Ignacy Karpowicz i Kinga Dunin, czyli hajs się musi zgadzać
Kiedy moja Jagódka podesłała mi linka do artykułu, który zawierał opis błazeńskich ataków Kingi Dunin na Ignacego Karpowicza oraz jego pizdowatych prób podjęcia defensywy (tak, nawet Pudelek się o tym rozpisuje), zrobiło mi się bardzo przykro. Kto by pomyślał, że literaci potrafią zrobić w mediach taki dym w związku ze swoimi prywatnymi sprawami. Czy to przypadek, że cała ta akcja wydarzyła się na krótko przed przyznaniem Nagrody Nike?
Brzydka baba, o której słyszałam piąte przez dziesiąte, że jest jakąś tam wątpliwie sławną feminą, napada mojego mistrza literackiego, podobno mającego problem ze zwróceniem jej należnych trzynastu tysięcy złotych.
Trzynaście patoli - niezła suma, niedobrze nie oddać. Z doświadczenia wiem jednak, że trudno się pożycza, lecz jeszcze trudniej oddaje. Może wszyscy pisarze mają z tym problem? Nie z dawaniem czy oddawaniem, ale po prostu: z pieniędzmi. Nie od dziś wiadomo, że by utrzymywać się z pisania, przedtem trzeba długi czas klepać biedę. Czy nie jest przypadkiem tak, iż bestsellerowi autorzy przyzwyczaili się do stanu ubóstwa i wpadają w kłopoty finansowe po prostu z sentymentu?
Po obejrzeniu „Czarownicy” przypomniałam sobie, że dobrze mieć szerszą perspektywę i nie opowiadać się po czyjejś stronie, jeżeli nie zna się wersji każdego zamieszanego w spór. Nie znam stron, ich wersje poznałam, wszyscy mają gdzieś, czy się wypowiem na ten temat, czy nie, ale głos młodego pokolenia, które aspiruje do bycia uznanymi literatami, zawsze do czyichś uszu ma szansę trafić. Nie, żebym miała się za jakiegoś wodza (to by było...!), ale jako wolno dryfujący literacki proton nawet łatwiej mi coś na ten temat naskrobać. Dotknęł mnie on osobiście (temat, nie Karpowicz), a że milczeć nikt mi nie kazał, to będę na ten temat i pisać, i mówić. Wiadomo, wolę pisać, ale czasem i to drugie się niechcący przydarza.
Ludzką rzeczą dobierać się do światłego człowieka, więc rozumiem trochę Kingę Dunin, tak jak kobieta kobietę. (Choć coś tu jest edwidentnie nie tak, skoro i ona jest kobietą, i ja jestem kobietą, to czemu ona wygląda jak starszy pan)? A Ignacy Karpowicz dobrą dupą jest. Tylko że chyba najwyraźniej ideał sięgnął bruku. Po lekturze jego książek, reportaży i felietonów, ukształtował mi się w głowie obraz mężczyzny silnego charakterem i umysłem. A teraz co? Dupa, i to wcale już nie dobra, bo podwójna. Karpowicz ewidentnie dał dupy dosłownie i w przenośni.
Jak można, będąc mężczyzną, dać się zgwałcić? To znaczy, tak jak słusznie zauważył na fejsie Patryk, jak można po prostu zostać zgwałconym przez kobietę? Nawet, jeśli tę kobietę się podziwia? Mam kumpla, do którego żywię ogromny szacunek, ale za żadne pieniądze nie poszłabym z nim do łóżka (nawet za trzynaście tysięcy, chociaż, patrząc na moją sytuację finansową... ekhm). Jak sobie tak myślę, no to okej. Papierowa torba na łeb i jazda. A jakby jeszcze był do tego alkohol?
Z facetami jest inaczej, niż z kobietami, gdy piją. Badam to zjawisko praktycznie co wieczór. Odurzona alkoholem kobieta co najwyżej będzie próbowała zaciągnąć do łóżka faceta, który jej się podoba. Nawalony facet będzie próbował zrobić cokolwiek z jakąkolwiek. (To tak półżartem oczywiście, bo poprawność polityczna i równość płci, coś tam, blabla, sratatata).
Ogólnie to mi się ta cała sprawa z praniem brudów w mediach nie podoba. Jeśli ja mam coś do kogoś, to mówię mu to na osobności. Albo w ogóle nie mówię, bo czasami nawet nie warto. Dlaczego robią to literaci? Przecież powinni być hej do przodu w savoir vivre, przynajmniej tak mi się zdawało. Chyba znowu nie powinnam się po kimś czegoś spodziewać, ostatnio zauważyłam, że to mój problem. Nie spodziewaj się niczego po nikim, a wszystkiego po sobie - to chyba całkiem cenna myśl, nie sądzicie?
Skoro już zaczęłam zadawać pytania: chodzi tutaj o pieniądze czy uczucia?
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to pewnie o te pierwsze. Może nawet nie o głupie trzynaście patyków, ale i sto? Nagroda Nike zostanie przyznana jutro - ciekawe, kto wygra. Skontrowersowany Karpowicz, mający głęboko gdzieś plebiscyt Świetlicki czy jak do tej pory najcichszy z ekipy moich faworytów Pilch?
Z drugiej strony, czy pisarze naprawdę tak wojowaliby o najwanitatywniejsze spośród wszystkich dóbr, czyli pieniądze? Zaczęła Dunin. Odepchnięta kobieta zrobi wiele, by pogrążyć mężczyznę, który ją zlekcważył. Lub też po prostu odbija jej palma. Jak jednak zachowuje się kobieta, która dowiaduje się, że jej mężczyzna zostawił ją nie dla innej kobiety, tylko innego mężczyzny? Mogącego, w tym przypadku, wyglądać bardziej kobieco? Karpowicz podobno ma bowiem romans z sekretarzem Nagrody Nike. (Ale to tylko zdanie Dunin). A w najnowszym spocie promującym jego kandydaturę o najważniejszą w Polsce nagrodę literacką (albo chociaż najbardziej medialną ), orientacja seksualna pisarza określana jest jako dokładnie język polski. Zabawa językiem? Gierka słowna bez podtekstu? Przypadek?
Nie wściekłabym, gdyby się okazało, że Karpowicz to homoseksualista. Nawet bym nie zapłakała, choć byłoby żal, oj, żal! Zresztą, co mnie to obchodzi. Bez względu na to, z kim sypia (choć to troszkę obrzydliwe, że z Kingą Dunin, ale mnie się na przykład wciąż podoba Alan Rickman, mimo że jest już całkiem siwy i obwisły mu policzki, a kto wie, co jeszcze), co lubi jeść na śniadanie i czy w ogóle je je (jeee, oł jeee, je, yeah), jest dla mnie obłędnie dobrym pisarzem. Mistrzem reportażu, geniuszem dygresji oraz wspaniałym twórcą nowoczesnej prozy polskiej. Kto jeszcze lubi dzieła Karpowicza? Ręka na klawiaturę i komentarz.
Na zakończenie polecam fragment „Balladyn i romansów", czytany przez Mateusza Kościukiewicza, naszą nowotomyską perełkę, która o starych śmieciach już raczej nie pamięta, a jak pamięta, to raczej w sposób taki, jaki objaśnił kiedyś w „Newsweeku", czyli niezbyt przyjemny. Lektura jednak bardzo przyjemna i zachęcam do obejrzenia.
Ej, masz karnego wiesz co za pytanie czy kobieta może zgwałcić mężczyznę. Oczywiście, że może i nie ma w tym nic śmiesznego, więc abstrahując od całej sprawy (o której słyszałam, ale nie zagłębiałam się w temat, więc nie wiem kto i co i jestem z tą niewiedzą szczęśliwa) proszę Cię o niewyciąganie zbyt pochopnych wniosków na podstawie obserwacji ludzi w akademiku xD
OdpowiedzUsuńMasz karnego za brak dystansu do tekstu.
UsuńAle i rację - w końcu ludzie w akademiku to przecież bardziej zwierzęta...
No nie wiem, dystans dystansem, a pewne sformułowania zawsze będą brzmieć źle.
UsuńTrzeba było takiego cyrku, by skłonić Cię do opublikowania w końcu jakiegoś wpisu, ech...
OdpowiedzUsuńW ogóle całe to Nike po tegorocznych wydarzeniach (Świetlicki, Karpowicz) zmieni nieco swój status. W sensie pecunia non olet i masowego bojkotu nie będzie, ale robienie jaj będzie normą.
"bestsellerowi autorzy przyzwyczaili się do stanu ubóstwa i wpadają w kłopoty finansowe po prostu z sentymentu" - dobre :)
A do Karpowicza mam jakiś uraz, nic od niego nie czytałem, choć mam w domu "Balladyny i romanse", ale jest w nim coś takiego, nie wiem co, co mnie od niego odpycha. Choć jakoś szczególnie go nie śledzę, ale z jakichś różnych urywków dochodzących stąd czy stamtąd tworzy się taka moja wizja. Bycie pizdą, jak to ujęłaś, które teraz z niego wylazło, raczej tego nie zmieni :P
A to nie do końca tak - pisać i publikować chcę już od dawien dawna, tylko mam za mało czasu, by spokojnie usiąść i popracować nad tekstami. Muszę chyba stworzyć jakąś bazę tematów i do niej zaglądać, bo zależy mi, żeby usystymatyzować pojawianie się wpisów. Wczoraj miałam zamiar pisać o czymś zupełnie innym, ale przypomniało mi się, że Karpowicz, Dunin i Nike są jak najbardziej na czasie, więc później może nie być tak dobrego momentu...
UsuńTeksty Karpowicza nie są pizdowate, dlatego pewnie jestem teraz w takim szoku.