Zakochani w świecie. Indie

Zakochani w świecie. Indie to już druga, niezwykła książka Joanny Grzymkowskiej-Podolak, traktująca o podróżach autorki i jej męża, Jarosława. Lektura już od pierwszej chwili zachwyca bajeczną szatą graficzną. To, że książka jest dobra, nie ulega wątpliwościom. Chciałabym Wam jednak dzisiaj opowiedzieć, że Indie Asi i Jarka to nie tylko książka podróżnicza, a para jest nie tylko zakochana w świecie. Podróżnicy są zakochani w życiu. Oraz sobie nawzajem. I stąd bierze się prawdziwa potęga czytelnicza tej książki.


Co kojarzy Wam się z Indiami?
Pikantne jedzenie? Hałas? Brud i bieda? Wielobarwne uliczki, przepięknie poprzebierane słonie, cudowne budowle, cudaczni ludzie i cuda dokonywane przez bogów, potrafiących nawiedzić człowiecze ciała? 
Mnie właśnie tak i dlatego uważam, że Indie to jeden z krajów, do którego chętnie bym się wybrała. Uważam, że chaos tam panujący byłby dla mnie fantastycznym doświadczeniem. Ale różnorodność tego kraju jest tak przeogromna, że choćbym nie wiem, ile książek podróżniczych z tego zakresu przeczytała, i tak nie byłabym odpowiednio przygotowana. 
Nowe ciekawostki o tym fantastycznym, jakby zupełnie innym świecie, poznałam dzięki lekturze Zakochanych w świecie. Cenniejszą rzeczą były jednak zdecydowanie prywatne odczucia podróżników w trakcie odwiedzin Bombaju, Goi, Waranasi, Agrze i wielu, wielu innych...

ZAKOCHANI W ŚWIECIE
Przed lekturą książki nie miałam pojęcia o istnieniu hidźr. Hidźry to osoby reprezentujące trzecią płeć na subkontynencie indyjskim. Męska twarz, damski strój, jak można przeczytać w artykule Moniki Kozakiewicz. Ich zachowanie bywa mocno kontrowersyjne. Nie miałam też zielonego pojęcia, że w Indiach często, by wyjść z środka transportu, trzeba z niego wyskoczyć w trakcie jazdy. Ani że Holi Open Air Poznań wziął się prosto z kraju Gandhiego i Matki Teresy. Rzucanie się kolorowymi proszkami to tradycja indyjskiego święta wiosny, teraz tak powszechna w teledyskach czy innych zabawach na całym świecie... (O ja głupiutka-malutka). 

patriot24.net
Pierwszy oddech indyjskim powietrzem, pierwsze kroki, pierwsze spojrzenia ludzi i na ludzi - przed podróżą wydawało mi się, że każde z tych przeżyć będzie ceremonią. Będzie symboliczne i do zapamiętania na resztę życia. I że jeśli będę kiedyś pisała książkę o Indiach, to zacznę od smaku i koloru powietrza, jak to sama gdzieś wyczytałam. Nic z tego. Wszystko działo się automatycznie. Tkwiliśmy w rzece ludzi. Tak samo wyczerpanych i zniecierpliwionych jak my.

Joanna Grzymkowska-Podolak w bardzo przystępny sposób pisze o swoich odczuciach związanych z podróżą. Dzięki takiej niewydumanej relacji oraz zwykłemu, często kolokwialnemu językowi, można poczuć się trzecim uczestnikiem podróży przez Indie. To bardzo cenne. I dużo uczy. Zwłaszcza tego, że wyobrażenia dramatycznie różnią się od rzeczywistości, ale to nie znaczy, że rzeczywistość jest gorsza; jest po prostu inna, parafrazując Szekspira. Warto pamiętać, że niezależnie od szerokości geograficznej, w jakiej się znajdziemy, życie to wciąż życie i czasem ciężko dać się ponieść oraz być prawdziwie świadomym każdej sekundy. Ale nie oznacza to, że mamy przestać się starać, co udowadniają Asia i Jarek każdym zdaniem Zakochanych w świecie.

Tak nas wychowano, takie mamy kody. Często łatwiej pomyśleć, że możemy być dla innych problemem niż radością. Wciśnięci w konwenanse częściej myślimy o sztywnej etykiecie niż o zwykłej, bezwarunkowej przyjemności bycia ze sobą 
- pisze dalej autorka, ucząc otwartości, poszerzając horyzonty nie tylko geograficzne, ale i obyczajowe czytelnika. Otwiera na nowe doznania, trafnie dostrzegając, że nam, Polakom, bardzo trudno dostosować się do nowych warunków. Przyzwyczajeni do życia w naszych czterech szarych ścianach, poruszając się na trasie kilku przystanków tramwajowych między pracą a domem, zapominamy, że gdzie indziej jest inaczej i warto spróbować opuścić bezpieczne ramy, w jakie sami codziennie się wbijamy. I dlatego ważne są zarówno podróże, jak i książki podróżnicze, by zrozumieć to i owo. 
th.interia.pl
Mimo wielu intrygujących miejsc odwiedzonych przez Asię i Jarka, mnie najbardziej poruszyła Kalkuta. To w rozdziale poświęconym temu miastu przeczytamy:
Wiele czytałam o tym, że w Indiach młode kobiety, które nie spełniają się w rolach żon i synowych, lub te, które weszoły do domu męża ze zbyt małym posagiem, ulegają "wypadkom w kuchni". W rzeczywistości dziewczyny są po prostu podpalane! A że proceder odbywa się w domu, za zamkniętymi drzwiami, łatwo wmówić innym, że nieszczęśnica miała wypadek [...].
Cierpienie. Szok i niedowierzanie. A jednak prawda. I życie w okropnym strachu oraz bólu. Czasem jeszcze bardzo długie...
A innym razem, niestety, tragicznie krótkie. Słyszeliście o ceremonii sati? Kiedy mąż umiera, jego żona powinna umrzeć razem z nim, nawet, jeśli jest młoda, zdrowa i piękna. W końcu to własność mężczyzny! Dlatego kobiety po śmierci męża lądowały razem z jego zwłokami na stosie pogrzebowym. Być może wierzyły w honorowość swojego postępowania. Kiedy indziej zmuszano je do tego siłą, mamiono narkotykami... Zwyczaju tego zakazano dawno temu, ale słyszałam, choćby w jednym z odcinków programu Martyny Wojciechowskiej, że takie bestialskie tradycje są nadal praktykowane. 
I co? Feministki nie mają już na świecie nic do roboty?
Oprócz kobiet, które wierzyły w szlachetność samospalenia, były też takie, które poddały się presji rodziny i społeczności, w której żyły.
Tragedia rytuału sati skłania mnie do innej refleksji... Czy obecnie nie jest tak na całym świecie? Że my, kobiety, wciąż ulegamy presji rodziny i społeczności, przestajemy słuchać swoich wewnętrznych pragnień, za wszelką cenę chcąc spełnić oczekiwania innych i być postrzegane jako dobre i przyzwoite, przez co umieramy w środku? W imię czego?
Powinnyśmy zastanowić się i z czasem odpowiedzieć sobie na to pytanie.

ZAKOCHANI
Asia i Jarek to prawdziwie bohaterska para.
Rzucili wszystko i pojechali, mówiąc w skrócie, by czerpać życie garściami. Dodatkowo po przeczytaniu książki jest się pewnym, że to dwójka dobrych i życzliwych ludzi.

podroznicy.byd.pl

Autorka jest obdarzona świetną intuicją, bo nieraz postanawia po prostu zrobić sobie przerwę na wypicie napoju i od razu przydarza jej się jakaś przygoda. Dodatkowo przepięknie maluje słowem prawdziwe pejzaże, tak, że zdjęcia niemal nie są potrzebne. I dobitnie wyraża swoje odczucia, z którymi bardzo łatwo zidentyfikować się każdej kobiecie.
Nie chciałam uciekać. Nie obraziłam się na Indie. Nie przeraziły mnie. Raczej musiałam poukładać się z samą sobą w absolutnie nowej dla mnie rzeczywistości. Uspokoić samą siebie. I nie oczekiwać, że zaraz znajdę odpowiedzi na wszystkie pytania, które teraz w tym jawo-śnie się pojawiały.
Jarek natomiast wykazuje co chwila fenomenalny hart ducha. W pamięć bardzo zapadł mi brawurowy fragment, kiedy z właściwą sobie nonszalancją podróżnik filmuje dzikie zwierzę z bardzo bliskiej odległości, co może być tragiczne w skutkach... I wszystko kwituje stwierdzeniem: "Ale mamy fajnego bawołu"!

Książka jest zatem zapisem podróży ludzi zakochanych nie tylko w świecie, ale i w sobie nawzajem. Kerala zaś to nie tylko wyzwania, ale i wyznania, udowadniające cudowną więź między małżeństwem podróżników.

Wciśnięci w siebie i autobusową poręcz mówiliśmy sobie, takie ot, sympatyczne, pozornie błahe rzeczy. Żeby szybciej minęła wyboista droga. Jednak tak naprawdę to nie były tylko miłe słówka. To były cholernie ważne i potrzebne wyznania. Podróż do Indii była dla nas razem i każdego z nas osobno czymś dużo, dużo ważniejszym, niż mogłoby się wydawać.

Jeśli kiedykolwiek zechcę wyjść za mąż i zaakceptuję potencjalnego kandydata, zanim stanę z nim przed urzędnikiem stanu cywilnego, zabiorę go w podróż po Indiach. Choćby po to, by wypić thums upa, czyli tamtejszy odpowiednik coca-coli, którym opijali się w trakcie upałów bohaterowi. No, i dopiero jak się narzeczony sprawdzi w takiej akcji, to i wszędzie później też.

ZAKOCHANI W ŻYCIU
Nawet, kiedy bohaterowie mają gorszy dzień, bo nie mogą znaleźć odpowiedniego lokum, dokucza problem związany z przegrzaniem organizmu czy po prostu akurat za dużo szczurów pałęta się pod nogami, z książki bije prawdziwy optymizm i determinacja. Życzyłabym każdemu, by miał choć w połowie tyle energii witalnej, co małżeństwo podróżników. I tyle mądrości. Niektóre z tekstów bowiem stanowią jakby wyjątki z jakiejś podróżniczej biblii albo idealnie nadają się... na tatuaż. Tak właśnie pomyślałam, czytając poniższe słowa Jarka:
[...] możemy pojechać wszędzie i tylko od nas zależy, jak nam tam będzie...
oraz Asi:
[...] wiem, że każdy dostaje taką podróż, do jakiej jest gotowy.

Co teraz, kiedy książka się skończyła?
Obejrzeć mini-serial autorstwa podróżników ze świetnymi zdjęciami! Serdecznie Wam polecam:


Książkę oceniam na mocne
8/10
A jeśli jesteście zainteresowani, sprawdźcie koniecznie debiut Joanny Grzymkowskiej-Podolak, Zakochanych w świecie. Maroko, o którym pisałam TUTAJ, w styczniu bieżącego roku. 

Share this:

CONVERSATION

13 komentarze:

  1. Ale zbieg okoliczności - ostatnio ciągle się napotykam na książki Joanny Grzymkowskiej-Podolak.
    Wprawdzie akurat tej o Indiach nie czytałam, ale niedawno przed wyjazdem do Maroka zachwycałam się książką "Zakochani w świecie. Maroko" Pani Joanny (resztą jeśli ktoś jest ciekawy to ostatnio wrzuciłam recenzję na bloga).
    Muszę sięgnąć po egzemplarz o Indach! Wygląda jeszcze lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda dużo porządniej i jest o wiele porządniejszy. Wydanie naprawdę robi wrażenia, Bezdroża się postarały!
      A styl jak zawsze przyjemny!

      Usuń
  2. Akurat te kierunki i te kultury to nie moje klimaty, ale jeśli autorka pisze fajne książki to może ma w swoich zasobach bardziej zachodnie tereny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Indie! Brzmi wspaniale ;) Bardzo lubię sięgać po książki podróżnicze, a tej pary jeszcze nie znam. Muszę to nadrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo rzadko sięgam po książki podróżnicze, ale dla tej mam ochotę zrobić wyjątek. Nie wiem o Indiach prawie nic, więc tym bardziej liczę, że poszerzę horyzonty ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie Kochani Czytelnicy, Witaj Emilio - z tej strony Asia Grzymkowska-Podolak, autorka książki. Chciałabym podziękować Wszystkim za zainteresowanie, Emilii za życzliwość i wspaniałą recenzję. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że lektura i "nasze " Indie Was nie rozczarują. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa refleksja na temat rytuału sati, coś w tym jest. Indie to i moje marzenie i pewnie chętnie zajrzę do książki jak dostanę ją w ręce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z przyjemnością zajrzę do książki, podobnie jak z przyjemnością przeczytałam recenzję. To fascynujące jak ludzie różnie żyją w różnych zakątkach ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny wpis. Muszę koniecznie przeczytać tą książkę, bo marzę o wyprawie do Inii. Dodaję ją na listę książek do przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba nie ma takiej osoby, która by odmówiła wyjazdu do Indii. Wszyscy moi znajomi, którzy tam byli, bardzo chwalili sobie niezwykłość tego kraju, chociaż zdarzały się sytuacje, w których trzeba było uważać na pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pieniądze to wszędzie trzeba uważać, nawet w rodzimym kraju. :)

      Usuń