Dlaczego tak cudownie być pisarzem?
Ostatnio trochę zrzędziłam, przyznaję, no bo co innego pisać o pisaniu, kiedy się nie pisze niczego poważnego, a co innego pisać o pisaniu w ramach przerwy od naprawdę wielkiego dzieła. (Które zapewne jest naprawdę do kitu, ale to Wy może będziecie mieli okazję kiedyś zweryfikować moje słowa, czego bym sobie życzyła; tymczasem zawierzmy zdaniu przed nawiasem). Jest więc dobrze, literacko. Życiowo gorzej, kupiłam złą farbę do włosów i jestem ruda. I zła, jak ta farba. Na szczęście, jak od pewnego czasu powtarzam, na przykład tutaj, na wszelkie nieszczęścia najlepsza jest pasja. Czyli pisanie. Jest dobrze, bo dobrze mi się pisze i aktualnie uważam, że nie ma na świecie drugiego tak cudownego zawodu jak pisarstwo. Dlaczego tak cudownie być pisarzem?
Ponieważ kiedy wprawisz się w odpowiedni nastrój, czyli posłuchasz przez pewien określony czas dobrej muzy (na przykład Of Monsters And Men - Wolves Without Teeth), albo po prostu coś Cię zdrowo pierdolnie, możesz wpaść w tak zwane floł. Floł to ten dziwny stan, kiedy piszesz, piszesz i piszesz, i nie możesz przestać, i wszystko, co napiszesz, wydaje się być absolutnie genialne. Jest nawet szansa, że w istocie tekst jest całkiem niezłej jakości. I wtedy czujesz, że jesteś smukły, inteligentny i przystojny, a nawet jeśli aż tak bardzo Ci nie odbiło, to i tak masz to w dupie, bo przecież właśnie tworzysz cudo!
I tak, floł bywa lepsze niż seks.
Tak, floł to w zasadzie bycie na niesamowicie mocnym haju.
Tak.
Dlaczego jeszcze tak cudownie być pisarzem?
Ponieważ jesteś pierdoloną wróżką albo gorzej. Może nawet bogiem. Tworzysz rzeczywistość. Fikcyjną, ale wciąż rzeczywistość. Nie masz dowodów na to, że świat, w jakim żyjesz, przypadkiem Ci się nie wymyślił. Trochę to straszne, że skazujesz się na tyle nieszczęść, ale załóżmy, że wszystko po to, by najpierw doświadczyć Ciebie, czyli zacnego bohatera tej pierwszoosobowej narracji, a na końcu zasadnie wynagrodzić za nabytą po drodze mądrość. Co sobie będziesz żałować, nie?
Albo kto Ci udowodni, że Ania, o której właśnie piszesz, nie mieszka właśnie na Łagiewnickiej w Bytomiu i nie uczy się, jak właściwie przywoływać patronusa? Nikt.
Ale najlepiej jest się pośmiać. Czy zdarzyło Ci się kiedyś napisać coś, co później miało swoje dokładne odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Mnie tak. Zdarzyło się, nieraz. I to w większości są bardzo popieprzone rzeczy. Mam do nich sowicie ambiwalentne odczucia, ale stało się, jak napisałam. Głównie się śmieję, bo co mam zrobić? Ale Szczepanowi Twardochowi, mijającemu trupa, o którym pisał nie dalej, jak dwa wieczory wcześniej, chyba nie było za bardzo do śmiechu. Niby trupy raz są, raz ich nie ma, ale lepiej, gdyby jednak nie było. Niestety, trupy od czasu do czasu są nieuniknione.
I powiem Ci jeszcze, że, pomijając te chwile, kiedy sam jesteś z siebie dumny, są pewne wyjątkowe Momenty. Momenty przez duże M. Wygląda to mniej więcej tak, że masz wyjątkowo beznadziejny dzień. Nic się nie układa. Ani ubrania w szafie, ani myśli w głowie. Mętolą się wyobrażenia jedno z drugim, w pokoju coraz większy bałagan, o życiu nie wspominając, bywa. I nagle dzwoni telefon, więc odbierasz. I jest Moment, bo rozmawiasz z osobą, która właśnie skończyła czytać Twoją książkę. Płakała i śmiała się na przemian. I jest zachwycona. I po lekturze czuje się dużo lepiej niż przed.
Albo inny Moment, kiedy znajdujesz na Lubimyczytać.pl na przykład taką opinię:
Jest też Moment, kiedy leżysz w łóżku i jest Ci niesamowicie ciężko wstać. Bo chłopak Cię rzucił, bo masz dużą masę albo dlatego, że kac okropny, a tu trzeba do pracy. I nie działa wtedy powtarzanie sobie: hej, ludzie mnie kochają, muszę dla nich się zebrać do kupy. Przynajmniej nie zawsze. Wyjątkowo nie działa też to, że gdy wstaniesz, będziesz mógł popatrzeć na siebie w lustrze. Czasem robisz to godzinami i nie możesz wyjść z zachwytu, czasem wręcz nie potrafisz spojrzeć sobie w oczy, ale bywa przyjemnie. Natomiast nie cudownie. Cudownie bywa, gdy przypomnisz sobie, że jesteś pisarzem. Że napisałeś książkę i będą następne, bo tak chcesz. I tak czujesz, że powinieneś. I nawet ci to wychodzi. I Ty też wychodzisz. Z łóżka.
Floł, bycie wróżką i Momenty - właśnie dlatego tak cudownie być pisarzem.
A teraz Twoja kolej. Powiedz mi, dlaczego robisz to, co kochasz i jak się dzięki temu czujesz.
Super piszesz ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://subiektywnymokiem7.blogspot.com
Dzięki, wiem. ^ ^
UsuńZacząłem zwiedzanie Twojej Fabryki od tego wpisu. Dlaczego? Żeby się przekonać, czy mam lub miałem podobnie. Dzięki! Super wpis! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
UsuńKurka, Emilka, Twoje posty cholernie motywują do działania. Może dzięki Tobie uda mi się w końcu skończyć swoją pierwszą książkę :D
OdpowiedzUsuńDzięki! O czym piszesz? :)
Usuń