Nikodem Pałasz - Sam na sam ze śmiercią

Kryminały? To nie dla mnie, tak stwierdziłam dawno temu, choć nie pamiętam już, dlaczego, i czy była to do końca prawda. Ograniczałam się do tej pory jedynie do bycia fanką przygód Sherlocka w wykonaniu Benedicta Cumberbatha tudzież Roberta Downey Juniora. Na szczęście, w związku z przygodą z portalem aleczywarto.pl mogłam mieć okazję do zapoznania się z twórczością Nikodema Pałasza. Przedstawiam Wam recenzję jego najnowszej książki pt. Sam na sam ze śmiercią!

Źródło: zbiory prywatne
Sam na sam ze śmiercią to druga część przygód komisarza Wiktora Wolskiego, kontynuacja Brudnej gry. Fabuła skupia się na zabójstwie piłkarza Molokiego Mooketsiego. Właściciel klubu, do którego należał czarnoskóry sportowiec, Jan Grabek, postanawia rozwikłać zagadkę przed policją. Do poprowadzenia prywatnego dochodzenia angażuje Wolskiego. Wszystko wskazuje na mord rytualny, ale śledztwo odkrywa mnóstwo brudów, które wyłaniają się zza każdego rogu ligi polskiej piłki nożnej. Korupcja, zazdrość, nepotyzm, stronniczość... Jakby tego mało, za Wolskim ciągną się liczne niedokończone sprawy, które sprawiają, że komisarz staje co rusz sam na sam ze śmiercią



Jestem naprawdę mile zaskoczona, bo książka ma około 550 stron, a styl, w jakim została napisana, jest tak energiczny, że ma się raczej wrażenie, jakby oglądało się pierwszoligowy film akcji. Fabuła błyskawicznie się rozwija, błyskotliwe dialogi i riposty głównego bohatera sprawiały, że nie mogłam opanować śmiechu, i choć chciałabym znaleźć jakieś słabe strony książki, to jest mi bardzo trudno. Coś jednak wymyśliłam. Przesłuchania z kolegami nieżyjącego piłkarza wniosły do akcji nieco monotonii, ale byłabym niesprawiedliwa, gdyby umknął mi fakt, że wszystkie były niewątpliwie dopracowane.
Nikodem Pałasz i Kamilla Placko-Wozińska podczas spotkania autorskiego w maltańskim Matrasie. Źródło: zbiory prywatne
Kreacje wszystkich postaci są wiarygodne, bardzo realne oraz takie, których nie da się nie lubić. Oczywiście tyczy się to tych pozytywnych. W książce bardzo podoba mi się powrót do starej formy oraz podziału na dobrych - złych. Tylko w jednym przypadku mamy do czynienia z ambiwalencją. To główny bohater. Jak możecie przeczytać tutaj, w wywiadzie, który przeprowadziłam z Nikodemem Pałaszem, nową gwiazdą polskiego kryminału, Wolski jest postacią bardzo sztampową. Jest trochę jak Columbo, trochę jak Patrick Jane z Mentalisty, a przede wszystkim jak Harry Callahan i Bryan Mills, mówi o swojej postaci sam pisarz. Komisarza cechuje niewątpliwa arogancja oraz przesadne mniemanie o swojej nieomylności, co często wpędza go w kłopoty. Choć wydaje się twardy i szorstki, ma serce, tylko że fatalnie zranione, i to wiele razy. Można to zaobserwować choćby w jego relacjach z kobietami, a także z... miastem. Wolski pochodzi z Warszawy i czuje ze stolicą nierozerwalną więź, która cudownie została oddana na kartach Sam na sam ze śmiercią.

Opisy nie tylko Warszawy, ale i Petersburga oraz Paryża, jak i wszelkie inne, wychodzą autorowi bardzo zręcznie. Są konkretne i nieprzesadzone, co razem z szczerymi, niewysublimowanymi wypowiedziami bohaterów, wpływa na swego rodzaju swojskość lektury. Dlatego zapewne jest tak przyjemna w odbiorze. Najważniejszą jej cechą jest jednak opisanie zjawisk trujących nasz polski sport. To książka, która nie tylko ma bawić, ale i zmusić do refleksji nad stanem współczesnej piłki nożnej w kraju. 

Źródło: aleczywarto.pl
Jest dużo krwi, są łzy i pot, chwile wzruszeń, wspaniały wątek romantyczny, przyjaźń, lojalność, a także zdrada i nieoczekiwane rozwiązanie zagadki. (Naprawdę, to było zupełnie nieprzewidywalne. A może było? Nigdy nie przodowałam w dedukcji). Czego tu jeszcze brakuje? Następnej części, bo kilka ostatnich stron narobiło mi takiego apetytu na jeszcze, że gdyby nie fakt, iż książki jeszcze nie ma w księgarniach, na pewno pobiegłabym ją kupić mimo zapalenia dróg oddechowych. A wiedzcie, że to najlepsza rekomendacja. 
9/10,
bo jestem wstrętnym grubaskiem i nie lubię piłki nożnej. 

Share this:

CONVERSATION

3 komentarze:

  1. Ogromnie zazdroszczę, bo już mi inni recenzenci ochotki narobili na tę książkę :) super, że tak świetnie wyszła, bo muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja stopniowo zachęcała mnie do lektury książki. Jeśli tylko znajdę moment odpowiedni na godne przeczytanie 550 stron, to od razu zabieram się do dzieła! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha tez uwazalam ze kryminaly nie sa dla mnei a sie okazalo ze moze jednak sie nadaje na to :D Skoro tak zachwalasz to warto by siegnac po tom 1. Mnie tam sztampowosci, podzielnosc na dobry-zly nie przeszkadza. Moze byc jak chce autor byle czytalo sei odbrze, a skoro te 500 stron poszlo jak splatka to cos mi sie zdaje ze naprawde warta swieczki ta ksiazka :D ba nawet calego szwadronu swieczek!

    OdpowiedzUsuń