Nie do końca fantastycznonaukowa proza (życia)
Yay, wreszcie nadeszła wyczekiwana nagroda za recenzję miesiąca na portalu nakanapie.pl! Nowy Zafonik czeka w kolejce do czytania, ale nie mogłam się powstrzymać przed pożarciem opowiadania Charlesa Yu. I sobie machnęłam od razu recenzję, a co!
Charles Yu, "Jak przeżyć w fantastycznonaukowym wszechświecie" zakładeczki od nakanapie.pl i butoniki z empiczku <3 |
Nie do końca fantastycznonaukowa proza (życia)
Życie Yu jest bardzo ułożone.
Może nawet za bardzo. W fantastycznonaukowym świecie wiedzie żywot mechanika
wehikułów czasu. Raczej lubi swoją pracę, choć – z drugiej strony – czym innym
mógłby się zajmować, kiedy już od małego łamał sobie głowę nad równaniami czasoprzestrzennymi
i budową pudeł, które miały przenosić zwykłych szarych ludzi do momentów w ich
przeszłości? Wszystko przez ojca Yu, opętanego wizją odmienienia świata
naukowca, który najlepiej czuł się w swoim garażu, a jedyną radość czerpał z
pracy inżyniera? Pewnego razu wszystko się zmienia. Ojciec wsiada do
stworzonego przez siebie prototypu wehikułu i już nie wraca, a dziesięć lat
później Yu wpada w potężne tarapaty. Dosłownie: wpada. W pętlę czasową.
Od tego momentu Yu robi
wszystko, by wydostać się z tarapatów. Pomaga mu seksowne oprogramowanie statku
TAMMY oraz psi towarzysz Ted (. Czy mechanikowi uda się wykaraskać z tarapatów?
I, co więcej: czy jest w tym sens?
„Chcesz opowiedzieć historię?
Potrzebujesz do tego serca. Dwóch serc. Uderz drugim sercem w pierwsze, rozbij
je na maleńkie kawałeczki”.
Czytając książkę, czułam
smutek. Opisy wielkiego świata, na którego niebie widać strzępy informacji,
blogowych plotek, najnowszych wiadomości i modlitw, nie wiadomo, do kogo
adresowanych, wprawiają w melancholię zwłaszcza, że pod ogromnym nieboskłonem
żyją ludzi nie do końca świadomi swojego tragizmu. Są niedoskonali, bo
wszechświat, w jakim egzystują, został stworzony z błędem. Jest niedokończony,
a zamieszkujące go jednostki mają zbyt niskie poczucie własnej wartości.
Podejmują żałosne próby naprawy własnego życia, a skoki w przeszłość zajmują
ich tak bardzo, że nie potrafią zająć się teraźniejszością. W takim świecie
nawet seksboty są samotne.
Ale im głębiej czytelnik
wchodzi w tekst, im dłużej zastanawia się nad nostalgią bohaterów, im mocniej
się z nimi identyfikuje, zaczyna wreszcie rozumieć, że to nie tragiczna wizja
przyszłości w wymyślonym świecie młodego i jakże obiecującego amerykańskiego
pisarza. To świat, w którym żyjemy obecnie. Tylko od teraźniejszości, jaką
kreujemy, zależy nasza przyszłość, a zatem również przeszłość, bo ta ulega
zmianom w zależności od perspektywy jaką przyjmiemy, by na nią spojrzeć.
Na początku lekko
przeszkadzały mi dosyć skomplikowane opisy z pogranicza fizyki i teorii czasu.
Po chwili okazało się jednak, że wszystko jest łatwiejsze, niż może się
wydawać. Tak naprawdę czas to tylko pojęcie językowe. Tak naprawdę: czas nie
istnieje.
U Charlesa Yu ujęła mnie lekko
prowadzona narracja, błyskotliwy, acz typowo amerykański dowcip, sympatyczni
bohaterowie, a przede wszystkim: stadium ludzkiego umysły i relacji rodzinnych.
To okazuje się najważniejsze: najbliżsi. Nie podróże w czasie, nie
samodoskonalenie się, tylko matka i ojciec. Nieważne, w jakim miejscu się
znajdujesz. Szczęście zapewni ci nie chwała, nie pieniądze, tylko ciepły
rodzinny obiad przygotowany przez mamę i uśmiech na twarzy zmęczonego prozą
życia ojca. Pytanie, czy główny bohater w końcu przejrzy na oczy, zerwie ze
swoim wewnętrznym weltschmerzem i zrozumie, czym jest szczęście?
Książka metafora? Nie do
końca. Dzieło filozoficzne? Być może. Utwór psychologiczny? Zdecydowanie tak.
Jeśli spodziewasz się tu przerażających wydarzeń, niesamowitych zwrotów akcji,
nie sięgaj po tę lekturę. To pozycja, która wzbogaca jaźń czytelnika o
spokojne, lekko pochmurne przemyślenia. Uczy brać życie w swoje ręce. Myślę, że
nastawieni na akcję nastolatkowie nie będą zadowoleni, choć książka potrafi
zapewnić sporo rozrywki. Pojawia się tu w końcu nawet taka postać jak syn Luke’a
Skylwalkera! Tę pozycję oceniam bardzo pozytywnie. Zachęcam każdego, kto ma
chwilę czasu na odpoczynek i cichą kontemplację do zagłębienia się w losy Yu.
Może dzięki temu następnego dnia, po przeczytaniu Jak przeżyć w
fantastycznonaukowych wszechświecie, znajdzie pasującą do własnego usposobienia
odpowiedź, jak żyć każdego kolejnego dnia?
Na swój sposób. Ale na pewno z uśmiechem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz