Książki, które...
... są dla mnie ważne. Lub też odmieniły moje życie.
Tak brzmi wyzwanie, które zapewne narodziło się w kręgu filologów polskich zaraz po szale Ice Bucket Challange. Dla mnie jest tak samo powierzchowne jak wyzwanie z piciem piwa, które notabene też wykonałam na własny sposób. Dlaczego tak uważam?
Bo każda książka powinna być ważna. Nieistotne, czy to Pięćdziesiąt twarzy Greya czy Manuskrypt Voynicha. Każdemu dziełu pisanemu należy się hołd, mały lub duży. Każdy utwór jest dla kogoś sentymentem, czyjąś wykonaną pracą lub zrealizowanymi marzeniami, i w związku z tym winniśmy mu trochę szacunku. (Dlatego nie mówię już, że "Fifty shades" to szmata nadająca się jedynie do wytarcia gówna z podeszwy).
Ponadto wyzwanie jest słabe. Wypisz - i tyle. Nikt nawet tego nie przeczyta do końca, jeśli a) nie buja się w wyzwanej osobie, b) nie ma własnego życia, czyli jest świrem c) jest książkowym świrem. A moim zdaniem ta akcja powinna natchnąć do czytania. I poznania wzajemnie swoich myślowych światów.
Dlatego powiem Wam, jakie książki zrobiły na mnie piorunujące wrażenie oraz dlaczego. A następnie i Wy coś zrobicie. Oczywiście, w miarę chęci i możliwości.
To pierwsza książka mojego ulubionego pisarza, która wpadła mi w ręce, i to całkiem przypadkiem. Nie wiem, dlaczego po nią sięgnęłam, po prostu coś w bibliotece poprowadziło mnie ku szalonym przygodom rodziny Berrych. Historia uczyniła moje życie ciekawszym, nauczyła czarnego humoru, pokazała, że mimo nie mamy na wiele rzeczy wpływu, to i tak nie powinniśmy się poddawać. Dała początek moim pasjom literackim związanych z motywem kazirodztwa oraz obdarowała mistrzem, który stanowi ideał, do jakiego nieustannie dążę.
2. John Irving, Świat według Garpa
Szalone perypetie Garpa oraz jego rodziny były trochę męczące, ale zżyłam się z bohaterami tak, jakby byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Dodatkowo książka zawiera mnóstwo wskazówek
3. Jack Kerouac, W drodze
To początek mojej przygody z bitnikami, pierwszymi hipsterami. Dzięki tej książce zachciało mi się żyć i w pędzie poznawać nowe barwne postacie. No i Dean Moriarty.
4. John Irving, Modlitwa za Owena
Trudno mi mówić o tej książce, gdyż jej ostatnie strony czytałam, zalewając
się rzewnymi łzami. Dotarła do mnie namiastka s e n s u. Nic nie dzieje się przypadkowo, pamiętajcie.
5. Igor Ostachowicz, Noc żywych Żydów
Absurd goniący groteskę, szczera prawda o Polakach i szarej współczesności. Uśmiałam się setnie, czytając tę książkę, momentami wzdrygałam się z obrzydzenia, a czasami myślałam z fascynacją, jak bardzo autor miał nasrane w głowie, żeby coś takiego wymyślić. Przede wszystkim spodobało mi się jedno z przesłań: w każdym człowieku tkwi bohater.
6. Joanne K. Rowling, Harry Potter i Zakon Feniksa
To moja ulubiona część przygód Harry'ego i jego przyjaciół. A jednocześnie najsmutniejsza. Pokazuje niesprawiedliwość innych ludzi i ludzką bezsilność.
Przede wszystkim jednak dotyka tematu utraty kogoś bliskiego.
7. Lucy Maud Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza i pozostałe części
Trudno mi skomentować tę pozycję, ale chyba z żadną bohaterką (nie licząc Bunny Tsukino) nie uświadamiam się aż w takim stopniu. Ania jest jedna jedyna.
Volant skopał mi tyłek tak, że została z niego sina miazga. To nie jest beletrystyka, tylko solidny opieprz za marnowanie swojego życia. Motywacja na 100%. Po przeczytaniu byłam w stanie przenosić góry.
Mimo wielu oczywistości, uważam, że to książka, którą powinien przeczytać przede wszystkim każdy facet (książka czyni chłopaków mężczyznami), a nawet każda kobieta (tylko z pewną dozą dystansu, zwłaszcza do naszej płci).
9. Clive Barker, Abarat
Istna uczta dla wyobraźni. Czas potraktowany jako przestrzeń - say whaaat?! A jednak. Postacie, o których Wam się nie śniło, barwne ilustracje, wpływające niepokojąco na podświadomość, ale sprawiające, że czyta się każdym zmysłem... I przygoda. Przygoda, w którą sama chciałabym ruszyć,
bardziej chyba nawet niż pójść do Hogwartu czy mieszkać w Rivendell. Dzięki tej lekturze uświadomiłam sobie, że każda kobieta jest jednocześnie twardo stąpającą po ziemi dziewczyną, jak i mogącą zdziałać cuda królową. Tak jak Candy Quackenbush.
I, ostatni punkt, proszę o fanfary...
10. Ignacy Krasicki, Bajki i przypowieści
Mojemu dziecku będę czytać je do snu, a gdy obudzi się rano, nie będzie płakało, że pada deszcz i w taką pogodę trzeba iść do szkoły. Nie będzie płakać w ogóle, bo będzie wiedzieć, że wszyscy na tym padole łez mamy równo przechlapane. A ten, kto pozornie ma lepiej w życiu, sam na to zapracował.
Tako uczy XBW Krasicki.
Za wyzwanie dziękuję serdecznie Olusi. Sama zaś wyzywam osoby oznaczone przeze mnie w poście na FB, ale i MatiPro, Misako, Miyę oraz Eulalię nie tylko do stworzenia takiej listy na fejsie czy swoim blogu, ale i przeczytania jednej z książek polecanych przeze mnie. Nawet, jeśli jedną lub więcej z tych lektur macie ze sobą, dobierzcie jakąkolwiek inną spośród dziesiątki.