Najlepsze polskie profile książkowe na Instagramie, cz. 1

Po co komu Instagram? Cóż za hipsteriada. I co, tylko oglądasz obrazki i je serduszkujesz? Żenada, mówiłam, kiedy moja najlepsza przyjaciółka założyła Instagram, który wówczas kojarzył mi się jedynie z zaśmiecaniem internetów fotkami jedzenia. Trochę chyba się przez te dwa, trzy lata zmieniło, skoro dzisiaj chcę Wam zaprezentować najlepsze polskie profile książkowe na Instagramie. Oczywiście, najlepsze, które śledzę. Jeśli macie inne typy - wrzucajcie w komentarzach, chętnie wzbogacę tę listę. A oprócz tego dziś przedstawiam Wam trzy sylwetki niezwykłych dziewczyn, którym nie są obce artyzm i estetyka w połączeniu z miłością do książek! Autorki zdjęć radzą, jak efektywnie i efektownie prowadzić konta na Instagramie.


Wśród moich ulubionych użytkowników jest
czyli Karolina Furyk, autorka bloga www.karolinafuryk.blogspot.com oraz jej kot, Pan Franciszek.
Konto Karoliny na Instagramie ma aktualnie 1 364 obserwatorów. Mnie urzekła różnorodność fotografii. Oprócz przepięknych zdjęć książek, możemy bliżej poznać życie Karoliny, uwiecznione w kolejnych kadrach. Podoba mi się, że Karolina wiedzie zdrowy styl życia. Czasem irytuje mnie, gdy zaczynam obserwować konto na Instagramie, bo pojawiają się tam całkiem niezłe zdjęcia intrygujących lektur, a nagle obok książki wyskakuje złowieszczy słoik z nutellą, pięć czekolad i dziesięć snickersów. Fujka, fujka. Natomiast w przypadku profilu Karoliny, nie tylko zachciewa mi się czytać od samego oglądania zdjęć, ale i biegać, zdrowiej jeść i ładniej wyglądać. Zapraszam do podglądania życia Karoliny, bo to sama przyjemność!


Jeśli chcecie bliżej poznać Karolinę, poniżej przedstawiam krótki wywiad. Mam nadzieję, że wyciągniecie z niego coś dla siebie i zyskacie inspirację do dalszego rozwijania swojego Instagrama!

Emilka: Na Twoim blogu można przeczytać, że jesteś dziennikarką i bibliotekarką. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami?
Karolina: Moja przygoda z książkami zaczęła się na porodówce, 26 listopada 1986 roku, kiedy Mama między skurczami czytała biografię Hemingwaya. Nie mogłam NIE czytać po takim starcie, prawda? Potem czytano mi bajki, a kiedy w wieku 4 lat czytałam już sama - pochłaniałam książki w ilości hurtowej. Przesiąknęłam literaturą i książkami jako przedmiotami do tego stopnia, że skończyłam informację naukową i bibliotekoznawstwo, a potem dziennikarstwo i komunikację społeczną w ramach uzupełnienia kompetencji. Wynika z tego, że książki były obecne w moim życiu zawsze i mniemam, że obecne będą - jestem uzależniona od nich w stopniu znacznym. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich zabraknąć w moim życiu.

E: Faktycznie, z takim startem nie mogłoby być inaczej. A czy masz ulubiony gatunek literacki lub autora, w którego dziełach najczęściej się zaczytujesz?
K: Ulubionego gatunku nie mam, wychodzę z założenia, że chcąc być dobrym i obiektywnym recenzentem, powinnam znać jak najwięcej pozycji z różnych gatunków. Opornie idzie mi chyba tylko fantastyka - pewnie dlatego, że w życiu czasem aż za bardzo kieruję się logiką i jestem realistką, a przez to nie do końca umiem sobie wyobrazić pewne abstrakcyjne sytuacje czy miejsca. Mój partner czasem poleca mi coś z tego gatunku, sprezentował mi nawet "Pana Lodowego Ogrodu", więc chyba jednak będę musiała się przemóc. ;) Ulubionych autorów mam wielu, ostatnio jest to Kasia Puzyńska, której kryminałami zarażam znajomych. I dziś wcale, ale to wcale nie zamówiłam kolejnych czterech tomów Diany Gabaldon! Poza tym wielu jest autorów (dotychczas) jednej książki, na których kolejne tytuły czekam. Mam nadzieję, że nie będzie to trwało tak długo, jak w przypadku Harper Lee.

Karolina Furyk wie, jak być kobietą! :)
E: Fantastyka jest faktycznie specyficzna, można kochać lub nienawidzić, obojętnym raczej być się nie da, zwłaszcza, jeśli chodzi o polską literaturę tego gatunku... Dużo słyszałam o Katarzynie Puzyńskiej (swoją drogą, jest pisarką bardzo aktywnie działającą właśnie na Instagramie), więc pewnie się skuszę, mimo że nie przepadam za kryminałem... Ale, żeby nie popadać zanadto w dygresje, bo przecież to Ty masz odpowiadać na pytania... Jak to się w ogóle stało, że zaczęłaś prowadzić bloga o książkach? I czy konto na Instagramie powstało przed czy po stworzeniu strony www? Jak do tego wszystkiego doszło?
K: Zaczęło się od recenzji pisanych dla nieistniejącej już redakcji internetowej na studiach. 2,5 roku temu dołączyłam do grona recenzentów Książki Moja Miłość, a 1 lipca 2014 roku założyłam bloga pod swoim nazwiskiem. Konto na Instagramie pojawiło się wcześniej, wydaje mi się, że blog był jego naturalną konsekwencją. Pozwoliło mi nawiązać współprace recenzenckie, na nim promuję Blogotok, w którym co pół roku biorę udział i na nim pokazuję - oprócz książek, które masowo kupuję, a które czyszczą mój portfel (podobno po moich poleceniach - cudze również) - zdjęcia mojego kota i te zwykłe, z życia. Jest więc bardziej aktualne niż blog czy fanpage na FB, dzięki carrie86pl można dowiedzieć się czegoś więcej o Karolinie Furyk. Nie spodziewałam się, że dzięki Instagramowi tak rozwinę bloga - bo to głównie dzięki niemu mam czytelników.

E: No właśnie, sama, przeglądając Twój Instagram, dotarłam do strony internetowej. Bardzo zainteresował mnie promowany tam przez Ciebie Blogotok. Czy możesz nieco więcej powiedzieć o tym wydarzeniu? Czym tak naprawdę jest i w jakim celu jest organizowane?
K: To cykliczne spotkania blogerów w Kielcach. Odbywają się wiosną i jesienią. Polegają na serii prelekcji pod konkretnym hasłem - np. tydzień temu Blogotok nosił tytuł "Blog to tylko początek...". Mogliśmy przez cały dzień słuchać wystąpień znanych i cenionych blogerów, dla których blog stał się początkiem własnej firmy, jak w przypadku Moniki Kamińskiej, preludium do stworzenia własnej książki, jak w przypadku Michała Kędziory czy po prostu możliwością pomagania innym, o czym mówił Edwin Zasada. Na spotkania te przyjeżdżają ludzie z całej Polski, na ostatnim byli ludzie z Białegostoku, Krakowa czy Katowic (cudowna Alina Moskwa z Tomkiem Szklarskim - jestem fanką ich blogów). Od dwóch edycji w niedziele rano organizowany jest też Blogospacer, który przyjezdnym blogerom ma przybliżyć Kielce i ich historię. Ogólny cel tych spotkań to wzajemne wymienianie się pomysłami, doświadczeniami, rozwój naszych blogów - i nas samych. Odsyłam do strony www.blogotok.pl i na ich konto na Instagramie - jednocześnie zapraszam do udziału w wiosennej edycji.


E: Super byłoby się wybrać. Co prawda z Poznania trochę daleko, ale dla chcącego podobno nic trudnego... Dzięki za zaproszenie. Wspomniałaś nieco wcześniej, że dzięki Instagramowi rozwinęłaś bloga. Ale jak to się w ogóle stało, że masz blisko półtora tysiąca obserwatorów? W czym tkwi sekret takiej popularności? Czy wystarczy robić dobre, estetyczne zdjęcia i po prostu je wrzucać na Instagram?
K: Nigdy nie sądziłam, że tyle osób będzie mnie obserwowało, tym bardziej, że nigdy nie bawiłam się w te wszystkie follow za follow, like za like. Nie wiem więc, w czym tkwi ten sekret. Pewnie w tym, że wrzucam tam zdjęcia Franka - koty zawsze dobrze się sprzedają. ;) Co do zdjęć - moje są często przemyślane logistycznie, bo muszę do nich posprzątać moje małe biureczko, zgarnąć z niego tonę książek. Czasem dobieram kubek do książki, którą aktualnie czytam. Czy są estetyczne? Jeśli tak to super, choć w 90% robione są telefonem, przy marnym oświetleniu. Bardziej profesjonalne zdjęcia z biegów, Blogotoku czy im podobne z reguły robi mój partner, fotograf. Te mojego autorstwa powstają na zasadzie "biorę książkę do ręki, układam ją na biurku, biorę telefon do drugiej ręki i robię zdjęcie". Albo zachwycam się jakąś durną miną mojego kota i wrzucam zdjęcie na Instagram z nadzieją, że i innym się spodoba. Wracając do liczby obserwatorów, zawsze byłam raczej typem outsiderki, zaczytanej okularnicy. Na Instagramie znalazło się dla mnie miejsce, moje własne poletko, które jakimś cudem podoba się innym. Nie jestem skupiona na zdobywaniu lajków, dalej jestem skromną Karolą, dla której każdy mały sukces to powód do radości i świetny motywator do dalszej pracy.
Uważam też, że jeśli tylko uważa się, że ma się coś do pokazania światu, warto to robić. Jedni wrzucają zdjęcia z podróży, inni stylizacji, a jeszcze inni - książek. Tak naprawdę każdy Instagramowicz, jeśli nie spamuje, jest wartościowy i wart uwagi.

Trzy książki, które poleca Wam do przeczytania Karolina (choć ciężko jej wybrać zaledwie trzy) i uzasadnia, dlaczego akurat koniecznie te musicie przeczytać: 

1) Dom z papieru - Carlos Maria Dominguez - o obsesji na punkcie książek. Silniejszej niż wszystko inne w życiu.
2) Mały książę - Antoine de Saint-Exupery - jestem tą książką zafascynowana do tego stopnia, że zbieram różne wydania - mam nawet komiks i kupione w Paryżu wydanie oryginalne (dodam, że po francusku znam zaledwie kilka słów i zwrotów).
3) Seria o Harrym Potterze J.K. Rowling - niby jest to literatura dziecięca, młodzieżowa, ale tak naprawdę uniwersalna w przekazie, jeśli ktoś go wyłapie. Można do niej wracać latami, ja nawet pisałam o Potterze magisterkę. I nie wstydzę się tego mojego sentymentu do rozczochranego okularnika z blizną na czole. Bo każdy z nas potrzebuje trochę magii w życiu.
*
To był pierwszy z najlepszych polskich profili książkowych, jakie znalazłam do tej pory na Instagramie. W najbliższych dniach zaprezentuję Wam kolejne dwa, które darzę ogromnym sentymentem, a razem z nimi - ich autorki, będące ciekawymi postaciami, które raźno działają w blogosferze. Myślę, że w ten sposób wspólnie możemy się dużo nauczyć o jednym z najpopularniejszych kanałów dotarcia do czytelników, bo właśnie tym jest obecnie Instagram. Początkowo miałam po prostu zaprezentować Wam 3 ulubione przeze mnie profile, ale nie mogłam wybrać, które podziwiam bardziej lub mniej. Materiału natomiast zgromadziłam sporo, więc dzielę wpis na części i tworzę cykl. To tak gwoli wytłumaczenia, co się tu w ogóle wyrabia, choć być może powinnam od tego zacząć. Cóż. Jeżeli macie jakieś refleksje, pytania, chcecie pochwalić się swoim profilem na Instagramie lub podzielić wskazówkami dotyczącymi prowadzenia strony - nie wahajcie się i piszcie! Moją uwagę też zwrócicie na samym Instagramie poprzez hasz #fabrykadygresji lub oznaczenie przez małpkę @. 


Share this:

CONVERSATION

3 komentarze:

  1. Zawsze zazdroszczę tych ładnych profili na Instragramie. Moje zdjęcia zawsze są jakieś takie koślawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje też <3 Ale i tak uwielbiam mojego instagramusia ;D Może w nowym roku się pobawię w coś takiego, żeby wszystkie miały podobny układ, ten sam filtr i w ogóle ;D

      A co do artykułu, MAGISTERKA O POTTERKU!!!! Marzenie ;D Teraz sobie wyobraziłam, co by mi promotorka zrobiła, gdybym w ogóle zdradziła, że lubię "takie satanistyczne" książki ;D

      Usuń
  2. Wywołuje to mój wyrzut sumienia, bo wciąż sobie obiecuję, że wezmę się aktywnie za swojego Instagrama. Bo korzystam dość aktywnie - nic lepszego mnie nie spotka w kolejce do kasy ;) - ale wrzuciłam w tym roku trzy zdjęcia i czuję się jak internetowy stalker, co tylko innych podgląda. Przyznam się jednak, że nie obserwuję nic "książkowego" zatem idę obejrzeć bohaterki posta i Twój :)

    OdpowiedzUsuń