Czekam na więcej" i ani jednej krytyki.
      A internet jasne, jest ogromną pomocą - choćby dlatego, że wrzucę to co napisałam w sieć i prędzej czy później uzyskam jakąś ocenę tego.

      Usuń