Tylko kochankowie przeżyją

Moje filmy to rewelacyjne historie, tylko po prostu wielu ludzi uważa inaczej, twierdzi Jim Jarmusch, dla mnie wybitny reżyser, z którym przygodę zaczęłam pewnego zimnego, choć wakacyjnego wieczora, razem z Kawą i papierosami (2003). Od tamtego czasu jestem totalnie zauroczona filmową twórczością artysty. Film, mający premierę dziesięć lat później, Tylko kochankowie przeżyją (2013) pogłębił to uczucie.


Główni bohaterowie - Adam i Eve
Tylko kochankowie przeżyją to dzieło, którego głównymi bohaterami jest para wampirów: Adam (Tom Hiddleston, znany najszerzej chyba z roli Lokiego w Avengers i F. S. Fitzgeralda w O północy w Paryżu Woody'ego Allena) oraz Eva (niesamowita, nieziemska wręcz Tilda Swinton (Madame D. w Grand Budapest Hotel, Biała Czarownica w Opowieściach z Narni, i wiele, wiele innych fenomenalnych kreacji). Ale ani Adam, ani Eve nie są wampirami, do jakich przyzwyczaiły nas dwa ostatnie dziesięciolecia, czyniące z mrocznego, romantycznego toposu cukierkowy produkt popkultury. W filmie Jarmuscha wampiry nie mienią się brokatem, jak w Zmierzchu, kiedy przyjdzie im stanąć na słońcu, wręcz przeciwnie. Nie mogą w ogóle narażać swojej skóry na promieniowanie, lecz co się dzieje, kiedy sprzeciwią się temu prawu? Nie wiadomo. Ich relacje romantyczne nie ograniczają się do kierowania płytkim popędem seksualnym, nie zmieniają partnerów jak rękawiczek, nie skupiają się na snuciu intryg, by zyskać władzę czy splendor (Pamiętniki Wampirów, The Originals). Przede wszystkim szanują życie każdej istoty, tak kruche w obecnych czasach. Nie narzucają się światu - trwają pokornie w swojej egzystencji, pławiąc się w sztuce oraz nauce ubiegłych wieków i dokładając do niej swoje cegiełki... 

Kiedy Eve dowiaduje się, że Adama coś trapi, rzuca natychmiast ukochane Maroko i przybywa do zdewastowanego Detroit, w którym przed całym światem ukrywa się jej ukochany. W podróż zabiera tylko książki (swoją drogą, chciałabym czytać tak szybko jak wampirzyca - być może, jeśli pożyję jeszcze kilkaset lat, uda mi się opanować tę sztukę) oraz parę skórzanych rękawiczek. Kiedy staje u progu domu Adama, niewidzianego od, jak można podejrzewać, bardzo długiego czasu, daje sobie ściągnąć owe rękawiczki. I według mnie jest to jedna z najbardziej przesyconych erotyzmem scen w historii kinematografii. Jarmusch udowodnił, że można dostać dreszczy nie tylko na widok gołych piersi czy śliskich od oliwy pośladków. Swoją drogą, motyw rękawiczek przewija się w filmie dosyć często. Są intensywnie eksponowane w różnych ujęciach. Co dokładnie symbolizują? Nie wiadomo. Można za to do woli interpretować. To kolejna rzecz, oprócz charakterystycznego, mrocznego stylu oraz niewątpliwej klasy, za którą uwielbiam filmy Jarmuscha. Przede wszystkim szanuje on swojego odbiorcę i jego intelekt.

Tak jak Eve wielbi książki, tak Adam kocha muzykę.


Adam tworzył muzykę z największymi kompozytorami muzyki ubiegłych wieków. Przyjaźnił się z najwybitniejszymi twórcami, a ich wspólne utwory zapisały się na zawsze w historii. Wampir jest romantykiem, któremu przyszło doczekać życia we współczesności, w jakiej prawdziwą sztukę spycha się na margines, zastępując sztucznymi półproduktami, które z muzyką tak naprawdę nie mają za wiele wspólnego. Dlatego Adam coraz częściej zaczyna myśleć o śmierci. Tworzy muzykę pogrzebową, która w pewnych miejscach na świecie zaczyna być doceniana, a może i wręcz kultowa... 

Idealną scenerią dla stanu duszy bohatera wydaje się być Detroit. To tam właśnie toczy się główna część akcji Tylko kochankowie przeżyją. Miasto, niegdyś kwitnące, stanowiło na początku XX wieku jeden z najważniejszych ośrodków przemysłowych Stanów Zjednoczonych. W latach 50. natomiast były kolebką muzyczną Motown, R'N'B i wielu innych... To stąd wywodzi się zresztą Jack White, jeden z bohaterów Kawy i papierosów, założyciel zespołu The White Stripes. (Któż nie zna choćby Seven Nation Army? A ja polecam jeszcze od siebie Love is Blindeness, jeśli komuś umknął ten genialny kawałek). Pewnej nocy Adam stwierdza, że jednym z ciekawszych obiektów, jakie może pokazać Evie, jest właśnie dom Jacka White'a. Docierają tam podczas wspólnej samochodowej przejażdżki, oczywiście nocą. W jednym z wywiadów Jarmusch wyznał, że nic nie mówił na ten temat White'owi, będąc ciekaw reakcji przyjaciela. 


W pewnym momencie, z powodu wizyty niepokornej siostry Eve, Avy (Mia Wasikowska), para zmuszona zostaje do ucieczki. Pojawiają się problemy z ukryciem ciała truposza, pozyskaniem dobrej jakości krwi (takiej nieskażonej choćby wirusem HIV), utratą dobrego przyjaciela... Po części są to problemy niezwykłe, a z drugiej strony - zupełnie prozaiczne. Każdy z nas ma kłopoty z rodziną, tęsknotą za przeszłością czy odejściem bliskiej osoby. Dlatego w filmie trudno uświadczyć tak naprawdę paranormalnych wydarzeń, a te, które już są obecne, to raczej elementy obranej przez reżysera stylizacji. Fani wartkiej akcji mogą poczuć się zawiedzeni. To nie jest film przygodowy, thriller czy horror, do jakiego się przyzwyczailiśmy. Tylko kochankowie przeżyją to uczta dla oczu i słuchu, spokojna, melancholijna, mroczna opowieść o miłości, przemijaniu oraz hołd złożony prawdziwej sztuce.

Dużo w tym filmie niewiadomych i mroku. Film niby nie jest skomplikowany, ale przez celowe niedomówienia potrafi wstrząsnąć również swoją tajemniczością. Wiecie, są tacy ludzie, których się do końca nie rozumie. Może dlatego, że do końca się ich nie zna, ale żywi się do nich jednocześnie ogromną, niewyjaśnioną sympatię i podświadomie czuje, o co im chodzi. To samo jest z utworem Jarmuscha. Można go poczuć, można się w nim zatopić. Jest bardzo elegancki, momentami cechuje go czarny humor, a pod koniec można nawet zinterpretować go optymistycznie. Tym, co ratuje nas w ostateczności, jest właśnie miłość. 
Albo narkotyki. 
8/10

A dla Was na sam koniec utwór Jacka White'a High Ball Stepper. Obejrzyjcie koniecznie teledysk, hipnotyzuje.  




Share this:

CONVERSATION

12 komentarze:

  1. Powyższa aktorka jest wg mnie niesamowicie charyzmatyczna i, co za tym idzie, intrygująca..filmu nie widziałam, ale już nie mam dylematu jaką produkcję zobaczę w ten weekend ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten film. W ogóle uwielbiam Jarmuscha za ignorowanie opowieści względem nastroju.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, jak ja nie lubię tej autorki! Chyba zniszczyła sobie u mnie reputację w głównej mierze w Opowieściach z Narnii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dlaczego? Przecież genialnie zagrała Białą Czarownicę. Dla mnie sama klasa.
      Aczkolwiek do niedawna miałam co do niej mieszane uczucia - to chyba przez tę intrygującą, jakby niepokojącą urodę... W końcu jednak mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że ma klasę i umie grać. :)
      Pozdro i dzięki za wypowiedź!

      Usuń
  4. Pierwsze slysze, ale brzmi ksuzaco. Wiesz co i jak napisac by klikac w google :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O, tak tak tak! Uwielbiam ten film i wielbię mistrza Jarmuscha! Staram się dawkować jego filmy, żeby wciąż mieć w zanadrzu coś do obejrzenia ;) "Kawa i papierosy" to mistrzostwo po prostu, chociaż znam osoby, którym się nie spodobał. A na "Tylko kochankowie przeżyją" dostałam darmowe bilety do kina, podczas oddawania krwi (mi się nie udało, bo za niskie ciśnienie, ale chłopak dostał podwójne zaproszenie ;) ). I naprawdę byłam pod wrażeniem, szczególnie że nie wiedziałam czego się spodziewać, bo wcześniej nie oglądałam zwiastunów i w ogóle. Ale film jest hipnotyzujący (te sceny kiedy kamera kręciła kółka!).
    A tego teledysku nie widziałam, ale faktycznie - hipnotyzuje! :)
    Polecam też "Broken Flowers" z Billem Murrayem !

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo słyszałam o tym filmie, ale nie miałam z nim jeszcze styczności. Może wreszcie się skuszę i obejrzę w wolnym czasie :) a wracając do tematu wampiryzmu, ostatnio oglądałam ciekawy film - "co robimy w ukryciu". Serdecznie polecam. Film bardzo zabawny. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A tego nie oglądałem, zresztą raczej rzadko oglądam filmy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Filmu nie widziałam - tytuł obił mi się o uszy, ale nic więcej.

    Kiedy zobaczyłam zdjęcie Tildy na tle książek, pomyślałam, że bycie wampirem musi być super, bo ma się strasznie dużo czasu na czytanie ;) Trzymam zatem za Ciebie kciuki, żeby udało Ci się nauczyć czytać "szybko jak wampirzyca" i to w krótszym niż kilkaset lat czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię twórczość Jarmuscha, ale zupełnie nie trafiają do mnie wampiry (nawet jako "mroczny, romantyczny topos"), więc tego filmu jeszcze nie widziałem i nie wiem, kiedy to nastąpi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Historia mnie jakoś nie kupiła, ale warstwa wizualna- cudeńko!
    Genialny klimat, kostiumy, scenografia i.... mroczne spojrzenie Hiddlestona ;D

    OdpowiedzUsuń